czwartek, 9 stycznia 2014

Dwa.

Obudziło mnie głośne pukanie do moich drzwi. Zaczyna się. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam, żeby otworzyć. Musiałam spać przez całą noc, bo dochodziła prawie 12. Przed moimi drzwiami pokazał się Ian.
-Siema, słuchaj. Będziesz musiała poszukać sobie jakiejś pracy, u nas obecnie krucho z kasą, dlatego niestety, ale musisz.
-Co? - Jęknęłam, nigdy w życiu nie pracowałam, poza tym nie wyobrażałam sobie wstawania tak wcześnie rano i do tego jeszcze pracowania przez tyle godzin. To stanowczo nie była moja mocna strona.
-Nie pytałem o zdanie, Emily. Po prostu dzisiaj wychodzisz i szukasz sobie pracy, tyle w temacie.
Nie chciałam się z nim kłócić, bo wtedy byłoby tylko gorzej, dlatego tylko przytaknęłam i odwróciłam w stronę łazienki, aby się trochę odświeżyć. Niespodziewanie Ian pociągnął mnie za rękę, tak że znowu znajdowałam się naprzeciwko niego.
-Nie przywitasz się ze mną, skarbie? - Nie dając mi szansy na odpowiedź, pocałował mnie. Stanowczo nie mogłam nazwać tego pocałunku delikatnym, ani czułym. Był raczej wymuszony i taki, żeby to jemu było dobrze, nie mi. Oderwał się ode mnie i bez słowa wyszedł. Dziwnie się poczułam, ale starałam się sobie wmówić, że to tylko stres i kłopoty, a nie nic innego z jego strony. Tym razem bez problemu udało mi się dotrzeć do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam to. Zabrałam z szafki telefon i słuchawki, po czym opuściłam nasz nowy 'dom'. Tak jak Ian mówił chciałam poszukać pracy. Nie bardzo orientowałam się gdzie jestem, dlatego starałam się odszukać jakąś główną ulicę i popytać w jakiejś kawiarni, albo barze. Nie wyobrażałam sobie nie wiadomo czego za pierwszym razem, chciałam po prostu mieć coś, żeby Ian się mnie nie czepiał. Nie lubiłam gdy się kłóciliśmy, w końcu go kochałam. Po pewnym czasie trafiłam na, jak mi się zdawało, główną ulicę. Było tu naprawdę bardzo dużo ludzi i dość sporo sklepów i kawiarni. Okej, od tego można zacząć. Weszłam do pierwszej kawiarni, która rzuciła mi się w oczy. Było tu kilku klientów, ale nie było tłoczno. Za ladą siedział starszy pan, który wyglądał na sympatycznego.
-Dzień dobry.
-O dzień dobry, miłej pani. Co podać? - Uśmiechnął się do mnie, co od razu odwzajemniłam
-Nie, ja w zasadzie w innej sprawie.
-Ah tak? A więc słucham - Był wyraźnie zaciekawiony, po co mogłam przyjść, jak nie po coś do picia czy jedzenia.
-Nie szuka pan może kogoś do pracy? - Byłam trochę skrępowana tym bezpośrednim pytaniem, dlatego rozejrzałam się po kawiarni, spoglądając na ludzi. Przy oknie siedziała samotna dziewczyna, która miała może kilka lat więcej ode mnie. Rzuciło mi się w oczy to, że czytała książkę i co jakiś czas popijała swoją kawę. Zaraz przy stoliku obok siedział starszy pan, od którego aż biło radosną i sympatyczną aurą. Uśmiechał się do każdego przechodnia za oknem, popijając swój napój. Kilka stolików dalej siedział chłopak, sam. Nie widziałam jego twarzy bo spoglądał za okno, ale miał bardzo ładne, kręcone włosy o ciemnym kolorze. Widać było, że jest on młody. Był naprawdę fajnie ubrany i w tym momencie zastanawiałam się jakiego koloru są jego oczy. Sama nie wiem dlaczego, po prostu o tym pomyślałam. Po chwili odwrócił się i jego wzrok spoczął prosto na mnie. Już wiedziałam jakiego koloru miał oczy, były zielone.

-Halo! Proszę pani, czy pani mnie w ogóle słucha? - Otrząsnęłam się z zamyślenia i odwróciłam w stronę sprzedawcy.
-Tak, przepraszam, zamyśliłam się - delikatnie się do niego uśmiechnęłam, bo wiedziałam, że nie był on już tak radosny jak przed chwilą.
-Mówiłem, że nie potrzebuję nikogo nowego do pracy, przykro mi - Wiedziałam, że wcale nie było mu przykro, ale nie skomentowałam tego.
-Oh, okej. Cóż, dziękuję za uwagę. Do widzenia - Bez patrzenia w stronę chłopaka z kręconymi włosami, wyszłam z kawiarni. Przechodząc koło szyby przy której siedział nie mogłam nie popatrzeć w jego stronę. Znowu napotkałam wzrok jego niesamowicie zielonych tęczówek, dlatego mimowolnie zarumieniona odwróciłam głowę i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Odwiedziłam dzisiaj jeszcze kilka lepiej wyglądających barów i kawiarni, ale nigdzie nikogo nie potrzebowali. Wiedziałam, że Ian nie będzie zadowolony, ale nie mogłam nic na to poradzić, że akurat nigdzie nie potrzebują pracowników. Zrezygnowana chciałam już wrócić do domu, bo zmęczyłam się tym ciągłym chodzeniem i wypytywaniem. Skierowałam się w stronę, gdzie jak miałam nadzieję, znajdował się nasz dom. Z każdym kolejnym krokiem było coraz mniej ludzi, ale nie bałam się. Nie byłam typem dziewczyny, która sika w majtki, gdy tylko usłyszy trzask za drzwiami. Myślę, że towarzystwo i wszystko co działo się wokół nas w ciągu ostatnich 3 lat mnie tego nauczyło. Szłam tak jeszcze chwilę, ale byłam pewna, że właśnie zgubiłam drogę. Cholera jasna, kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Było tu kilka domów, ale większość miejsca zajmowały po prostu stare kamienice, albo słabo wyposażone sklepy. To na pewno nie była okolica w której mieszkałam i w tym właśnie momencie miałam mały kłopot. Usłyszałam kroki całkiem niedaleko mnie, dlatego odwróciłam się w tamtą stronę, bo to mogła być moja jedyna szansa, żeby dostać się do domu. W momencie, gdy zobaczyłam kto przede mną stoi, nie mogłam się ruszyć z miejsca, a tym bardziej nic powiedzieć.

-Cześć, znowu się spotykamy.



PRZECZYTAŁAŚ/EŚ - SKOMENTUJ, PROSZĘ
to bardzo motywuje ;) 

9 komentarzy:

  1. Następny, następny proszę chcę wiedzieć co się stanie po tym jak spotkała Harrego :o aww @myheroxloueh

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. IAN MNIE WKURZA!
    Aw, Hazza na końcu :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awh, niech ona już będzie z Hazza *-* Ian mnie tak irytuje! :/
    bardzo mi się podoba:)
    Czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja kocham jak się przerywa w takich zajefajnych momentach ... ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. -cześć, znowu się spotykamy!!
    KOCHAM TO

    OdpowiedzUsuń
  7. Sfgaksfaksfgaksf HARRY! @Jestemsobaxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww!! Harry!! Fajny !! ;) ~@Lolka66

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejne spotkanie z tajemniczym Styles'em oww fuck yeah *o* Nie mogę doczekać się rozwoju sytuacji . xx

    OdpowiedzUsuń