niedziela, 27 lipca 2014

Epilog

Siadam na małej ławeczce. Jest wiosna, dookoła jest ładnie i zielono. Lubię przebywać na powietrzu.. od jakiegoś czasu. Patrzę przed siebie intensywnie, jakbym chciał zobaczyć coś nowego, jednak widok ten nigdy się nie zmieni. Już się przyzwyczaiłem. Przychodzę tu codziennie, lubię to miejsce. Jest z dala od zgiełku miasta, można pomyśleć, posiedzieć, powspominać. Ogarniam wzrokiem całą przestrzeń dookoła. Kilka drzew, dużo kwiatów i gdzieniegdzie ławka, na której siedzą pojedyncze osoby i, tak samo jak ja, patrzą dokładnie w jedno miejsce. Po moim policzku spływa samotna łza, nie mam zamiaru jej wycierać. To nie jest oznaka słabości. Łzy pokazują, że mimo wszystko jesteś człowiekiem i masz uczucia. Każdy ma prawo płakać, nie uważam, że to coś złego. Nagle wszystko wraca do mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Do teraz udawało mi się odsunąć te wspomnienia najgłębiej w zakątek mojego umysłu, ale dzisiaj byłem zbyt słaby. Przed oczami mignęło mi kilka ostatnich sytuacji.

*

Tak jak zawsze wszedłem wtedy do szpitala, odwiedzić ją. Przywitałem się z pielęgniarką, która już mnie dobrze znała i ruszyłem dalej. 
-Przepraszam - Zawołała za mną, na co natychmiast przystanąłem i odwróciłem się.
-Tak? - Byłem trochę zniecierpliwiony, ale udawałem opanowanie, chcąc wysłuchać miłej kobiety. 
-Obudziła się - Uśmiechnęła się szczerze. Te dwa słowa wystarczyły, żebym przestał stać obok niej. Biegiem pokonałem kilka ostatnich metrów i wpadłem do jej pokoju nie patrząc na nic. Spojrzałem na nią i od razu w oczy rzucił mi się jej delikatny uśmiech. Wolnym krokiem podszedłem do jej łóżka i usiadłem obok łapiąc za jej drobną dłoń. W oczach formowały mi się łzy szczęścia. 
-Cześć, skarbie - Szepnąłem cicho i wolną dłonią odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho.
-Cześć - Wycharczała zmęczonym głosem i spojrzała prosto na mnie. Jak mi tego brakowało. Westchnąłem szczęśliwy i uśmiechnąłem się szczerze, pierwszy raz od tego okropnego dnia. 

Rozmawialiśmy przez jakiś czas o błahostkach. Nie chciałem, żeby się zmęczyła ale byłem też na tyle egoistyczny, że nie potrafiłem jej zostawić, by w spokoju odpoczęła. Po pewnym czasie po prostu zasnęła w trakcie rozmowy. Uśmiechnąłem się czule i ścisnąłem jej dłoń kładąc z powrotem na łóżku. Pochyliłem się jeszcze żeby pocałować jej zimny policzek. Spojrzałem wtedy na nią i podziękowałem Bogu, za to, że się wybudziła. 



Siedziałem z Niall'em na korytarzu i co jakiś czas zamieniliśmy parę zdań. Tupałem zniecierpliwiony nogą, chcąc już do niej wejść. Ciągle tylko miała jakieś badania i za każdym razem musieliśmy stamtąd wyjść. Chłopak obok mnie był tak samo zdenerwowany. Tym razem trwało to zbyt długo, stanowczo zbyt długo. To był ułamek sekundy, gdy pielęgniarka wybiegła na zewnątrz i głośno zawołała o pomoc. Zerwałem się z krzesła i pobiegłem w tamtą stronę. Jej oczy były zamknięte, a maszyna nadzorująca prace serca piszczała jednostajnym rytmem. Stanąłem jak osłupiały nie wierząc w to, co widzę. 
-Co się dzieje? Dlaczego ona nie oddycha? - Złapałem kobietę obok za ramie i odwróciłem w swoją stronę.
-Niech się pan uspokoi - Spojrzała na mnie karcąco i wyrwała swoją rękę z mojego mocnego uścisku - Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, musimy natychmiast reanimować. 
To były jedyne słowa które usłyszałem. Potem przybiegł lekarz i zatrzasnęli mi drzwi przed nosem. Całe, jebane pół godziny wtedy chodziłem w te i z powrotem czekając aż w końcu coś mi powiedzą, ale oni nadal nie wychodzili z jej sali. Przebiegłem dłońmi po włosach i mocno je szarpnąłem za końce, miałem dość. Opadłem na krzesło obok chłopaka, który przez cały czas siedział z twarzą ukrytą w dłoniach. Ja nie miałem zamiaru pocieszać jego, a on nie miał zamiaru pocieszać mnie. To nic by nie dało. 

Drzwi otworzyły się z lekkim trzaskiem, na co zarówno ja jak i Niall zerwaliśmy się z niewygodnych krzeseł. 
-Co z nią, panie doktorze? - Wymamrotał cicho chłopak stojący obok mnie. Ja nie byłem w stanie powiedzieć słowa. 
-Udało nam się przywrócić akcję jej serca. Dziewczyna oddycha samodzielnie i jej stan jest stabilny. Bądźmy dobrej myśli - Spojrzał na mnie, potem przeniósł wzrok na blondyna. Lekarz westchnął cicho i uśmiechnął się delikatnie, potem odszedł. 
-Przepraszam - Odezwałem się głośno. Wydawało mi się nawet, że za głośno. Momentalnie ściszyłem głos i rzuciłem przepraszające spojrzenia na ludzi siedzących niedaleko nas. Wysoki, postawny mężczyzna odwrócił się do mnie, jakby wiedział, że chodziło mi o zatrzymanie właśnie jego. 
-Mogę do niej wejść? - Spojrzałem na niego niepewnie. Jego delikatnie skinięcie głową było wystarczającą odpowiedzią - Proszę wchodzić pojedynczo - Kiwnął głową na Nialla. 
-Dziękuje - Mruknąłem i odwróciłem się do chłopaka. 
-Idź pierwszy - Uśmiechnął się do mnie lekko i wskazał dłonią drzwi. 
-Okej - Przełknąłem głośno ślinę i przekroczyłem próg od sali dziewczyny. Zamknąłem za sobą drzwi i cicho podszedłem do łóżka widząc jej zamknięte oczy. Usiadłem cicho i chwyciłem jej dłoń w swoje, większe. 
-Cześć, Harreh - Wyszeptała cicho. Mimowolnie na moich ustach pokazał się czuły uśmiech.
-Hej, skarbie - Pochyliłem się i przyłożyłem chłodne usta do jej policzka - Jak się czujesz? - Szepnąłem będąc blisko niej. 
-Coraz lepiej - Otworzyła swoje oczy i zerknęła na mnie uśmiechając się ciepło. Przejechałem dłonią po jej policzku, wpatrując się w jej oczy. Musiałem wiedzieć czy mówi prawdę - Bardzo Cie kocham, wiesz? - Westchnęła cicho, niepewnie. 
-Oczywiście, że wiem. Ja kocham Cie jeszcze bardziej - Przygryzłem lekko wargę. 
-Chciałabym, żebyś coś dla mnie zrobił - Odkaszlnęła cicho mocniej ściskając nasze palce.
-Co takiego? 
-Chciałabym, żebyś pojechał do moich rodziców - Zawahała się na chwilę - Żebyś ich przeprosił, za mnie.
-A-ale Emily - Jęknąłem cicho wiedząc do czego zmierza dziewczyna - Będziesz mogła zrobić to sama, jak już stąd wyjdziesz - Patrzyłem na nią czując łzy zbierające się w moich oczach. Em nie wyglądała lepiej, czułem, że zaraz oboje się popłaczemy. Potrząsnęła lekko głową zerkając na mnie błagalnie.
-Zrób to, Harreh - Mruknęła cicho - Błagam Cie. Zrób to dla mnie.
-Nie myśl tak, skarbie. Wszystko będzie dobrze - Przekonywałem sam siebie, że się ułoży. Nie chciałem dopuścić do siebie innej myśli, nie było takiej opcji.
-Wierzę Ci - Uśmiechnęła się smutno - Ale chcę, żeby dowiedzieli się wszystkiego od Ciebie - Opuściła wzrok na nasze palce.
-Dlaczego akurat ja? - Szepnąłem.
-Jesteś jedyną osobą, której mogę dziękować za uwolnienie się od Iana. Kocham Cie bardziej niż wszystko inne. Chcę, żeby wiedzieli o Tobie - Powiedziała na jednym wdechu, nie zastanawiając się długo nas swoimi słowami. 
-Pojadę tam - Odetchnąłem - Dla Ciebie.


*


Kilka ważnych wskazówek, ustawiony GPS i byłem gotowy. Chciałem, żeby zajęło mi to jak najmniej czasu, modliłem się, żeby nie było korków ani zbędnego ruchu na drodze. Zatankowałem do pełna i włączyłem radio ruszając w podróż do domu rodzinnego Emily. 

Niepewnie nacisnąłem dzwonek do drzwi. Po kilku chwilach, które ciągnęły się w nieskończoność przede mną stanęła drobna szatynka.
-Dzień dobry - Powiedziała niepewnie opierając się o drzwi - Mogę panu jakoś pomóc?
-Dzień dobry, nazywam się Harry Styles - Podałem jej dłoń zachowując resztki dobrych manier, w tej niezbyt komfortowej sytuacji.
-Melissa Collins - Uścisnęła ją delikatnie i zaraz znowu opuścił dłoń.
-Przyszedłem tu, ponieważ.. - Zawahałem się lekko - Pani córka mnie o to prosiła - Spojrzałem na nią, czekając na jakąkolwiek reakcję.
-Kto, przepraszam? - Zaśmiała się kpiąco. Już nie wyglądała tak niewinnie jak przedtem. W jej oczach widoczna była pogarda. 
-Emily, pani córka - Powtórzyłem cicho.
-Ja, proszę pana, nie mam córki - Wymusiła uśmiech - Straciłam ją parę lat temu - Dodała po chwili.
-Ale to jest naprawdę ważne - Upierałem się przy swoim, żeby tylko mnie wysłuchała.
-Co może być takiego ważnego, że ona nie chciała sama tu przyjść?! - Warknęła cicho. Jej oczy były coraz ciemniejsze, ta kobieta była naprawdę wściekła na Em.
-Mogę wejść? Opowiem pani wszystko - Zapytałem, robiąc niepewny krok do przodu. Melissa przewróciła oczami i odsunęła się wpuszczając mnie do środka. Odetchnąłem z ulgą i od razu pozbyłem się kurtki i butów. 
-Za mną - Powiedziała chłodno i skierowała się do jakiegoś pomieszczenia na prawo. Nie zastanawiając się długo, ruszyłem za nią. Wszedłem do dość ładnego, przestronnego salonu. Na środku stała kanapa, która była zwrócona w stronę dużego telewizora. Przed nią stała ława, gdzieś z boku wypatrzyłem fotel i kilka innych mebli. 
-Usiądź, Harry - Mama Emily najwyraźniej porzuciła wszystkie dobre maniery i postanowiła zwracać się do mnie na ty. Usiadłem niedaleko niej - Słucham, nie mam wiele czasu - Powiedziała od razu, nawet na mnie nie patrząc.
-Wszystko zaczęło się, gdy pierwszy raz spotkałem Em...

-To wszystko? - Skierowała swój wzrok na mnie. Jej mina nie zmieniła się ani trochę od momentu rozpoczęcia naszej rozmowy o Emily. Nie miałem pojęcia jak można być aż tak nieczułym, to w końcu jest, do jasnej cholery, jej córka. 
-Nic pani nie powie? - Prychnąłem cicho wpatrując się w nią. Miałem w sobie minimalną nadzieję, że mama dziewczyny zrozumie i uda mi się ją przekonać do odwiedzenia córki. Mój intensywny wzrok speszył ją trochę, ale nie na długo. Po sekundzie wróciła do swojego chłodnego spojrzenia, niewyrażającego odrobinki jakichkolwiek uczuć. 
-Zadałam pytanie, byłoby grzecznie odpowiedzieć - Powiedziała stanowczo. Zrozumiałem, że nie jestem w stanie zmienić jej zdania na temat Em. 
-Tak, skończyłem już - Westchnąłem cicho i wstałem. Kilkoma krokami pokonałem drogę do przedpokoju, od razu chwyciłem swoje buty i założyłem je. Gdy się podniosłem ostatni raz spojrzałem na kobietę. 
-Pani córka żałowała tego co się stało. Nie była w stanie zostawić Iana w spokoju. On ją bił i wykorzystywał psychicznie. Em była za słaba na reagowanie. Jestem z siebie dumny, bo udało mi się ją wyrwać, chociaż na chwilę, z tego okropnego towarzystwa. Nie rozumiem dlaczego pani nie chce jej wysłuchać, odwiedzić. Nie rozumiem - Powtórzyłem te słowa cicho. Chwyciłem kurtkę i nie patrząc już na nią opuściłem jej dom. Wolnym krokiem ruszyłem w stronę swojego auta, wyciągnąłem telefon, żeby zadzwonić do Nialla, opowiedzieć mu co się stało. 
-Rozładował się? - Wymamrotałem cicho - Super.
Wsiadłem w samochód i obrzucając ostatnim spojrzeniem rodzinny dom Emily, odjechałem. 


*


-Dzień dobry - Uśmiechnąłem się promiennie do pielęgniarki, która do tej pory zajmowała się Emily. 
-Dzień dobry - Szepnęła cicho - Chciałabym, żebyś porozmawiał z lekarzem - Spojrzała na mnie z wyraźnym smutkiem w oczach. Uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy, a ja nie siląc się na jakiekolwiek podziękowania, ruszyłem w stronę gabinetu mężczyzny. Zapukałem dwa razy i wszedłem do środka, po usłyszeniu cichego 'proszę'. 
-Dzień dobry, pielęgniarka kazała mi z panem porozmawiać na temat Emily Collins - Wypaliłem od razu i usiadłem naprzeciwko niego, przy biurku. Lekarz mocno przygryzł wargę i nie od razu na mnie spojrzał. Powinienem się domyślić, co się stało, prawda? Nic takiego się nie stało, nie wiedziałem jeszcze, że będzie to najgorszy dzień w moim życiu. 


*


W dłoń chwyciłem reklamówkę i wyciągnąłem z niej potrzebne przedmioty. Odłożyłem ją na bok i uśmiechnąłem się smutno. Popatrzyłem chwilę i intensywnie zastanowiłem się co zmienić, a co zostawić. Po kilku chwilach wstałem i podszedłem bliżej. Ostrożnie kucnąłem i poprzestawiałem trochę, zanim nie byłem do końca usatysfakcjonowany. Położyłem dłoń na chłodnej płycie i westchnąłem cicho.
Z kieszeni wyciągnąłem jeszcze zapałki i dokładnie na środku pomnika ustawiłem pięknego znicza.
-Do zobaczenia jutro, skarbie.



______________________________________________________________________

Koniec.
Dziwnie mi się rozstawać z tym opowiadaniem, masakra. Mimo, że nie raz mnie zawodziliście i czasem czułam, że nie mam dla kogo pisać, nie byłam w stanie zakończyć tego opowiadania w połowie. 
Mam nadzieję, że chociaż trochę Was zaskoczyłam, haha. Na to liczę.
Kocham Was i dziękuje!

A jeżeli jest ktoś, komu choć trochę spodobało się to jak piszę, to serdecznie zapraszam na mojego drugiego bloga :)

http://ghost-harrystyles-fanfiction.blogspot.com 


Proszę Was o ten ostatni komentarz. To naprawdę Was nie zbawi a dla mnie będzie informacją czy chociaż trochę  podobało się to opowiadania. Ciężko mi się pogodzić z końcem tego bloga i nie ułatwiacie mi tego brakiem komentarzy.

piątek, 4 lipca 2014

Trzydzieści trzy.

*Zayn's POV*


-Proszę, zadzwoń do niej! - Liam wpadł do pokoju jak poparzony, aż podskoczyłem na łóżku. Chłopak twierdził, że coś jest nie tak. Uważał, że musimy się z nią skontaktować, bo on wie, że coś się stało. Westchnąłem ciężko i podszedłem do niego.
-Li, skarbie - Chwyciłem go za ramiona - Nie martw się tak, na pewno wszystko jest dobrze - Uśmiechnąłem się.
-Ale ja wiem, że coś jest nie tak! - Wymamrotał i opuścił wzrok. Mój chłopak był bardzo wrażliwy i zawsze przejmował się najmniejszymi sprawami.
-Dobrze, spokojnie - Przeczesałem jego włosy, żeby go uspokoić - Kiedy do niej dzwoniłeś?
-Cały czas do niej dzwonię! Przed sekundą też i nie odbiera - Miałem wrażenie, że Liam zaraz się popłacze, a zdecydowanie nie lubiłem, gdy chłopak znajdował się w takim stanie.
-Wszystko jest dobrze, na pewno - Zapewniłem go - Ale skoro tak Ci zależy to pojedziemy do Harry'ego i zapytamy, dobrze? - Potarłem jego ramiona i uśmiechnąłem się pokrzepiająco.
-Dziękuje - Wypuścił oddech i wtulił się we mnie - Jesteś najlepszy.


*Ian's POV*


-Emily? - Wyszeptałem i lekko potrząsnąłem jej ramieniem. Nie panowałem nad sobą przez kilka ostatnich minut. Ja chciałem się tylko zemścić, a ona teraz nie odpowiada. Boję się, że ją.. zabiłem. Ta myśl mnie przeraziła.
-Emily! Obudź się, błagam! - Mocniej szarpnąłem jej ramię, ale była całkowicie bezwładna. Bez wątpienia straciła przytomność. Kurwa. 
Zdenerwowany chodziłem po mieszkaniu, szarpiąc swoje włosy. Nie potrafiłem się kontrolować, nie mogłem przestać jej bić, a teraz ona nic nie mówi. Nie wiem nawet czy oddycha. Przerażony spojrzałem na nią i szybko podszedłem do jej bezwładnego ciała. Przyłożyłem palec w odpowiednie miejsce i lekko odetchnąłem, bo wyczułem puls. Był ledwo wyczuwalny, ale był. Pogłaskałem ją po policzku.
-Wybacz mi, Em - Mruknąłem. Chciałem wyjść z pokoju, ale w ostatniej chwili po prostu odwróciłem się i spojrzałem na nią. Nie mogłem jej tak zostawić. Po prostu nie mogłem. Westchnąłem i ruszyłem w jej stronę. Wydobyłem z jej kieszeni telefon i ucieszyłem się, bo nie miała blokady. Szybko odszukałem wiadomości i już wiedziałem co powinienem zrobić. Wystukałem wiadomość, wysłałem i odłożyłem telefon.
-Przepraszam - Pocałowałem jej siny policzek i wyszedłem z pokoju.


*Liam's POV*


Niecierpliwie tupałem nogą. Staliśmy w korku, a ja nie mogłem uspokoić rozszalałych myśli o tym, że coś jest nie w porządku. Czułem, że Emily grozi niebezpieczeństwo, ale nie potrafiłem określić skąd to wiem.
-Uspokój się, Liam - Poprosił chłopak, który kierował naszym samochodem, ale nie mogłem tego zrobić.
-Przepraszam, że tak panikuję - Wymamrotałem i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się ciepło i już wiedziałem, że wszystko jest w porządku. Odwzajemniłem ten miły gest, chociaż mój był bardziej wymuszony. Zayn zaparkował przed dużym budynkiem i od razu wyszliśmy z auta, kierując się na górę. Emily kiedyś wspominała na którym piętrze mieszkają, więc nie mieliśmy problemu z odnalezieniem ich mieszkania. Chłopak pokrzepiająco ścisnął moją dłoń i zapukał do drzwi. Z każdą chwilą, gdy nikt nie obierał czułem mocniejsze uderzenia mojego serca. Wtuliłem się w bruneta, żeby uciec swoimi myślami w bardziej przyjemne miejsce. Kilka kroków i trzask otwieranych drzwi. Przed nami stał Harry z rozczochranymi włosami i jedynie spodniami zakrywającymi jego ciało. Odchrząknął lekko i patrzył na nas zdziwiony. Pewnie nie spodziewał się tego, co zobaczy.
-Cześć.. Co tu robicie? - Zapytał zachrypniętym głosem i zdałem sobie sprawę co takiego Emily w nim widziała. Był niesamowicie przystojny i miał w sobie to coś, jednak nic nie było w stanie zmienić moich uczuć do Zayn'a.
-Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale Liam ma złe przeczucia co do bezpieczeństwa Emily - Odezwał się mój chłopak i zaraz oboje przenieśli spojrzenia na mnie.
-Po prostu wiem, że coś jest nie tak - Szepnąłem i opuściłem głowę na dół nie mogąc już wytrzymać spojrzenia Harry'ego.
-Ja.. Cóż, wydaje mi się, że wszystko jest dobrze, bo Em niedawno stąd wyszła i miała się dobrze - Ta wiadomość trochę mnie uspokoiła, ale nadal miałem to dziwnie nieprzyjemne wrażenie.
-Mógłbyś do niej zadzwonić? - Zayn popatrzył na mnie z troską i objął mnie mocno.
-Uh.. jasne - Odetchnął - Wejdźcie - Chłopak był zdezorientowany, ale to był mój mały sukces, bo udało mi się ich choć trochę przekonać do mojego zdania.
Przeszliśmy do ładnego salonu i Harry powiedział, żebyśmy usiedli po czym udał się na górę, do pokoju. Rozejrzałem się dookoła, podobało mi się tu, fajnie się urządzili. Splotłem palce u rąk i niecierpliwie się kręciłem, siedząc na wygodnej kanapie.
-Będzie dobrze - Zayn położył swoją dłoń na moich i uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Um.. - Zdziwienie Harry'ego było uzasadnione, bo on nie wiedział, że jesteśmy parą. Byłem pewien, że Zayn zabierze rękę, ale zrobił coś zupełnie odwrotnego. Splótł nasze palce i spojrzał na chłopaka stojącego z telefonem w dłoni.
-Pewnie Emily nic Ci nie powiedziała, ale jesteśmy razem - Uśmiechnął się.
-Ja.. - Zszokowany wyraz twarzy Harry'ego - Gratuluję - Odwrócił wzrok, jakby ciężko było mu na nas patrzeć. Zrezygnowany opuściłem wzrok, bo często spotykaliśmy się z takimi reakcjami na nasz związek.
-Dziękujemy - Zaśmiał się mój chłopak, a ja znowu podniosłem wzrok. Ukochany Emily był teraz uśmiechnięty od ucha do ucha i wyglądał jakby naprawdę się cieszył z tego, że jesteśmy razem. Byłem zdezorientowany, ale nie chciałem już zagłębiać się w szczegóły jego zmiany humoru.
-Dzwoniłeś? - Mruknąłem.
-Nie odbiera - Odparł chłopak i usiadł na kanapie, naprzeciwko - To dziwne, w sumie ona nigdy nie rozstaje się z telefonem.
-Wiem, dlatego tak się martwię - Mruknąłem cicho, czym ponownie zwróciłem na siebie uwagę.
-Zbierajcie się - Harry wstał i pokazał nam głową kierunek do drzwi - Pojedziemy do niej - Uśmiechnął się lekko i czekał, aż w końcu za nim pójdziemy.
-Dziękuje - Odetchnąłem lekko z ulgą. Byłem zadowolony, że moje przeczucia nie zostały zignorowane. Szybko wyszliśmy z mieszkania, które chłopak zamknął i schodami zeszliśmy na dół, żeby było szybciej.
-Skoro my już mamy tu samochód to po prostu pojedziemy naszym - Zaproponował Zayn.
-No tak, ale przecież nie wiecie gdzie jechać.
-To ty poprowadzisz - Zaśmiał się cicho. Lubiłem słyszeć, że mój chłopak jest szczęśliwy, ale w tym momencie nie miałem do tego głowy. Chciałem jedynie zobaczyć, że z dziewczyną wszystko w porządku.
-Po prostu ja pojadę najpierw swoim, a wy pojedziecie za mną. Tak będzie szybciej, bo potem trzeba jakoś wrócić do domu - Skierował się w stronę garażu i po kilku minutach wyjechał swoim czarnym autem. Dał nam znak, żebyśmy wsiedli do samochodu i kiedy to zrobiliśmy, wyjechał na ulicę.
-Jedź Zayn, bo go zgubimy - Wymamrotałem cicho i nerwowo przygryzłem wargę.
-Uspokój się, Liam - Szepnął kojącym głosem - Wszystko jest dobrze - Uśmiechnął się do mnie lekko po raz kolejny próbując uspokoić.
-Postaram się, naprawdę, ale teraz już jedź - Chłopak westchnął cicho i ruszył za samochodem Harry'ego.


*Harry's POV*


Słowa, że byłem zdziwiony nie były odpowiednie. Ja byłem dosłownie zszokowany tym, że Ci dwaj przyszli do mnie i mówili takie rzeczy. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo w końcu mogłem odetchnąć z ulgą. Zayn nigdy nie był zainteresowany Emily, bo miał chłopaka. Oni się tylko przyjaźnili. Nic nie mogłem poradzić na to, że cieszyłem się z takiego obrotu sprawy. Jeszcze niedawno spędzali ze sobą bardzo dużo czasu i wkurzało mnie to. Nigdy się do tego nie przyznałem, ale jak zobaczyłem ich wtedy przed blokiem, byłem wściekły i zazdrosny. Teraz wiem, że nie miałem o co. Zerknąłem na telefon, leżący na siedzeniu pasażera i zmarszczyłem brwi widząc wiadomość. Jedną dłonią chwyciłem go i odblokowałem automatycznie przechodząc do treści jaką zawierał sms.
Przyjedź proszę, jak najszybciej. Em.
Zaniepokoiłem się, gdy przeczytałem te słowa. Nie ufałem Ianowi, a przecież to z nim właśnie przebywała Emily. Przekląłem pod nosem i mocniej nacisnąłem pedał gazu. Teraz już nie obchodził mnie fakt, że mogę zgubić Zayn'a i Liama. Teraz liczyła się tylko Em.

Zaparkowałem samochód i z ulgą stwierdziłem, że chłopacy są zaraz za mną.
-Dostałem tego sms, zobacz sam - Wymamrotałem do Zayn'a. Po tych kilku minutach w towarzystwie drugiego chłopaka, zaobserwowałem, że jest zbyt wrażliwy i delikatny. W ogóle nie powinno go tu być.
-Kurwa - Mruknął cicho tak, żeby jego chłopak nie usłyszał. Nie był głupi. Siedział jeszcze w samochodzie, ale po jego spojrzeniu było widać, że doskonale wie, że coś jest nie tak. Nie zdążyliśmy nic zrobić. Liam wybiegł z auta jak poparzony i w mgnieniu oka znalazł się przy drzwiach.
-Liam! - Krzyknął Zayn i pobiegł za nim.
-Kurwa - Wymamrotałem do siebie i szybkim krokiem podszedłem w tamtą stronę. Nie zdążyłem nawet wejść do mieszkania, gdy oboje zatrzymali mnie przy wejściu.
-Nie wchodź tam, Harry - Spojrzałem na nich. Zarówno jeden jak i drugi prawie płakali, a ja dalej nie miałem pojęcia co się stało.
-Dlaczego mam tam nie wejść? To do mnie napisała, że coś jest nie tak - Warknąłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Czemu, do jasnej cholery, oni nie chcą mnie tam wpuścić? Szarpnąłem się, ale Zayn miał naprawdę mocny chwyt.
-Nie możesz tego zobaczyć - Jęknął cicho Liam i całkowicie się załamał. Opadł na kolana zaraz przy wejściu. Spojrzałem na niego zszokowany. Musiało się stać coś strasznego i ta myśl skutecznie mnie rozbudziła.
-Puść mnie, kurwa! - Wrzasnąłem i odepchnąłem chłopaka na bok. Zmroziłem go jeszcze wzrokiem i wpadłem do mieszkania. Gdy skierowałem swój wzrok na kanapę, zamarłem.
-O mój Boże - Szepnąłem cicho i podbiegłem do Emily, która na niej leżała. Jej twarz, cała posiniaczona. Koszulka rozerwana w kilku miejscach i krew, spływająca jej z boku głowy.
-Skarbie - Jęknąłem i zakryłem usta. Nawet nie próbowałem zatrzymać łez, lecących po moich policzkach, bo to i tak by nic nie dało. Jeszcze raz dokładnie ją obejrzałem i opadłem na kolana zaraz obok kanapy.
-Powiedz coś, błagam Cie - Dłonią delikatnie odgarnąłem jej włosy z twarzy i zapłakałem żałośnie. Gdybym tylko wiedział.. To wszystko moja wina - Schowałem twarz w dłoniach i całkowicie usiadłem na podłodze. Ten widok był nie do zniesienia. Ukochana osoba w takim stanie, to najgorsze co mogło mi się przytrafić.
-Harry - Zayn podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu - Karetka niedługo tu będzie, wszystko będzie dobrze - Nie docierały do mnie jego słowa. Czułem się, jakbym był w potrzasku, albo za jakąś mgłą.
-Harry - Spróbował jeszcze raz. Lekko podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Też nie wyglądał najlepiej, ale jakoś się trzymał. Zachował zimną krew, ja nie pomyślałem nawet o karetce.
-To moja wina - Jęknąłem cicho i po raz kolejny schowałem głowę w dłoniach.
-Nie mów tak. Nic się nie stało z Twojej winy - Zapewnił mnie, ale odrzuciłem jego słowa. Mógł mi teraz mówić cokolwiek, ja jednak doskonale wiedziałem dlaczego to sie stało. Rzuciłem okiem na jej szyję i ledwo dostrzegłem zrobioną przeze mnie malinkę, między tymi siniakami. To był powód dla którego Emily została pobita, a ja nie mogłem sobie tego wybaczyć.

-Gdzie leży Emily Collins? - Wychrypiałem i miałem dużą nadzieję, że pani z recepcji mnie zrozumiała.
-Jest pan kimś z rodziny? - Zapytała miłym głosem. Podświadomie wiedziałem, że nie miała zamiaru mnie denerwować, ale mogła mnie do niej puścić bez żadnego kurwa pytania kim dla niej jestem.
-Jej narzeczonym - Wymamrotałem cicho, miałem nadzieję, że już odpuści.
-Sala 149 - Uśmiechnęła się lekko, ale mnie już przy niej nie było. To było na tym piętrze. Rozglądałem się dookoła. 151, 150.. 149.
Stanąłem obok drzwi i wziąłem głęboki oddech. Przed wejściem do szpitala zawiadomiłem Niall'a, który obiecał, że zjawi się jak najszybciej. Zayn natomiast musiał zawieźć Liama do domu, bo ten wyglądał jakby miał zaraz umrzeć na zawał. Byłem tu sam i nie wiem czy to dobrze czy źle. Nacisnąłem klamkę i minimalnie popchnąłem drzwi od sali, w której leży dziewczyna. Jeszcze raz głęboko odetchnąłem i w końcu zdecydowałem się wejść. Ten widok na kanapie był przerażający i nic nie jest w stanie go przebić, ale teraz.. Emily była podpięta do przeróżnych aparatur. Jej delikatne ciało leżało na łóżku a ona sama miała zamknięte oczy. Widziałem, że była podpięta do kroplówki i niedaleko znajdowała się maska tlenowa. To nie wróżyło dobrze, najwyraźniej miała problemy z samodzielnym oddychaniem.
-Cześć skarbie - Szepnąłem i usiadłem na stoliku obok, łapiąc ją za dłoń. Jej skóra była blada i przeraźliwie zimna. Wargi miała spierzchnięte, a włosy rozrzucone na poduszcze pod nią. W okolicach skroni znajdował się duży plaster. Chwała Bogu, że nic więcej nie stało jej się w głowę. Pogłaskałem delikatnie jej dłoń, starając się unormować oddech. Bolał mnie fakt, że wszystko co się stało, było przeze mnie. Gdyby nie nasze 'zabawy' wcześniej, Emily miałaby się dobrze i nie leżałaby tu walcząc o życie.
-Przepraszam - Wymamrotałem cicho i ostatni raz na nią spojrzałem, przed wyjściem. Opadłem na krzesło przed salą. Nie mogłem tam dłużej być, ten widok był okropny. Czułem się jak zagubione dziecko, które nie może znaleźć swojej mamy. Ostatni raz spojrzałem na drzwi od jej sali i podniosłem się. Musiałem wyjść i coś załatwić, koniecznie.




czytasz? skomentuj proszę.

Chciałam Wam jedynie oznajmić, że założyłam bloga (jakby ktoś jeszcze nie wiedział) i byłabym wdzięczna, jakbyście weszli i wyrazili swoje zdanie, jak się podoba :)


piątek, 20 czerwca 2014

Nowy blog!

Hej, hej!
Założyłam nowego blogaaaa, yay! Cieszę się, bo od dawna chodził mi ten pomysł po głowie, no.


Proszę, skomentujcie i wyraźcie swoją opinię, bo baardzo chcę wiedzieć czy przypadnie Wam do gustu opowiadanie tego typu. 

Co do następnego rozdziału na tym blogu, cóż.. Miał pojawić się już jakiś czas temu, ale nie mam weny, a biorąc pod uwagę to, że to ostatnie rozdziały, chcę, żeby było to coś naprawdę fajnego, więc poczekajcie jeszcze trochę ;) 


ZAPRASZAM !

niedziela, 1 czerwca 2014

Trzydzieści dwa.

czerwona czcionka, no

*Ian's POV*

Spokojnie rozejrzałem się po ludziach i od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Spojrzałem w kierunku, gdzie właśnie powinna być Em, ale nie zobaczyłem jej tam. Zignorowałem jakąś laskę, która właśnie coś do mnie mówiła i zatrzymałem kumpla, który przechodził niedaleko.
-Stary, widziałeś moją dziewczynę? - Popatrzył na mnie jakby się zastanawiał o kim mówię, ale po chwili otrząsnął się i był w stanie mi odpowiedzieć.
-Nie, ale jak tylko ją gdzieś zobaczę dam Ci znać - Klepnął mnie w ramię i odszedł z blondyną uwieszoną na jego boku. Chwila, czy to nie była ta sama, która przed sekundą chciała się dobrać do mnie? Westchnąłem. Dziwek nie toleruje. Może sprawiam wrażenie takiego co lubi się zabawiać co noc z inną, ale w zasadzie jeszcze nigdy tak nie zrobiłem. Miałem Emily, potem, gdy jej zabrakło pocieszyłem się jakąś i tyle. Nie uważałem, że to coś złego, bo byłem z jedną a nie z pięcioma, w ciągu nocy.
Jeszcze raz dokładnie przeskanowałem wzrokiem ludzi w pobliżu, ale to nic nie dało. Wkurwiła mnie. Miała stać tam, gdzie ją zostawiłem. Teraz się gdzieś włóczy, znając ją po jakichś kątach, gdzie może jej się coś stać. Warknąłem niezadowolony i zacisnąłem dłoń w pięść. Zawsze była nieposłuszna i mimo, że to lubiłem, w tym momencie cholernie mi nie pasowało. Przeciskałem się przez tłum kłębiących się ludzi. No dobra, można powiedzieć, że to były same laski lecące na mojego kumpla, który wygrał wyścig. Przejście obok nich wszystkich było nie lada wyzwaniem. Co chwila któraś mnie zaczepiała, ale nie zwracałem uwagi. Tak jak mówiłem wcześniej, nie toleruję dziwek. One były tu tylko dla szybkiego numerku z bogatym kolesiem.
Westchnąłem z ulgą, gdy spotykałem na swojej drodze coraz mnie ludzi. Wszyscy pchali się do przodu, więc na tyłach byli tylko nieliczni. Cały czas się rozglądałem, ale nigdzie nie widziałem Emily. W tym momencie miałem ochotę ją uderzyć, żeby mnie słuchała, bo traciłem cierpliwość. Starałem się traktować ją lepiej, bo czasem nie miała ze mną lekko, ale z jej zachowaniem po prostu się nie dało. Stanąłem i postanowiłem zastanowić się, gdzie mogła pójść. Nie znała tej okolicy. Nie powinna kręcić się gdzieś daleko, chyba aż taka głupia nie jest. Przeczesałem nerwowo włosy i westchnąłem. Gdy już miałem się odwrócić i pójść szukać, ktoś zawołał moje imię. Poczekałem chwilę, aż James dobiegnie do mnie.
-No co jest? - Zapytałem go, gdy tylko był na tyle blisko, żeby usłyszeć.
-Stary, znalazłem ją - Wysapał między głębokimi oddechami. Widocznie musiał biec, żeby mnie dogonić.
-No to gadaj gdzie jest - Niecierpliwiłem się, a on nie chciał współpracować.
-Musisz pójść ze mną i to zobaczyć - Pociągnął mnie za rękaw i ruszył przed siebie. Wypuściłem oddech.
-Naprawdę nie mam ochoty na jakieś gierki, po prostu powiedz mi, gdzie ona jest.
-Nie mogę, jeżeli Ci powiem to nie uwierzysz, musisz to zobaczyć na własne oczy - Odparł pewny siebie.
Warknąłem i postanowiłem nie drążyć tematu, bo James i tak nic by mi nie powiedział. Na tyle cierpliwie na ile mogłem szedłem za nim jeszcze chwilę. Chłopak zatrzymał się nagle tak, że prawie na niego wpadłem.
-Co do cholery jasnej odwalasz? - Krzyknąłem.
-Cicho bądź! - Przyłożył palec do ust jakby to miało mnie uciszyć. Spojrzałem na niego karcącym wzrokiem. Nie chciałem, żeby się tak do mnie odzywał, nie miał takiego prawa.
-Dobra, sorry. Tylko weź się nie wściekaj za bardzo - Nawet nie czekał na odpowiedź. Po prostu przesunął się w prawo i dał mi dostęp do zobaczenia tego, co miało mnie tak zaskoczyć. Musiałem wyjrzeć zza rogu na ulicę. W sumie było pusto i już miałem mu powiedzieć, żeby mnie nie wkurwiał, gdy ją zobaczyłem. Nie samą. Szeroko otworzyłem oczy i z całej siły zacisnąłem pięści. Była tam z tym dupkiem Harrym. Po odległości nie mogłem stwierdzić co robią, ale wyglądało to na bliski kontakt. Okłamała mnie. Utrzymywała z nim bliskie relacje, podczas, gdy ja jej ufałem. Twierdziła, że nie ma z nim nic wspólnego. Nie mogłem powstrzymać mojej złości. Z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę obok mnie. Nawet nie zabolało, po prostu zobaczyłem kilka kropel krwi. Stłumiłem krzyk i chęć zabicia ich oboje. Popatrzyłem w ich stronę i zerwałem się, żeby jak najszybciej do nich podejść.
-Hej, stary! - Z całej swojej siły odepchnął mnie James, żebym nie zrobił niczego głupiego - Nie rób tego. Pomyśl dokładnie i opracuj jakiś inny plan, lepszy - Uśmiechnął się do mnie z błyskiem w oku.
Wtedy do głowy wpadł mi idealny pomysł. Dzięki James.


*Emily's POV*


Obudziłam się w łóżku. Byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam dlaczego nie pamiętam niczego z poprzedniego wieczoru. Kilka minut starałam się przypomnieć co robiłam, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że pewnie po prostu zasnęłam zaraz po prysznicu.
Niewiele czasu zajęło mi ogarnianie się, bo nie myłam się, tylko ubrałam i delikatnie pomalowałam. Włosy zebrałam w kitkę i ostatecznie wyglądałam TAK. Podeszłam do łóżka i usiadłam na brzegu. Chwyciłam w dłoń telefon i zobaczyłam sms.


Zaśmiałam się i postanowiłam, że zadzwonię. Wybrałam jego numer i przyłożyłam telefon do ucha czekając na reakcję.
-Halo? - Wymamrotał do słuchawki.
-Spałeś? - Zapytałam zdziwiona, bo pisał do mnie wcześniej i myślałam, że już dawno jest na nogach.
-Emily?! - Jego głos się ożywił, a sam już nie wydawał się śpiący - Jak się cieszę, że dzwonisz, skarbie. Tak, chyba po prostu przysnąłem - Odchrząknął.
-Też się cieszę, stęskniłam się - Westchnęłam smutno i usiadłam wygodniej na łóżku.
-Aw, skarbie, musimy się dzisiaj zobaczyć, nie ma nawet opcji, że nie - Czułam, że się uśmiecha, po prostu to wiedziałam.
-Bardzo bym chciała, ale nie wiem jak z Ianem - Powiedziałam trochę ciszej, dla pewności.
-Jak ja go nienawidzę - Warknął do słuchawki. Zgadzałam się z nim. Teraz Ian stanowił dla mnie jedynie przeszkodę, gdzie kiedyś był odskocznią, dzięki której mogłam zapomnieć o wszystkim.
-Wiem, skarbie. Musimy wytrzymać jeszcze trochę - Wypuściłam głęboki oddech.
-Kocham jak mówisz do mnie skarbie - Mruknął do słuchawki a jak szczerze się zaśmiała.
-Naprawdę, skarbie?
-Wiem co robisz, Em i proszę Cię, przestań mnie męczyć - Jęknął prosto do słuchawki i nie mogę poradzić nic na to, że wydawało mi się to bardzo seksowne.
-Kurwa - Wymamrotałam cicho, żeby nie usłyszał, ale chyba mi to nie wyszło.
-Co się stało?
-Po prostu proszę nie jęcz mi do słuchawki, bo też mam mało samokontroli - Nie poznawałam się. Nigdy nie byłam taka wyrywna do tego rodzaju rozmów, ale przy Harrym nic mnie nie hamowało. Uwielbiałam się z nim drażnić i kochałam sposób w jaki on się droczył ze mną.
-Chyba będziemy musieli coś z tym zrobić - Zastanowił się głośno na co ja się zaśmiałam.
-Bez wątpienia, w twoich marzeniach lub snach - Cmoknęłam.
-Tam to już robiliśmy takie rzeczy, że sobie nawet nie wyobrażasz.
-Chyba nie chciałam tego wiedzieć - Oburzyłam się delikatnie, ale nadal chciało mi się śmiać z rozmowy jaką właśnie przeprowadzaliśmy.
-Przykro mi, Em - Jego głos sugerował to, że wcale nie było mu przykro.
-Wiem, że kłamiesz - Znowu się zaśmiałam - Wcale nie jest Ci przykro.
-Masz mnie.
-Słuchaj, na razie ja kończę. Pójdę zobaczyć jak się sprawy mają z Ianem i za chwilę dam Ci znać, ok?
-Jasne, czekam z niecierpliwością - Mruknął - Uważaj na siebie.
-Dobrze. Kocham Cię - Musiałam to powiedzieć. Te słowa były tak cudowne, jeszcze wypowiadane przez niego w moim kierunku, że chciałam je słyszeć codziennie.
-Kocham Cię, Em.
Gdy już zakończyliśmy naszą rozmowę wsadziłam telefon do kieszeni jeansów i ruszyłam na dół. Miałam nadzieję, że uda mi się jakoś przekonać Iana do wyjścia, nie chciałam dzisiaj siedzieć z nim w domu, wolałam iść do Harry'ego. Powoli zeszłam po schodach i poszłam do salonu. Zazwyczaj tam mogłam znaleźć chłopaka, gdy już musiałam go poszukać. Okazało się, że tam go nie ma, więc sprawdziłam resztę pokoi. Zaskoczeniem było dla mnie to, że byłam sama w domu. Nie to, że się nie cieszyłam, ale to było po prostu dziwne, że zostawili mnie tu i nie dali znać gdzie będą. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby napisać do Harry'ego. Gdy już weszłam w wiadomości przyszedł mi go głowy pewien pomysł. Uśmiechnęłam się do siebie i schowałam telefon. Zrobię mu niespodziankę.

Już kilka razy wciskałam dzwonek do drzwi i nadal nikt mi nie otworzył. Gdybym pomyślała to pewnie wzięłabym klucze i po prostu weszła, ale oczywiście musiałam się spieszyć i zapomniałam o nich. Chwilę stałam pod drzwiami, gdy w końcu Harry otworzył mi je.
-Emily? - Stanął w progu, zdziwiony i nie wiedział co powiedzieć.
-Hej, mogę wejść? - Zagryzłam wargę i zrobiłam krok w jego stronę.
-Jeszcze się pytasz? Wchodź - Zrobił mi miejsce i przepuścił w drzwiach. Chłopak wyglądał obłędnie. Miał na sobie jedynie spodnie od dresu i białą koszulkę z dekoltem w serek. Jego włosy były w nieładzie i to sprawiało, że wyglądał nieziemsko. Chciałam po prostu wejść do kuchni, gdy Harry złapał za mój nadgarstek i odwrócił do siebie. Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy jego usta opadły na moje. Gdy tylko odwzajemniłam jego początkowo delikatny pocałunek chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Chętnie dałam mu dostęp. Wplotłam palce w jego loki na co delikatnie mruknął w moje usta. Uwielbiałam gdy to robił. Jego język badał moje podniebienie, a ja nie byłam mu dłużna. Ten pocałunek był bardzo namiętny. Nie potrafiliśmy przestać, to było tak, jakbyśmy nie widzieli się przez długi okres czasu, a minęło zaledwie 13 godzin. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, bo zabrakło nam tchu, mimo to chłopak nadal był bardzo blisko mnie. Jego dłonie spoczywały na mojej talii a czołem oparty był o moje czoło. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy i to była najpiękniejsza chwila w moim życiu.
-Zdecydowanie tego mi brakowało - Powiedział cicho, dalej nie przerywając kontaktu wzrokowego.
-Mhm, bez wątpienia - Zachichotałam cicho. Chłopak wyszczerzył się i jeszcze bardziej mnie do siebie przysunął. Nie było możliwości, żebyśmy teraz byli z dala od siebie, po prostu nie było. Staliśmy w przedpokoju ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Dokładnie przypatrywałam się każdemu szczegółowi twarzy Harry'ego. Chciałam zapamiętać wszystko.

-Masz kakao? - Zapytałam słodko siedząc na przeciwko chłopaka. Ja siedziałam na blacie, a on przy stole. Pamiętam, kilka tygodni temu, dokładnie taką samą sytuację. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy zobaczyłam jak Harry podchodzi do mnie. Rozsunął moje nogi i stanął między nimi, ręce kładąc na blacie, koło moich ud.
-Chyba mam - Uśmiechnął się.
-Zrobimy? - Popatrzyłam na niego i zalotnie zamrugałam, żeby się zgodził. 
-A raczej, ty posiedzisz a ja zrobię, co? - Mruknął i pocałował mój policzek. Nie spodziewałam się tego. To niesamowicie delikatne muśnięcie przyprawiło mnie o ciarki na całym ciele. Harry spojrzał na moje ręce i zaraz przeniósł wzrok na moje oczy.
-Zimno Ci? - Zapytał z troską w głosie i w oczach.
-Nie, to przez Ciebie - Powiedziałam zgodnie z prawdą, jednak zaraz poczułam również rumieniec na mojej twarzy.
-Przeze mnie - Powtórzył do siebie i zamknął na chwilę oczy. Gdy znowu je otworzył nie zdążyłam powiedzieć nic. Usta Harry'ego musnęły moje. Nie czekałam długo, oplotłam rękami jego kark i przyciągnęłam do siebie, żeby pogłębić pocałunek. Uwodzicielsko mruknął w moje usta, ale nie starał się pocałować mnie namiętniej. Na chwilę przestał mnie całować, ale zaraz potem jego usta zetknęły się z moim policzkiem, a potem szyją. Miękkie pocałunki sprawiły, że delikatnie rozchyliłam usta i przechyliłam głowę, żeby dać mu lepszy dostęp. Trochę nad obojczykiem mocno zassał moją skórę, na co syknęłam, bo nie spodziewałam się tego mało przyjemnego uczucia. Zaraz jednak szybko się zrewanżował i, po krótkim dmuchnięciu na nie, pocałował. Ewidentnie zrobił mi malinkę, ale nie przeszkadzało mi to.
-Owiń nogi wokół moich bioder - Wydyszał do mojego ucha. Szybko zrobiłam to co kazał, a on bez żadnej przeszkody podniósł mnie z blatu. Pisnęłam cicho, bo nie spodziewałam się tego, na co chłopak głośno się zaśmiał. Mocno trzymałam się za jego szyję i po chwili dopiero delikatnie rozluźniłam uścisk. Mimo mojej przewagi, Harry był tak wysoki, że niosąc mnie, mieliśmy oczy dokładnie naprzeciwko siebie. Wiedziałam, że to ryzykowne, bo chłopak wchodził po schodach, ale pochyliłam się i zostawiałam delikatne pocałunki na jego szyi.
-Bardzo chcesz, żebyśmy spadli z tych schodów, skarbie - Mruknął szorstko i mocniej mnie objął. Zagryzłam wargę, żeby stłumić cichy śmiech i mocniej zassałam jego skórę na szyi.
-Kurwa - Warknął gardłowo, na co moje serce zatrzepotało. Często się to zdarzało przy nim, ale tym razem to było co innego. Miałam satysfakcję z tego, co ja potrafiłam zrobić z nim. Nie chciałam, żebym to tylko ja czerpała przyjemność z tego co robiliśmy. Byłam tak zajęta robieniem mu malinki, że nie zauważyłam jak weszliśmy po schodach. Oderwałam się od niego dopiero, gdy postawił mnie na ziemi w pokoju. Rozejrzałam się dookoła i zagryzłam wargę, wiedząc, że to jego pokój. Przeniosłam wzrok na jego oczy i utonęłam w głębi jaką zobaczyłam. Nigdy nie widziałam piękniejszych oczu i wcale nie żartuję. Chłopak podszedł do mnie i oparł dłonie na mojej talii. Po chwili jego ręce zjechały w dół i wylądowały pod moją koszulką. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że był niepewny, bo nie wiedział na ile może sobie pozwolić, ale nie zamierzałam mu w niczym przeszkadzać. Kochałam go. On kochał mnie. Nic nie stało na przeszkodzie. Pokiwałam głową, żeby dać mu znak, bo chyba na to czekał. Gdy tylko zobaczył jak kiwam głową w jego oczach zobaczyłam iskierki szczęścia. Podniósł moją koszulkę i poczekał aż podniosę ręce do góry, dopiero potem ją zdjął. Stałam przed nim tylko w staniku, ale nie przeszkadzało mi to. Postanowiłam się zrewanżować. Przejechałam dłonią z góry na dół, po jego torsie i zatrzymałam się przy biodrach, tam, gdzie kończyła się koszulka. Chwyciłam ją i podniosłam do góry, żeby zasygnalizować mu, żeby się jej pozbył. Przygryzł wargę i szybko to zrobił. Patrząc na niego, nie mogłam się powstrzymać od ponownego pocałowania jego kuszących ust. Teraz już nie zareagowałam jak podniósł mnie i delikatnie ułożył na łóżku. Nie denerwowałam się w ogóle, bo to nie było nic czego bym wcześniej nie robiła. Zdecydowanie nie chciałam teraz myśleć o Ianie, więc z uczuciem poddałam się pocałunkom Harry'ego. Jego długie palce zahaczyły o spodnie i rozpięły guzik jeansów. Uśmiechnęłam się w momencie, gdy jego wzrok spoczął na mojej twarzy. Moja mina wyrażała to, co dokładnie czułam. Miłość, zadowolenie i potrzebę bliskości z nim. Mimo, że dosyć sprawnie rozpiął guzik, rozporek nie chciał współpracować i chłopak nie mógł poradzić sobie z rozpięciem go. Zaśmiałam się, widząc jak nieudolnie się z nim męczy. Po chwili, gdy już zdecydowałam się mu pomóc, udało mu się.
-Brawo - Nie mogłam się powstrzymać od powiedzenia tego. Spojrzał na mnie urażony, ale w jego oczach dostrzegłam nutkę rozbawienia. Cmoknęłam go w usta i zajęłam się ściąganiem jego spodni. Z tym nie miałam problemu, bo był w dresach, więc już po chwili zostaliśmy w samej bieliźnie.
-Jesteś pewna? - Szepnął, spoglądając w moje oczy.
-Tak - Odpowiedziałam od razu, nie zastanawiając się długo.
Harry zostawiał delikatne pocałunki wzdłuż mojej szyi, a ja przy każdym z nich czułam, że odpływam. Każde najmniejsze muśnięcie wywoływało u mnie niesamowite emocje, kochałam czuć jego dotyk na sobie. Jęknęłam cicho, gdy poczułam, że rozpina mój stanik. Długo mu to nie zajęło. Szybko zdjął go ze mnie i spojrzał na mnie z góry.
-Idealna - Nie dał mi szansy na odpowiedź. Ustami delikatnie przejechał po moim sutku. Otworzyłam usta i wypuściłam drżący oddech. Fala przyjemności przeszła przez moje ciało i nie mogłam uwierzyć, że stało się to przez jeden mały dotyk. Jęknęłam, gdy zassał go i trzymał w ustach przez dłuższą chwilę. Obdarował pocałunkami obie moje piersi i taką samą uwagę zawrócił na mój drugi sutek. Oddychałam coraz ciężej, nie byłam w stanie uspokoić bicia serca, gdy pocałunkami zszedł niżej. Jego kciuki zahaczyły o gumkę moich majtek i tym razem nie pytał o pozwolenie. Jednym, płynnym ruchem ściągnął je. Nachylił się nade mną i wyszeptał.
-Taka piękna, nie mogę uwierzyć w moje szczęście - Przygryzł płatek mojego ucha.
-Harry.. - Tylko to byłam w stanie wymówić w tej chwili. Czułam się sparaliżowana. Uczucie miłości, akceptacji i bliskości drugiej osoby było niesamowite. Spojrzałam na niego i nasze usta znów się spotkały. Wiedziałam, że teraz moja kolej. Nie patyczkując się, zjechałam dłońmi w dół i zahaczając o jego bokserki, pociągnęłam je w dół. Harry zachichotał w moje usta, ale pomógł mi je ściągnąć. Oboje byliśmy nadzy, ale w dalszym ciągu nie potrafiliśmy oderwać od siebie oczu. Jedną ręką chłopak sięgnął do szuflady obok i wyciągnął prezerwatywę. Chyba nie chciałam wiedzieć dlaczego ją tam trzymał, więc skupiłam się na całowaniu jego szyi. Odkryłam, że uwielbiałam to robić. Harry szybko sobie poradził z założeniem jej. Obdarował moją szyję pocałunkami po raz kolejny. Mruknęłam i palcami delikatnie przejechałam po jego plecach, gdy otarł się o moje wejście. Byłam zdesperowana, żeby go poczuć, a on chciał to wszystko przedłużać. Uśmiechnął się i naparł na moje ciało, przez co poczułam delikatny ból. Naprawdę długo tego nie robiłam więc trochę wyszłam z wprawy. Wbiłam paznokcie w jego plecy i syknęłam cicho. Wiedziałam, że zaraz przejdzie, ale nie było to miłe uczucie.
-Przepraszam - Szepnął cicho i czule pocałował mój policzek. Odczekał chwilę, zanim ponownie się poruszył. Wszedł we mnie głębiej przez co znowu syknęłam. Musiałam się przyzwyczaić do jego pokaźnej wielkości. Wiedział, że jego pocałunki dają mi ukojenie, więc obdarowywał nimi całą moją twarz. Na chwilę zapomniałam o bólu i zaśmiałam się cicho. Patrzyłam w jego oczy i czułam się tak wspaniale, jak jeszcze nigdy wcześniej. Starałam się rozluźnić i w tym momencie delikatnie poruszyłam biodrami. Chłopak mruknął gardłowo i w końcu miał pewność, że może się poruszyć. Wplotłam palce między jego loki i pociągnęłam, na co jęknął. Uśmiechnęłam się, bo o to mi chodziło. Patrzyłam jak z jego czoła powoli spływają kropelki potu. Gdy Harry kolejny raz się poruszył, nie mogłam powstrzymać głośnego jęku uciekającego z moich ust. Zamknęłam oczy i uchyliłam lekko usta. Uczucie jedności było niesamowite. Czułam każdy najmniejszy ruch Harry'ego. Dłonie oparł po obu stronach mojej twarzy i wpatrywał się w moje oczy. Wypchnęłam biodra do góry w momencie, gdy on wykonał mocne pchnięcie. Nasze głośne jęki zmieszał się ze sobą. Nie mogłam już tego kontrolować. Widok tak pięknego chłopaka nade mną i uczucie jakie mnie wypełniało podczas uprawiania z nim seksu, było idealne. Nie mogłam opisać słowami jak bardzo go kocham. Harry przyspieszył swoje ruchy, a ja kolejny raz otworzyłam swoje usta, nie mogąc złapać oddechu. Nasze klatki piersiowe otarł się o siebie, gdy chłopak pochylił się, żeby mnie pocałować. Chwycił moje dłonie i splótł nasze palce nad moją głową. Jego usta opadły na moje. Połykał każdy jęk jaki wychodził z moich ust. Czułam, że byłam coraz bliżej.  Nie mogłam złapać tchu, gdy Harry oderwał się od moich ust. Delikatnie kołysałam biodrami, gdy on wsuwał się i wysuwał w równomiernym rytmie. On także ledwo łapał oddech. Jego tors unosił się i opadał bardzo szybko, zupełnie tak jak mój.
-Taka piękna - Wycharczał i byłam zdziwiona, że udało mu się powiedzieć cokolwiek. Ja zapewne nie zdołałabym wymamrotać ani jednego słowa. Oddychanie przynosiło mi trudności, co dopiero mówienie czegokolwiek. Chciałam go dotknąć, ale nie mogłam tego zrobić, bo trzymał moje dłonie nad moją głową. Starałam się nimi szarpnąć, ale wtedy jedynie leniwy uśmiech wkradł się na jego usta i oczywiście nie spełnił mojej prośby. Warknęłam i mocniej wypchnęłam biodra. Harry zamknął oczy i jęknął cicho, a ja nie mogłam się napatrzeć na ten widok. To było coś totalnie niesamowitego. Oboje byliśmy blisko. Jego pchnięcie były coraz głębsze i mocniejsze. Nie hamowałam się już, po prostu z każdym jego ruchem jęczałam głośno, żeby choć trochę sobie pomóc. Czuję, że wybuchnęłabym, gdybym miała to trzymać w sobie. Dopiero po kilku długich sekundach zorientowałam się, że chłopak wypuścił moje dłonie. Nie czekając na nic objęłam go nimi w pasie i wbiłam paznokcie w jego plecy. Każde jego kolejne pchnięcie było coraz mnie systematyczne. Nie mogłam dłużej trzymać w sobie kumulującego się spełnienia. Chłopak jeszcze raz głęboko we mnie wszedł i w tym momencie poczułam, że zaraz dojdę.
-Harry - Szepnęłam i mocniej wbiłam w jego plecy paznokcie.
-Kurwa mać - Jęknął głośno.
Kilka delikatnych pchnięć i oboje doznaliśmy cudownego spełnienia. Harry opadł na moje ciało bez sił, ale nie przeszkadzało mi to. To był miły ciężar. Oboje łapaliśmy oddech z wielkimi trudnościami. Nie mogłam uspokoić rozszalałego serca. Nigdy w życiu nie czułam się tak cudownie. Chłopak delikatnie ze mnie wyszedł i wyrzucił prezerwatywę do kosza, obok biurka, po czym wrócił do łóżka. Ramię przerzucił przez moją talię i przytulił mnie do siebie.
-To było cudowne, dziękuje. -Mruknął do mojego ucha.
-Zdecydowanie - Dalej nie byłam w stanie nic powiedzieć. Czułam się tak zmęczona, ale jednocześnie szczęśliwa, że mogłam jedynie leżeć prosto i nic nie robić. Po kilku głębszych oddechach przekręciłam się na bok, żeby spojrzeć na Harry'ego.
-Ale mnie wymęczyłeś - Westchnęłam i przeczesałam jego włosy palcami. Kochałam to robić.
-Nie mów, że Ci się nie podobało - Mruknął i przysunął mnie do siebie bliżej. Roześmiałam się szczerze, jednak mogłam wyczuć delikatne rumieńce pojawiające się na moich policzkach. Pochyliłam się i schowałam twarz w zagłębieniu w jego szyi.
-Czy widzę rumieńce na twoich policzkach, Em? - Zachichotał i starał się odsunąć mnie od niego, żeby zobaczyć czy ma rację. Z całej siły się opierałam, bo zdawałam sobie sprawę, że byłabym jeszcze bardziej zawstydzona, gdyby zobaczył moją czerwoną twarz.  Objęłam go ramieniem i wtuliłam tak, że nie było szans oderwać mnie od niego. Uwielbiałam się do niego przytulać, to była jedna z tych rzeczy, które mogłam robić cały czas. Chłopak w końcu zrezygnował. Objął mnie i przytulił jeszcze mocniej.
-Kocham Cię - Wyszeptał i pocałował czubek mojej głowy.
-Kocham Cię bardziej.

Siedziałam na blacie w kuchni i obserwowałam poczynania chłopaka w gotowaniu. Starał się zrobić naleśniki i pod żadnym pozorem nie chciał pomocy. Miałam na sobie jedynie majtki i jego koszulkę, która była na tyle długa, że zakrywała mój tyłek. Harry narzucił tylko spodnie i chodząc bez koszulki skutecznie mnie rozpraszał. Machałam nogami i czułam się tak idealnie jak jeszcze nigdy wcześniej. To było to, czego wcześniej mi brakowało. Zdecydowanie.
-Gotowe - Chłopak stanął przede mną i wyszczerzył się.
-Co? Już? - Rozejrzałam się zdziwiona i zauważyłam, że rzeczywiście na stole stoją talerze i na nich gotowy posiłek.
-Tak się rozmarzyłaś, że nawet nie zauważyłaś - Rozbawiony pomógł mi zejść z blatu i splótł nasze palce. Mieliśmy do przejścia zaledwie kilka kroków, ale i tak nie puścił mojej ręki. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem i zacieśniłam uścisk naszych dłoni. Usiedliśmy przy stole i z zadowoleniem stwierdziłam, że posiłek był naprawdę dobry.
-Mm.. To jest pyszne, Harry - Puściłam mu oczko i dokończyłam jedzenie mojego naleśnika.
-Dzięki - Można powiedzieć, że było to nasze śniadanie, bo wcześniej robiliśmy coś innego, więc oboje szybko skonsumowaliśmy to, co mieliśmy na talerzach. Wstałam i zabrałam się za zmywanie. Chłopak oczywiście był niechętny, ale skoro on gotował, ja przynajmniej posprzątam. Skupiłam się na dokładnym umyciu talerzy i nie usłyszałam jak Harry podchodzi do mnie. Objął mnie dłońmi w pasie i przytulił się do mnie.
-Pięknie pachniesz - Wymruczał tuż obok mojego ucha, zaraz po tym, gdy zaciągnął się moim zapachem.
-Dzięki - Odpowiedziałam cicho i zakręciłam wodę. Odszukałam ręką ręcznik i dokładnie osuszyłam nim dłonie. Z wielkimi trudnościami, bo Harry obejmował mnie naprawdę mocno, odwróciłam się w jego ramionach tak, że stałam twarzą do niego. Przeczesałam palcami jego loki i musnęłam jego usta w słodkim pocałunku.
-O cholera - Momentalnie oderwałam się od chłopaka i spojrzałam w kierunku, skąd dochodził głos. Niall stał w progu z szokiem wypisanym na twarzy. Spoglądał to na mnie, to na Harry'ego i nie mógł wydusić ani jednego słowa.
-My.. To... Wiesz - Harry zaplątał się w wyjaśnieniach. Stanął przede mną tak, żeby mój kuzyn nie oglądał mnie wpół nagiej. Widziałam rozbawienie w tęczówkach Nialla i gdy tylko nasze spojrzenie skrzyżowało się oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Harry nie bardzo wiedział o co chodzi, więc odsunął się ode mnie i spoglądał na nas z dziwną miną.
-Chłopie, nie bądź taki zawstydzony, cieszę się - Blondyn poklepał go po plecach - Czy ja czuję naleśniki? - Powiedział i szybkim ruchem usiadł przy stole - Ale jestem głodny - Jęknął i zabrał się za jedzenie. Zaśmiałam się i spojrzałam na Harry'ego, który także miał uśmiech na ustach.
-To my pójdziemy się ubrać - Oznajmiłam kuzynowi i z brunetem weszliśmy na górę.

Nie zostałam z nimi długo. Wolałam wrócić do domu przed Ianem, więc postanowiłam się zbierać. Pożegnałam się z chłopakami, zapewniłam ich, że będę na siebie uważać i wyszłam. Szczęście było jedynym uczuciem jakie obecnie czułam. Całą powrotną drogę posyłałam uśmiechy przypadkowo napotkanym ludziom. Niektórzy odwzajemniali je, inni patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam jak najszybciej uwolnić się od Iana i zamierzałam w końcu wymyślić jakiś plan. Dotarłam do jego domu w ciągu niecałej godziny. Przeklęłam pod nosem, bo zauważyłam, że drzwi są otwarte, więc chłopak musiał być w domu. Bałam się, ale musiałam udawać, że nic się nie stało. Postanowiłam po prostu powiedzieć, że poszłam do sklepu czy na spacer. Odetchnęłam i weszłam do środka. Od razu w oczy rzucił mi się bałagan jaki tam panował. Rozejrzałam się po salonie. Kanapa była trochę przesunięta, lampa leżała koło ściany, rozbita. Zupełnie jakby ktoś nią rzucił. Stolik leżał przewrócony niedaleko kanapy i wszystkie dokumenty walały się po podłodze. Skrzywiłam się i schyliłam, żeby je podnieść. Nienawidziłam takiego bałaganu. Tak się skupiłam na zbieraniu tych papierów, że nie zauważyłam Iana, który wszedł do pomieszczenia. Dopiero, gdy jego dłoń złapała za mój nadgarstek i pociągnęła mnie do góry, wstałam.
-Gdzie byłaś? - Mruknął i spojrzał na mnie uważnie.
-W sklepie, ale w końcu nic nie kupiłam, bo zapomniałam pieniędzy - Zaśmiałam się, żeby brzmieć bardziej realistycznie. Pochyliłam się jeszcze, żeby odłożyć dokumenty, które miałam w dłoni i zaraz po tym wyprostowałam się. Poprawiłam palcami włosy i spojrzałam na chłopaka przede mną. Jego dłoń mocniej zacisnęła się na moim nadgarstku, a oczy pociemniały. Zacisnął zęby i patrzył na mnie z wściekłością w oczach.
-Byłaś w sklepie, tak? - Wysyczał.
-T-ak.. - Nie skojarzyłam co było powodem jego złości.
-I to w sklepie ktoś ci zrobił malinkę? - Krzyknął i jeszcze mocniej ścisnął moją rękę. Otworzyłam szerzej oczy i w tym momencie byłam zdecydowanie przerażona. Chłopak był nieobliczalny, a ja nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie. Wolną dłonią zakryłam znak na mojej szyi, ale to nic nie dało. Nie spodziewałam się uderzenia, które zaraz po tym Ian wymierzył w mój policzek. Myślałam, że to koniec, ale chłopak nie przestawał. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a ja krzyczałam, żeby ktoś mi pomógł, ale nie było szans. Każde uderzenie wymierzane było w to samo miejsce, co potęgowało ból. Nie mogłam tego znieść. Bolała mnie cała twarz i czułam, że policzek już zaczyna mi puchnąć.
-Ty suko, myślałaś, że się nie dowiem?! - Krzyczał i dalej nie przestawał mnie bić. Gdy tylko puścił moją dłoń upadłam bezwładnie na podłogę. Nie kontrolowałam swojego ciała, nie mogłam ustać na nogach, więc po prostu się przewróciłam. Modliłam się do Boga o pomoc, modliłam się, żeby Ian poszedł i zostawił mnie w spokoju, ale cała moja nadzieja rozprysła się jak bańka mydlana, gdy klęknął nade mną i wymierzył kolejny cios, tym razem w brzuch. Zwinęłam się w kłębek, bo ból jaki poczułam, był nie do zniesienia.
-Proszę - Wymamrotałam cicho. Miałam zamknięte oczy i będąc szczera, bałam się je otworzyć. Byłam przerażona widokiem jaki mogłabym zobaczyć.
-Zdradzałaś mnie z Harrym, suko. Ufałem Ci! - Po wypowiedzeniu tych słów, znowu uderzył. To było ostatnie co poczułam, zanim zemdlałam.



Hej :) Prosiliście mnie, żebym wróciła i po ostatnim rozdziale mogę wnioskować ilu tak naprawdę osobom zależało, żebym coś napisała :) Cóż, dziękuje każdej z Was.
Chciałam Wam zrobić małą niespodziankę pod koniec tego opowiadania, ale tym razem to się nie uda, przykro mi. Prawdopodobnie pojawi się jeszcze jeden rozdział, epilog i to będzie koniec:) 
Nie pytajcie kiedy, bo tego nie wiem.
Miłego wieczoru


poniedziałek, 26 maja 2014

Trzydzieści jeden.

NOTKA

-Gdzie byłaś? - Jego złowrogie spojrzenie doskonale mówiło mi, że nie spodobało mu się to, że na jakiś czas stracił mnie z oczu.
-Po prostu odeszłam na bok, nie chciałam być w środku tego zamieszania - Teraz, gdy wyjaśniłam sobie wszystko z Harry'm, kłamanie przychodziło mi jeszcze łatwiej. Byłam cholernie szczęśliwa, że oboje zdajemy sobie sprawę co się stało i co tak naprawdę czujemy. Myśl o tym, że Harry mnie kocha była idealna. Nie potrafiłam przestać się cieszyć.
-Czyżby? - Spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
-No tak - Przewróciłam oczami - Potrzebowałam po prostu trochę przestrzeni, żeby odetchnąć. Wszystko okej? Twój kolega zadowolony z wygranej? - Zmieniłam temat, ale nie mogłam powstrzymać tego, że moje pytanie zadałam z drwiną w głosie.
-Jak najbardziej - Urwał - Wracamy do domu - Pociągnął mnie za ramie w kierunku swojego samochodu. Nie starałam się nawet sprzeciwiać. Wiedziałam, że dzisiaj muszę znieść jego towarzystwo, aby nie nabrał żadnych podejrzeń, że coś idzie nie po jego myśli. Bardzo ryzykowałam tym, że Ian dowie się wszystkiego, ale nie mogłam dłużej czekać, to i tak było za dużo czasu, który spędziłam z dala od Harry'ego. Samochodem wracaliśmy sami, najwyraźniej Ianowi nie przeszkadzało to, że zostawił tam swojego kumpla, który nie będzie miał jak dostać się do domu. Pokręciłam głową i odwróciłam głowę w stronę okna. Na dworze było już ciemno, tylko uliczne latarnie dawały trochę światła. Miejsce, gdzie odbywały się wyścigi nie znajdowało się daleko od mieszkania chłopaka. Samochodem było to dosłownie 20 minut jazdy. Deszcz padał jeszcze, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Byłam trochę przemoczona, głównie moje włosy nie prezentowały się najlepiej. Dzięki kurtce Iana koszulkę miałam suchą. Szybko dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samochodu. Chłopak odpalił papierosa i zaciągnął się nim.
-Mogłabyś mi oddać kurtkę? - Rzucił w moją stronę, nawet na mnie nie patrząc.
-A wybierasz się gdzieś? - Szczerze zainteresował mnie tą nagłą chęcią spaceru, na dodatek w deszczu.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - Mruknął. Sprawiał wrażenie spokojnego, ale ja wiedziałam doskonale, że tak nie było. Mocno zaciskał dłoń w pięść, co oznaczało jego zły humor.
-Sorry - Przewróciłam oczami i cicho prychnęłam pod nosem. Zabrałam się za ściąganie kurtki, gdy Ian niespodziewanie znalazł się obok mnie.
-Coś mówiłaś? - Warknął i oparł się dłonią o samochód po mojej lewej stronie. W drugiej nadal trzymał papierosa, dzięki czemu nie mógł mnie uwięzić ramionami. Spojrzałam w jego oczy i naprawdę się przestraszyłam. To już nie był ten chłopak, który pożyczył mi dzisiaj kurtkę i w miarę normalnie ze mną rozmawiał.
-N-ie - Zająknęłam się przy odpowiedzi na jego pytanie. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Był tak wściekły, że doskonale widziałam to w jego oczach. Zacisnął szczękę i odrzucił papierosa na bok.
-Mam nadzieję - Warknął i oparł dłoń po prawej stronie samochodu, obok mnie. Teraz byłam uwięziona między jego ramionami, czego najbardziej się obawiałam. Starałam się jak najbardziej odsunąć od tego wściekłego chłopaka, ale nie miałam takiej możliwości. Całkowicie opierałam się o samochód. Strach sparaliżował całe moje ciało. Zdawałam sobie sprawę, co grozi mi przy tym chłopaku, gdy go wkurzę, a teraz najwyraźniej to właśnie zrobiłam. Pytanie o powód jego humoru cisnęło mi się na usta, ale nie odważyłam się go zadać. Jeszcze sekundę, Ian wpatrywał się we mnie a potem po prostu uderzył w maskę samochodu i odszedł. Deszcz padał, teraz trochę mniej, niż wcześniej, ale jednak był odczuwalny. Stałam przy samochodzie jeszcze minutę i nie mogłam się pozbierać. Ian wyglądał na maksymalnie wkurzonego, w jego oczach widziałam furię. Wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie jego oczy i to skutecznie mnie obudziło. Odepchnęłam się od auta i ruszyłam w stronę domu. Przed drzwiami, wytarłam buty i z kieszeni kurtki wyciągnęłam klucz, dzięki któremu dostałam się do domu. Większość mokrych ciuchów zostawiłam niedaleko drzwi, żeby za bardzo nie nabrudzić. Szybkim krokiem weszłam po schodach do pokoju i skierowałam się do szafy, żeby wyjąć czyste ciuchy. Marzyłam o ciepłym prysznicu, więc skierowałam się w stronę łazienki. Gdy miałam otwierać drzwi od pomieszczenia usłyszałam sygnał sms. Zostawiłam ciuchy na szafce, stojącej najbliżej i podeszłam do łóżka, żeby chwycić telefon. Odblokowałam go i zobaczyłam, że napisał do mnie Harry. Uśmiech rozświetlił moją twarz i praktycznie zapomniałam o wydarzeniach z przed kilku minut. Kliknęłam na wiadomość.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy wymieniałam wiadomości z chłopakiem. Odłożyłam prysznic na później, teraz nie chciałam przerywać pisania z nim.








Odłożyłam telefon i szczerzyłam się do siebie jak głupia. Nienawidziłam uczucia, gdy Harry się martwił. Pokochałam uśmiechniętego chłopaka, a nie takiego, który cały czas się zamartwia. Byłam przekonana, że nic się nie wydarzy, więc byłam spokojna, nie tak jak on. Dzisiaj Ian pokazał kawałek swojego prawdziwego oblicza, ale nic mi się nie stało, więc nie było powodów do niepokoju, przynajmniej tak mi się zdawało. Wstałam z łóżka i wreszcie poszłam do łazienki, po drodze zgarniając ciuchy z szafki. Byłam tak pochłonięta rozmyślaniem o chłopaku, że kompletnie zapomniałam o moich mokrych włosach i przemokniętych spodniach. Rozebrałam się z tych ciuchów i od razu poczułam się lepiej. Gorący prysznic tylko poprawił mój humor. Zawsze stałam pod wodą i po prostu się grzałam, a na koniec się myłam. Często prysznice zajmowały mi więcej niż pół godziny, ale kto by się tym przejmował. Nie chciałam mieć rąk pomarszczonych jak stara babcia, więc w ostatniej chwili wyszłam spod wody. Porządnie wytarłam całe ciało i założyłam ciepłe dresy i koszulkę do tego. Włosy rozrzuciłam na plecach i wyszłam z łazienki. Zawsze miałam tak, że po sprawdzeniu telefonu, za minutę sprawdzam go jeszcze raz, bo jestem przekonana, że coś się zmieniło, albo ktoś do mnie napisał. Westchnęłam rozbawiona i poszłam w stronę łóżka. Spojrzałam na szafkę i zdziwiłam się, gdy nie zobaczyłam tam mojej komórki. Rozejrzałam się dookoła. Telefon leżał na łóżku, na samym środku. Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana, bo byłam pewna, że zostawiłam go gdzie indziej. Przypominałam sobie kilka razy tę sytuację i w żadnym wypadku nie zostawiłam telefonu na łóżku, nie było na to żadnej szansy. Wzruszyłam ramionami i postanowiłam nie zastanawiać się nad tym więcej. Usłyszałam kroki po schodach, byłam pewna, że to Ian. Popatrzyłam w stronę drzwi, bo wiedziałam, że zaraz wejdzie do mojego pokoju. Nie myliłam się. Po sekundzie zobaczyłam go w drzwiach. Jego mina była trochę łagodniejsza, na co delikatnie odetchnęłam z ulgą. Zmierzył mnie spojrzeniem i zatrzymał swój wzrok na telefonie, który nadal spoczywał w mojej dłoni. Mogłabym przysiąc, że znowu zacisnął swoją szczękę, co było oznaką złości. Szybko odłożyłam telefon na półkę, nie chcąc wkurzać go jeszcze bardziej.
-Piszesz z kimś? - Piorunował mnie wzrokiem.
-Nie, po prostu patrzyłam na godzinę - Zaśmiałam się, żeby moja odpowiedz zabrzmiała wiarygodniej.
-Jesteś pewna, że tak było? - Zrobił krok w moją stronę.
-No.. tak - Zawahałam się przez chwilę, ale zaraz potem szybko dokończyłam moją wypowiedź, żeby nie wzbudzać żadnych niepotrzebnych podejrzeń.
-Mam nadzieję, że pamiętasz o zasadzie bezgranicznej szczerości? - Spojrzał na mnie. Jego oczy były zimne i nieprzystępne, nie wyrażały kompletnie nic.
-Mhm - Przytaknęłam i odwróciłam spojrzenie od jego oczu.
-Patrz na mnie - Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam jego groźny szept przy uchu. Nie byłam świadoma tego jak szybko chłopak znalazł się koło mnie. Niepewnie przeniosłam na niego wzrok. Mrużył oczy i uśmiechał się niezbyt przyjaźnie.
-Grzeczna dziewczynka - Cmoknął i pochylił się nade mną. Zamarłam. Nie chciałam, żeby mnie całował, nie po tym co się dzisiaj wydarzyło. Cicho wypuściłam powietrze, gdy okazało się, że Ian jedynie chce mi coś powiedzieć, na ucho.
-A teraz się napijemy - Jednym sprawnym ruchem się odsunął i wyciągnął zza siebie szampana i dwa kieliszki. To dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam, prawda? Chwilę zastanawiałam się jak on to wszystko pomieścił w jednej dłoni, ale moje myśli szybko zostały przerwane przez Iana.
-Powiesz coś wreszcie, czy będziesz milczała jak grób? - Wymamrotał i usiadł na brzegu mojego łóżka.
-Zaskoczyłeś mnie trochę tym szampanem.
-Mam nadzieję, że pozytywnie - Zajął się otwieraniem butelki, więc nie spojrzał na mnie.
-Jasne - Musiałam skłamać. Gdybym powiedziała, że mu nie ufam, bo zachowuje się podejrzanie, nie wyszłabym na tym dobrze.
-To usiądź obok mnie - Poklepał miejsce na łóżku zaraz obok siebie, gdy już skończył z otwieraniem napoju. Nie miałam na to ochoty. Jedyne o czym marzyłam to pisanie z Harry'm przed snem, leżąc spokojnie w łóżku. Uśmiechnęłam się lekko na to wyobrażenie, ale szybko zdałam sobie sprawę, że jestem obserwowana przez chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Bez zadawania większej ilości pytań podeszłam do niego i usiadłam we wskazanym miejscu. Czułam się niezręcznie, ale starałam się tego nie pokazać. Ian chwilę się zastanowił, ale zaraz potem chwycił butelkę i nalał szampana do kieliszków. Nie zastanawiałam się dlaczego chłopak nagle postanowił napić się ze mną. Chwyciłam kieliszek, który mi podał i obróciłam ciesz w dłoniach. Ian patrzył na mnie z wyczekiwaniem, jakby bardzo chciał, żebym się napiła. Wzruszyłam ramionami i upiłam łyk. Zawsze uwielbiałam smak szampana, więc po kilku chwilach w moim kieliszku nie było nic. W tym czasie nie patrzyłam na Iana, ale gdy tylko skończyłam i odwróciłam się w jego stronę, okazało się, że on również wypił. Poczułam się pewniej.
-Nalejesz mi jeszcze? - Nie byłam pewna, dlaczego skusiłam się na to, ale miałam ochotę po prostu się napić.
-Jak sobie życzysz - Teraz chłopak był bardziej wyluzowany. Chwycił butelkę i spełnił moją prośbę.
Za jednym zamachem wypiłam ponad połowę kieliszka. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale zrzuciłam to na alkohol. Odwróciłam głowę w stronę Iana i zobaczyłam, że mi się przygląda. Wzrok przeniosłam na jego nieruszony kieliszek.
-Dlaczego nie pijesz? - Odchrząknęłam i wbiłam w niego zaciekawione spojrzenie.
-Ah, zamyśliłem się - Uśmiechnął się pobłażliwie i powoli podniósł kieliszek do ust. Byłam pewna, że się napije, więc ja dopiłam swój napój do końca.
-Chcesz jeszcze? - Jak przez mgłę słyszałam jego głos. Ten szampan musiał być naprawdę mocny. Potrząsnęłam głową, żeby pozbyć się dziwnego uczucia jakie nagle ogarnęło moje ciało.
-Nie - Wycharczałam. Podstawiłam Ianowi kieliszek praktycznie pod nos, żeby w końcu go ode mnie zabrał. Chyba zrozumiał, bo chwycił go w swoje ręce i położył na stoliku. Zamknęłam oczy, bo łudziłam się, że to mi pomoże. Przed oczami widziałam jakieś dziwne mroczki.
-Co się dzieje? - Powiedziałam poniżej szeptu, ale chłopak doskonale to usłyszał.
-Nie wiem, Em. Może za dużo na raz wypiłaś? Powinnaś się położyć - Poczułam jak Ian wstaje i pomaga mi ułożyć się na poduszkach. Nie chciałam byś nieświadoma tego, co się dzieje, więc z wielkimi trudnościami otworzyłam oczy. Chłopak siedział obok mnie i patrzył na mnie z politowaniem w oczach.
-Kłamiesz, prawda? Co mi dosypałeś? - Sama nie wiem skąd wzięło się to stwierdzenie, ale w tamtym momencie byłam pewna, że Ian specjalnie doprowadził mnie do tego stanu.
-Nie podoba mi się to, że tak uważasz - Warknął i złapał mój nadgarstek. Byłam zbyt słaba, żeby go odepchnąć, mogłam się jedynie trochę szamotać, co i tak niewiele dało.
-Ja.. - Kaszlnęłam i znowu zamknęłam oczy - Chce mi się spać.
-Więc śpij... - To ostatnie słowa jakie usłyszałam. Potem była tylko ciemność.

*Nobody's POV*

Chłopak siedział na łóżku i wpatrywał się w dziewczynę, która najwyraźniej spała. Jej nadgarstek uwięziony był w dłoni szatyna, który wyglądał na zmęczonego tym, co się działo. Westchnął głośno i puścił jej rękę, na której został ślad po jego długich palcach.
-Powinienem Cię teraz zabić - Mruknął - Ale dam Ci jeszcze jedną szansę. Mam nadzieje, że tego nie zepsujesz, mała dziwko.




Cóż.. Czułam się źle jak tak nagle odeszłam od bloga, ale chyba była mi potrzebna ta przerwa.
Niektórzy z was okazali się naprawdę kochani i bardzo mnie wspierali mimo, że chciałam zakończyć to opowiadanie. Ciepło na sercu zrobiło mi się, gdy zobaczyłam akcję na tt, żebym wróciła na bloga :') Kocham Was za to i to właśnie dzięki tym, którzy się zaangażowali, wracam. 
Teraz trochę mniej przyjemne rzeczy.
Objaśniłam Wam wszystko w notce. Nie pisałam po chińsku, arabsku czy niemiecku, żeby ktoś nie mógł tego zrozumieć. Starałam się wyjaśnić powód zawieszenia bloga, ale dużo z Was tego nie zrozumiało. Dostawałam komentarze, że zależy mi jedynie na komentarzach. Cóż, po części tak jest. Nie mam ochoty ani weny pisać opowiadania, gdy widzę, że większość na to leje i nie ma minuty, żeby napisać komentarz. Nie rozumiem tego. Takie coś zajmuje dosłownie chwilę, ja rozdział piszę parę ładnych godzin i często zawalam przez to wiele spraw. Mam nadzieję, że w końcu mnie zrozumiecie:)

+ W KOŃCU TERAZ ZACZNIE SIĘ DZIAĆ, YAY! 

niedziela, 11 maja 2014

um.. hej

Wiecie, że w środę (7.05) minęły cztery miesiące od założenia bloga? :') eh, jak to szybko przeleciało..
Musicie też wiedzieć, że siedziałam nad pustą kartą ponad godzinę i nie mogłam napisać kompletnie niczego, strasznie trudno mi się pożegnać z Emily i Harrym. Naprawdę mi przykro, że tak to się kończy i prawdopodobnie nie będzie kontynuacji tego opowiadania, bo bardzo się przywiązałam do głównych bohaterów.
Chcielibyście pewnie poznać powód mojego odejścia, co? No więc już wam tłumaczę (który to już raz, nawet nie wiem)
KOMENTARZE. Niestety, tu tkwi problem i to niemały.
Na ponad 500 wyświetleń dziennie, przybyło może 3 komentarze.. Kiepsko, co?
Nie rozumiem jednego. Gdy pisałam, że zawieszę, albo usunę bloga to było ponad 50 komentarzy, że kochacie, że będziecie komentować, żebym nie usuwała.. To dodało mi otuchy, serio. Naszła mnie znowu ochota na pisanie tego opowiadania i nie chciałam odchodzić.
Gdy dodałam rozdział po tym moim apelu (nie pierwszym, just sayin) znowu przestaliście się interesować moimi wypocinami. Chyba muszę przyjąć do wiadomości, że nigdy nie będę miała tak dużo czytelników jak inni i że po prostu się do tego nie nadaję. Cóż, na to wychodzi. 'sad but true'.
Najgorzej było teraz. Naprawdę miałam taką malutką nadzieję, gdzieś w środku, że spodoba wam się ten rozdział, bo osobiście jest jednym z moich ulubionych. Spokojnie możecie powiedzieć, że jestem głupia, ale serio miałam nadzieję, że nagle przybędzie czytelników, że liczba wyświetleń podskoczy i komentarzy też będzie więcej.. Idiotka
No nic. Przykro mi, że tak się to skończyło.
Uprzedzam wasze pytanie. Nie wiem co musielibyście zrobić, żebym wróciła do pisania. Chyba po prostu musiałabym widzieć znaczną poprawę waszego zainteresowania historią Emily i Harry'ego.

Mam jeszcze jedną małą prośbę, tak na koniec. Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie na tt (@lovyoubabycakes)

Do widzenia / A.

sobota, 10 maja 2014

Trzydzieści.

Notka pod rozdziałem.

Patrzyłam na samochód w którym obecnie jest Harry i nie czułam kompletnie nic. Łzy płynęły po moich policzkach, ale mieszały się z deszczem, więc nikt nie mógł ich zobaczyć. Łapałam oddech krótkimi wdechami. Drżałam i sama nie wiem czy było to spowodowane zimnem, czy raczej niesamowitym strachem, który ogarnął całe moje ciało w dosłownie jednej sekundzie. Nie mogłam przestać patrzeć w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był jego samochód. Teraz, gdy już zniknął za zakrętem, ja też odwróciłam swój wzrok. Stałam tam, z dłonią przy ustach i jako jedyna nie czerpałam radości z tego co właśnie się działo. Chwilowo nie mogłam pojąć jakim cudem Ian pozwolił Harry'emu ścigać się zamiast niego. Gdy tylko przypomniałam sobie o moim 'chłopaku' musiałam spojrzeć w jego stronę. Stał tam z głupim uśmiechem na twarzy i czerpał radość z nadchodzącej porażki Harry'ego. Nie liczyłam nawet na to, że chłopakowi uda się wygrać. Zdecydowanie nie był osobą, która bierze udział w wyścigach i co do tego nie miałam najmniejszych zastrzeżeń. Fala nienawiści przepłynęła przez moje ciało. Nie bardzo kontrolowałam co robię. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę Iana.
-Dlaczego pozwoliłeś mu się ścigać? - Krzyknęłam, gdy byłam już na tyle blisko, żeby mnie usłyszał.
-Co? A dlaczego miałbym mu nie pozwolić? - Był spokojny.
-Ale.. To był twój finał, nie jego! Jakim cudem on mógł po prostu wsiąść i pojechać?! - Nie mogłam pokazać jak bardzo mnie to zraniło, ale nie potrafiłam być też spokojna.
-Skarbie, to jest wyścig, tu nie ma żadnych zasad.
-Nie mów taki do mnie! - Krzyknęłam i nerwowo przeczesałam dłonią włosy - Nie powinieneś mu pozwalać jechać.. o-on nie zna się na tym, a jak mu się coś stanie?
-Tak bardzo Ci na nim zależy, co? - Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Ja.. Oczywiście, że nie. - Zaśmiałam się z roztargnieniem - Po prostu, znam go i wiem, że nie powinien, on się do tego nie nadaje!
-Skoro Ci nie zależy, to jakim kurwa cudem aż tak bardzo Cię to obeszło, co? - Warknął i zrobił krok w moją stronę.
-Powiedziałam Ci już dlaczego - Starałam się, naprawdę, ale myśl, że w tym momencie ja stoję tu, ale Harry po prostu ściga się z jakimś kolesiem po ulicy pełnej samochodów, była nie do zniesienia.
-Wiem, że kłamiesz - Mruknął i złapał moje ramie. Syknęłam z bólu, gdy zacieśnił uścisk na mojej ręce, ale nie wyrywałam się.
-Puść mnie - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Lepiej, żebyś mnie nie oszukiwała, Emily - W jednej chwili po prostu puścił moje ramie i uśmiechnął się - Lepiej, żebyś nie oszukiwała - Powtórzył swoje wcześniejsze słowa i zrobił krok w tył.
-To co? Poczekamy na nich i zobaczymy kto wygra? - Mrugnął do mnie i odwrócił się w stronę ulicy, jakby nie oczekiwał odpowiedzi. Bardzo dobrze zrobił, bo nie mogłabym mu odpowiedzieć. Jak ja miałam niby nie okazać jakiegokolwiek zaniepokojenia tym co się właśnie działo? To było wręcz niemożliwe. Chłopak, którego kocham jest narażony na cholernie duże niebezpieczeństwo, a ja mam stać tu i nic nie robić? Kurwa. Potarłam dłonią czoło i za jednym zamachem przeczesałam również włosy. Przedtem, jeden taki wyścig trwał bardzo krótko, pewnie dlatego, że nie zwracałam na to w ogóle uwagi. Teraz miałam wrażanie, że wszystko trwa już kilka godzin. Dalej nie mogłam powstrzymać swoich łez, skrupulatnie ścierałam je wierzchem dłoni, ale to mi nie pomagało. Odetchnęłam parę razy głęboko, żeby choć trochę się ogarnąć. Rozejrzałam się, aby zobaczyć co działo się właśnie między ludźmi. Pierwsze dziewczyny, na które zwróciłam uwagę były zafascynowane jakimś chłopakiem, który stał niedaleko nich. Westchnęłam i przeniosłam wzrok na kogoś innego. Kilku chłopaków głośno coś komentowało. Wskazywali palcami pewne miejsce. Spojrzałam tam i gdy zobaczyłam, że pokazują samochód pokręciłam zrezygnowana głową. Już nawet na nich nie spojrzałam, po prostu przeniosłam wzrok bardziej na prawo. W tłumie zobaczyłam dziewczynę. Zainteresowała mnie, bo po prostu stała patrząc na dół, nie zwracając na nic uwagi. Przewróciłam oczami i znów zajęłam się patrzeniem na drogę. Zdaje się, że nikt inny oprócz mnie nie był zainteresowany przebiegiem wyścigu. Naprawdę zupełnie nikogo nie obchodziło to, że ścigał się nie ten chłopak co powinien? Wypuściłam drżący oddech a zaraz po tym potarłam dłońmi zmarznięte ramiona. Widziałam, że Ian kątem oka patrzy na mnie, ale nawet nie miałam zamiaru odwzajemnić jego spojrzenia. Jedyne co później zarejestrowałam, to kurtka na moich ramionach. Oczywiście nie miałam żadnych wątpliwości kto się poświęcił. Chcąc jak najlepiej odgrywać swoją rolę przysunęłam się do Iana i pocałowałam jego policzek. Po odsunięciu się wyszeptałam jeszcze ciche dziękuje i przy jego uchu i stanęłam na swoim miejscu. Byłam obrzucona milionem zawistnych spojrzeń. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że chłopak przyciągał wzrok dziewczyn i ja zdecydowanie nie pasowałam do idealnego obrazka jakim był dla niektórych. Prychnęłam cicho pod nosem i wsunęłam swoje ręce w długie rękawy kurtki Iana. Jestem pewna, że dla każdego kto widział mnie w tym momencie wyglądałam jak zakochana dziewczyna, stojąca obok swojego chłopaka, która niczym się nie przejmowała, ale tak nie było. Zdecydowanie byłam zakochana, tylko mój kurwa chłopak.. No dobra, przyszły chłopak, nie stoi koło mnie, tylko ściga się właśnie teraz po ulicach tego jebanego miasta. W środku byłam wrakiem. Moje serce biło tak mocno, że już prawie go nie czułam. To dosyć ironiczne, ale tak było. Ręce mi się trzęsły i mogło się zdawać, że to zimno tak na mnie działa, ale to nie była prawda. Tak bardzo się o niego bałam, że nie potrafiłam wyrazić tego słowami. Utkwiłam wzrok w swoich butach i zakryłam swoją twarz włosami. Najgorsze było to, że przestawało padać, więc teraz już każdy mógł zauważyć, że płakałam. W niezbyt dziewczęcy sposób pociągnęłam nosem i jeszcze raz wytarłam policzki od łez. W zasadzie cały czas było tu bardzo głośno, ale, gdy tylko samochody zbliżały się do mety, wszyscy krzyczeli dwa razy głośniej. W momencie, gdy usłyszałam pisk opon i głośniejszą atmosferę na miejscu, zamarłam. To był ten moment. Samochody zbliżały się do mety i jedyne o czym mogłam myśleć to fakt, że Harry'emu nic się nie stało.
Nie rozbił się.
Nie miał żadnego wypadku.
Jest zdrowy.
Odetchnęłam z ulgą i nie kontrolując tego co robię podniosłam wzrok i skupiłam się na samochodzie chłopaka. Nie miałam problemu z odróżnieniem, który był kogo. Jeden był czarny, a drugi srebrny. Dam sobie rękę uciąć, że Harry wsiadał do czarnego. To co zobaczyłam przyprawiło mnie o kolejne dreszcze. Byłam pewna, że chłopak przegra, ale mimo to, głęboko w środku miałam nadzieję, że jednak będzie próbował walczyć. To wszystko stało się tak szybko. Samochód przejechał kilka metrów ode mnie i przekroczył linię mety. Już wszystko stracone. Dopiero po kilku sekundach Harry dotarł na metę. Nie wiedziałam czy był między nim a Ianem jakiś zakład i szczerze miałam nadzieję, że jednak nie. Chyba nie potrafiłabym sobie poradzić, gdyby założyli się o mnie. Wszyscy szaleli i dziwnym sposobem wydawało mi się, że robi się tu coraz głośniej. Na chwilę zamknęłam oczy, ale zaraz znowu spojrzałam na to co działo się przede mną. Chłopak, który wygrał już wyszedł z auta i został otoczony grupką znajomych. Kątem oka zobaczyłam, że Ian również ruszył w tamtą stronę. Nikt nie zainteresował się Harrym. Dla wszystkim był po prostu chłopakiem, który przegrał wyścig, czyli nikim w tym momencie. Tłum ludzi zasłonił mi kompletnie bruneta. Wszyscy przepychali się i spieszyli, żeby tylko zobaczyć czy dotknąć wygranego. Nie mogłam przepuścić takiej okazji. Jak najszybciej ruszyłam w miejsce, gdzie teraz powinien znajdować się Harry. Chwilę zajęło mi przedarcie się przez tak dużą liczbę osób, ale w końcu się udało. Rozgorączkowana rozglądałam się dookoła, aby jak najszybciej go zobaczyć. Widziałam samochód, ale jego tam nie było. Z bijącym sercem, biegiem ruszyłam w jedyną nie zablokowaną ulicę. Nie było szans, żeby chłopak poszedł gdzie indziej. Ledwo łapałam oddech, ale nie zamierzałam się poddać. Mimowolnie przystawiłam dłoń do miejsca, gdzie znajdowało się serce i poczułam jak szybko uderza.
Robisz to dla niego.
Robisz to dla was.
Uda Ci się.
Mimo niewyobrażalnego zmęczenia nie miałam zamiaru się zatrzymać. Wybiegłam zza rogu i wtedy go zobaczyłam. Szedł w dół ulicy powolnym krokiem ze spuszczoną głową.
-Harry! - Krzyknęłam i w ostatniej chwili udało mi się złapać oddech. Teraz, gdy już udało mi się go dogonić, wreszcie mogłam się zatrzymać. Lekko pochyliłam się do przodu i oparłam dłonie na kolanach. Nie chciałam tracić niepotrzebnie czasu, więc gdy tylko złapałam głębszy oddech wyprostowałam się i szybkim krokiem do niego podeszłam. Harry najwyraźniej nie spodziewał się tego, bo stał tam jedynie i po prostu na mnie patrzył. Byłam pewna, że chłopak nie chce mnie znać, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Jedyne co mogłam zrobić w tym momencie to przytulenie go z całej siły. Oplotłam rękami jego szyję i z całej siły wtuliłam w jego ciepłe ramiona.
-Tak bardzo Cię przepraszam. Tak bardzo przepraszam - Szeptałam te słowa do jego ucha. Po chwili wahania chłopak oplótł ręce wokół mojej talii.
-Za co przepraszasz? - Wymamrotał.
-Za wszystko.. Ja nie chciałam.. - Cichy szloch wydostał się z moich ust. Gdy tylko Harry zorientował się, że zaczynam płakać odsunął mnie od siebie i ujął moją twarz w swoje ręce.
-Nie płacz, Em, proszę - Starał się mnie pocieszyć, chociaż sam nie wyglądał najlepiej. Najwyraźniej nie był zbyt zadowolony swoim wynikiem w wyścigu.
-Dla.. dlaczego to zrobiłeś? - Zająknęłam się w połowie zdania, dalej nie kontrolując łez. Stałam naprzeciwko chłopaka i patrzyłam prosto w jego oczy szukając tam odpowiedzi.
-Wiem o wszystkim, skarbie - Uśmiechnął się i otarł moje policzki z łez.
-O czym? - Skierowałam swoje dłonie na jego brzuch i tam je oparłam.
-Słyszałem Twoją.. Waszą rozmowę - Oparł swoje czoło o moje i westchnął głęboko. Nie rozumiałam o czym mówił. Szukałam w myślach jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś co mogłoby mi pomóc w zrozumieniu tej sprawy.
-Słyszałem Twoją rozmowę z Niallem - Przewrócił oczami z uśmiechem na ustach. O kurwa. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. W momencie, gdy powiedział mi o tym, że słyszał moją rozmowę z Niallem, zrozumiałam. Teraz miałam pewność, że Harry doskonale zdaje sobie sprawę, jaka jest prawda. Zaniepokoiłam się, bo chłopak ponownie mógł zrobić coś niebezpiecznego, a tego nie chciałam. Nie mogłam pozwolić, żeby dla mnie narażał swoje życie.
-Podsłuchiwałeś? - Wyszeptałam.
-Trochę. Teraz rozumiem, kochanie. To ja powinienem Cię przeprosić za to jak Cię traktowałem. Nie mogłem znieść myśli, że wybrałaś inne życie i że nie ma dla mnie w nim miejsca.
-Jak mogłeś tak pomyśleć? - Przełknęłam wielką gulę w moim gardle. Pozornie wszystko się ułożyło. Harry wiedział prawdę i ja wiedziałam, że on wie. Powinnam być szczęśliwa, więc dlaczego odczułam zupełnie inne uczucie? Nie mogłam się cieszyć, gdy zdawałam sobie sprawę, że chłopakowi w obecnej sytuacji naprawdę zagraża niebezpieczeństwo.
-Nie wiem, przepraszam. Wydawałaś się taka odległa, taka zimna - Zamknął oczy i wypuścił drżący oddech.
-Ja.. Nie miałam wyjścia, nie mogłam Cię narażać - Mruknęłam z łzami w oczach. Cholera, one pojawiały się zawsze w nieodpowiednim momencie.
-Chcąc chronić mnie, narażałaś siebie. Wiesz, że mogłaś mi powiedzieć, wtedy razem byśmy coś zrobili w tej sprawie - Podniósł głowę i czule pocałował moje czoło. Czułam się przy nim tak cudownie, tak bezpiecznie. Aktualnie, nie miałam powodów do niepokoju. Teraz liczyliśmy się tylko my.
-Nic byśmy nie zrobili. On by Cię.. zabił - Sama myśl o tym przyniosła mi okropny ból. Powstrzymywane łzy pojawiły się na moich policzkach, a ja zamknęłam oczy, żeby trochę się uspokoić. Chłopak widząc w jakim stanie się znajduję przyciągnął mnie do siebie i przytulił najmocniej jak potrafił.
-Tak bardzo się bałam, tak cholernie bardzo - Wymamrotałam. Wtuliłam się w jego szyję i zaciągnęłam tym cudownym zapachem.
-Proszę Cię, skarbie, nie płacz. Tak bardzo Ci dziękuje za to, że starałaś się mnie chronić, tak bardzo - Potarł moje ramiona, żeby mnie trochę ogrzać. Przypomniałam sobie o kurtce, którą ciągle miałam na sobie. Widocznie chłopak albo jej nie zauważył, albo po prostu zignorował. Serce biło mi nienaturalnie szybko i spowodowane to było bliskością Harry'ego, co do tego nie miałam wątpliwości. Wzięłam kilka głębszych oddechów, aby się uspokoić. Czułam dłoń chłopaka, która delikatnie gładziła moje plecy, w celu uspokojenia. Po kilku sekundach odsunęłam się od niego, ale dalej staliśmy bardzo blisko siebie.
-Dlatego dzisiaj wystartowałeś? Bo dowiedziałeś się o wszystkim? - Zapytałam go, bo rozpaczliwie chciałam uzyskać odpowiedź na wcześniej zadane sobie pytanie.
-Tak. Chciałem coś udowodnić, sam nie wiem dokładnie co. Potrzebowałem pokazać mu, że nie zawsze jest najlepszy, ale mi się nie udało - Wzruszył ramionami i cicho westchnął.
-Ja.. Co mu powiedziałeś przed wyścigiem? - Musiałam o to zapytać. Ręce drżały mi z nerwów, a ja nie mogłam uspokoić swojego przyspieszonego oddechu.
-Dlaczego chcesz to wiedzieć, Em? - Popatrzył na mnie podejrzliwie. W tej chwili nie dotykaliśmy się, mimo, że staliśmy bardzo blisko siebie.
-Muszę to wiedzieć.
-Powiedziałem mu, cytuję 'Jeżeli masz jaja, to daj mi się ścigać' On jedynie popatrzył na mnie i wyraził zgodę. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego, że tak łatwo mi pójdzie. Byłem pewien, że trochę dłużej będzie się zastanawiał, ale jak widać, chciał zobaczyć moją porażkę.
-Czyli.. Nie założyliście się o mnie? - Wyszeptałam cicho.
-Co? Jak mogłaś tak pomyśleć? - Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. To, jak zareagował utwierdziło mnie w przekonaniu, że chłopak mówił prawdę i nie chciał się o mnie założyć. Odetchnęłam z ulgą.
-Przepraszam - Mruknęłam i popatrzyłam w dół. Usłyszałam głośne westchnięcie. Harry podniósł moją głowę swoją dłonią i spojrzał mi prosto w oczy.
-Nie mógłbym tego zrobić. Kocham Cię - Wyszeptał tuż przy moich ustach. Mimo, że już dwukrotnie słyszałam te słowa, teraz to było coś innego. Obecnie nie musiałam niczego ukrywać i mogłam po prostu wyznać prawdę.
-Kocham Cię, Harry - Najwyraźniej chłopak nie spodziewał się tego, bo w szoku delikatnie się ode mnie odsunął. Zaśmiałam się z miny jaką obecnie miał.
-Powtórzysz to? - Przełknął głośno ślinę i intensywnie się we mnie wpatrywał.
-Kocham Cię - Powiedziałam to pewniejszym głosem, żeby nie kazał mi już więcej tego powtarzać. Nie musiałam długo czekać, aż jego usta spotkały się z moimi. Po tak długim czasie poczułam się, jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i stanowczo objął w pasie. Ja oplotłam dłońmi jego kark i podniosłam się lekko, żeby ułatwić mu dostęp do moich ust. Delikatnie językiem przejechał po mojej dolnej wardze. Rozchyliłam usta i nasze języki spotkały się. Ten pocałunek był delikatny i subtelny. Wplotłam palce w loki na jego karku i bawiłam się nimi. Wiedziałam, że Harry to lubi. Po chwili odsunęłam się od niego. Oboje staraliśmy się unormować nasze oddechy. Chłopak cmoknął mój nos, na co mimowolnie się zaśmiałam. Mimo tego idyllicznego szczęścia, które obecnie czułam, podświadomie wiedziałam, że to nie koniec moich problemów.
-Co teraz będzie? - Chłopak jakby wyczuł moje wewnętrzne rozterki. Cicho westchnęłam i splotłam nasze palce.
-Dalej muszę udawać. Nie wiem jak długo to potrwa, w żadnym wypadku Ian nie może się dowiedzieć, że ty wiesz - Spojrzałam na niego pewnym spojrzeniem, żeby wbił sobie do głowy te słowa i nawet nie próbował robić czegoś na opak.
-Ale..
-Nie, Harreh. Nie mogę Cię narażać na niebezpieczeństwo. Jak tylko coś się zmieni, to uda mi się od niego uwolnić - Uśmiechnęłam się, mimo, że doskonale wiedziałam w jakiej sytuacji się znajduję. Nie będzie łatwo, ale dla mnie i Harry'ego zrobię wszystko.
-Harreh? - Wymruczał i zrobił krok w moją stronę.
-Tak, Harreh. Podoba mi się - Żeby zrobić mu na złość ja zrobiłam krok w tył.
-Ależ mi też się podoba - Puścił mi oczko i jednym sprawnym ruchem przyciągnął do siebie. Nie czekał na moją odpowiedź. Jego usta znowu spotkały się z moimi.

*

-Jeżeli coś będzie nie tak, proszę Cię, pisz sms, albo dzwoń, dobrze? - Jeszcze raz powtórzył mi swoją formułkę.
-Oczywiście, już Ci to mówiłam - Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na nasze splecione palce, gdy tak szliśmy w dół ulicy. Musiałam już wracać. Ian nie mógł niczego podejrzewać, więc postanowiłam się mu pokazać gdzieś w tłumie.
-Wiem, po prostu się martwię - Westchnął.
-Wytrzymałam już trochę, teraz też mi się uda - Skrzywiłam się, gdy zobaczyłam róg ulicy, w który zaraz miałam skręcić. Pojedyncze osoby już stamtąd wychodziły. Najprawdopodobniej impreza już się skończyła - Muszę już iść - Zatrzymałam się i odwróciłam przodem do chłopaka.
-Wiem, ale nie chcę Cię puszczać - Mruknął i mocno mnie przytulił. Objęłam go w pasie i chwilę trwaliśmy w uścisku.
-Pamiętaj, że Cię kocham - Wymamrotał do mojego ucha.
-Nigdy o tym nie zapomnę.


hjuwiadsjkasnd słodko, chyba kocham ten rozdział, ok.

a tak co do notki.
przykro mi to pisać, ale niestety znowu mnie zawiedliście. nie rozumiem jednego, jak piszę, że chyba zawieszę bloga to mam ponad 50 komentarzy, że go kochacie, że będziecie komentować i żebym nie usuwała.. gdy potem dodaję rozdział i znowu mam ochotę na pisanie już tylu komentarzy nie ma. co ja mam pod każdym rozdziałem pisać, że odejdę, żebyście poświęcili minutę i napisali co sądzicie? no chyba bez sensu jakbym tak zrobiła, prawda? 
eh, już nie wiem co zrobić, żeby jakoś wypromować tego bloga. macie jakieś pomysły? może sami go komuś polecicie?
i tak was kocham

+ NOWY WYGLĄD, MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBA :)

czwartek, 1 maja 2014

Dwadzieścia dziewięć.

Przyszłam tu dzisiaj, głównie po to, żeby porozmawiać z Harrym, jednak mój humor znacznie się pogorszył, gdy powiedziałam o wszystkim Niall'owi. Zdecydowanie nie chciałam, żeby o tym wiedział, przecież to sobie obiecałam. Gdy tylko blondyn zaczął naciskać, aby dowiedzieć się prawdy, nie mogłam mu nie powiedzieć. Chciałam zrzucić z siebie ten ciężar. Po fakcie uświadomiłam sobie, że źle zrobiłam. Jasne, Niall obiecał, że nic nie zrobi i pozwoli mi działać, ale teraz nie bałam się tylko o Harry'ego, ale też o kuzyna. Ian był nieobliczalny, gdyby tylko dowiedział się, że ktoś wie, co się stało, zabiłby wszystkich, którzy byli z tym związani. Kolejny raz byłam rozbita, na chwilę obecną nie miałam żadnej ochoty na rozmowę z Harrym. Nawet sobie nie przemyślałam, co bym mu powiedziała. Nie mogłabym wejść do jego pokoju i powiedzieć 'cześć, co u Ciebie?'. Założę się, że popatrzyłby na mnie jak na idiotkę i by nie odpowiedział. Nie mogłam żyć ze świadomością, że chłopak może nie chcieć mnie więcej widzieć. Gdy tak nad tym myślałam, byłam kompletnie zrezygnowana. Nie miałam pojęcia ile czasu jeszcze będę musiała udawać idealną dziewczynę Iana i tym samym unikać kontaktów z Harrym. Jedynym plusem było to, że rzeczywiście chłopak miał obecnie zapewnione bezpieczeństwo. Zdecydowanie Ian nie interesował się nim, tak długo jak nie utrzymywałam z nim kontaktu. Przymknęłam drzwi do mojego pokoju i oparłam się o ścianę obok. Westchnęłam ciężko, przytłoczona moimi myślami. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam dzisiejszą noc spędzić tutaj, żeby przynajmniej trochę odpocząć od Iana. Nie miałam pojęcia, która godzina, ale już robiło się ciemno. Patrząc za okno uświadomiłam sobie, że nie wiem o której jest ten wyścig. Przypomniałam sobie słowa chłopaka, który twierdził, że jutro wszystkiego się dowie. Wzruszyłam ramionami i odepchnęłam się ręką od ściany. Obecnie marzyłam jedynie o prysznicu.


* Harry's POV *


W sumie nie zwróciłem większej uwagi, gdy usłyszałem hałas dochodzący ze schodów. Byłem pewien, że Niall zszedł na dół i wraca do pokoju. Automatycznie popatrzyłem na zamknięte drzwi. Czasami zachowywałem się, jakbym mógł zobaczyć co dzieje się za nimi. Przecież wiedziałem, że są zamknięte i nie zobaczę kompletnie nic, ale i tak dziwnym sposobem musiałem na nie popatrzeć. Pokręciłem głową i przeniosłem swój wzrok na sufit, który był ciekawszym miejscem do obserwowania. Leżałem tak na tym łóżku od kilku godzin i po prostu patrzyłem do góry. Nie miałem innego wyjścia. Obecność jakichkolwiek ludzi mnie odrzucała, nie chciałem przebywać gdzieś między nimi, więc siedziałem w pokoju. Jedną ręką sięgnąłem do szafki, stojącej obok łóżka, aby wydostać z niej moje słuchawki. Skoro już tak bezczynnie leżałem, mogłem posłuchać muzyki. Że też dopiero teraz na to wpadłem. Westchnąłem i niechętnie podniosłem się z łóżka, bo nigdzie nie mogłem ich wymacać. Po kilku nieudanych próbach namierzenia ich, w końcu mi się udało. Właśnie zbierałem się do ponownego położenia, gdy usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Znowu popatrzyłem w ich stronę, chociaż wiedziałem, że ktoś próbował dostać się do pomieszczenia, którym nie był mój pokój. Momentalnie podniosłem się z łóżka, żeby przekonać się, kto mógł być u nas w domu. Niall nie był chyba aż tak stuknięty, żeby pukać do siebie do pokoju i dopiero potem do niego wchodzić. Zamknąłem szufladę, a telefon ze słuchawkami zostawiłem na łóżku. Jeszcze dzisiaj zamierzałem posłuchać tej muzyki, ale najpierw musiałem się dowiedzieć, kto przyszedł i po co. Cicho podszedłem do drzwi i przyłożyłem do nich ucho. Usłyszałem delikatny trzask zamykanych drzwi, a potem tylko ciszę. Zmrużyłem oczy i starałem się wymyślić jakieś racjonalne wytłumaczenie. Blondyn musiał kogoś zaprosić, nic innego nie przyszło mi do głowy. Nie chciałem mieszać się w nie swoje sprawy, ale kusiło mnie, żeby zobaczyć co się właśnie dzieje u niego w pokoju. To była dosłownie sekunda, gdy mnie olśniło. Na sto procent słyszałem tylko kroki jednej osoby i to bardzo ciche i delikatne, zupełnie jak pukanie do drzwi. Niall wcale nie wychodził z pokoju, więc zapewne też nie słyszał dzwonka. Drzwi były zamknięte, tego byłem pewien. Osoba, która weszła do domu, musiała mieć klucze. I właśnie teraz zrozumiałem, że tylko ściana dzieli mnie od zobaczenia Emily. Tak bardzo mi jej brakowało, ale nie pokazywałem tego po sobie. Nie chciałem, żeby Niall cokolwiek wyczaił, dlatego po prostu coraz mniej czasu spędzałem na dole. Siedziałem w pokoju, w zupełnej ciszy i wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem być konsekwentny i po prostu przeczekać ten ból, ale wiedząc, że ona znajduje się kilka metrów ode mnie, nie dawała mi spokoju. Musiałem usłyszeć chociaż jej głos. Starałem się zachowywać bardzo cicho. Ostrożnie stawiałem kroki, doskonale wiedząc, gdzie podłoga skrzypi, a gdzie nie. Chwilę potem byłem obok pokoju Nialla. Ryzykowałem, bo w każdej chwili któreś z nich mogło wyjść, a ja nie zdążyłbym uciec, ale nie obchodziło mnie to. Pochyliłem się i przycisnąłem ucho do gładkiej powierzchni.

-Nie mam pojęcia. Może znudziło Ci się życie z dwoma chłopakami, którzy byliby w stanie oddać za Ciebie życie? Może wolisz bardziej niebezpieczne towarzystwo? A może po prostu dalej kochasz tego sukinsyna, co? - Wzdrygnąłem się na ostre słowa chłopaka. Gdy uświadomiłem sobie dokładne ich znaczenie, zamarłem. Jeżeli on miał na myśli Iana? Zamknąłem oczy czując dziwne uczucie wypełniające całe moje ciało. Jeszcze bardziej pochyliłem się nad drzwiami, żeby dokładnie słyszeć odpowiedź Emily. Modliłem się, aby zaprzeczyła.
-Nie masz prawa tak mówić. Nie masz pojęcia o tym, dlaczego znowu się z nim widuje. Gdyby było tak jak mówisz i dalej bym go kochała, to na pewno nie spędziłabym z wami tak dużo czasu. Gdybym dalej coś do niego czuła, bez problemu wróciłabym do niego i już nigdy nie pokazała tutaj, ale kurwa, nie jest tak. Nie mogę pozwolić, żeby Harry'emu się coś stało, on za dużo dla mnie znaczy. - Mimowolnie otworzyłem swoje usta, nie mogąc złapać oddechu.
On za dużo dla mnie znaczy.
Nie mogę pozwolić, żeby mu się coś stało.
Co to do cholery miało znaczyć? Łapałem powietrze krótkimi wdechami, bo obawiałem się, że mogę tu zemdleć. Oparłem się drżącą ręką o ścianę i słuchałem dalej.
-Dlaczego miałoby mu się coś stać?
-N-nie mo-gę..
-Nie rób tego, Emily.
Wyraźnie słyszałem kroki, które były coraz bliżej mnie. Dziewczyna postanowiła zakończyć rozmowę. Byłem przerażony, obecnie nie mogłem zmusić żadnej części mojego ciała do jakiegokolwiek ruchu. Stałem sparaliżowany przed drzwiami do pokoju Nialla i gdyby teraz ktoś otworzył drzwi po prostu spotkałby mnie na swojej drodze. Po chwili kroki ucichły, a ja wypuściłem powietrze, które chwile przetrzymywałem w ustach.
-Uspokój się i po prostu powiedz o co chodzi - Blondyn chciał pomóc Em. Byłem mu za to cholernie wdzięczny, bo dzięki temu mogłem dowiedzieć się o co chodzi i co tak naprawdę było przyczyną jej zachowania.
-Proszę Cię, jeżeli dowiem się o co chodzi, będę mógł Ci pomóc - Dziewczyna nie była chętna do rozmowy. Zdawałem sobie sprawę jak ciężko musi jej teraz być. Przeczesałem dłonią włosy.
Nie usłyszałem odpowiedzi Emily. Mówiła bardzo cicho i niewyraźnie.
-Emily, daj sobie pomóc.
-Ale obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego i pozwolisz dalej robić to, co robię.
Ponownie wstrzymałem oddech. Właśnie w tym momencie miałem dowiedzieć się, co tak naprawdę się dzieje. Serce biło mi nienaturalnie szybko. Byłem zdesperowany, żeby usłyszeć każde słowo wychodzące z jej idealnych ust. Delikatnie się do siebie uśmiechnąłem. Ani na moment moje ucho nie oderwało się od drzwi. Musiałem być pewny, że usłyszę wszystko.
-Wtedy, po tej imprezie.. Harry zapytał mnie, czy go kocham. Ja.. powiedziałam, że nie. Byłam pewna, że on nie odwzajemnia mojego uczucia, dlatego to powiedziałam.. Ale on wtedy powiedział, że kocha i ja nie wiedziałam co z sobą zrobić, dlatego poszłam do Zayn'a i Liama.. Oni poradzili mi, żebym z nim pogadała i powiedziała prawdę, więc wróciłam do domu.. ale jego mama tu była i wtedy wyszłam z domu, żeby pomyśleć.. - Przyłożyłem dłoń do ust, żeby nie wydać jakiegoś niespodziewanego odgłosu. Ona mnie kurwa kocha. Nie wiedziałem czy mam się do siebie uśmiechać jak idiota, czy płakać dlatego, że niczego nie zauważyłem. Pokręciłem głową, dalej nie mogąc uwierzyć w to co słyszałem - Spotkałam go, Niall. Gdy wyszłam z domu spotkałam Iana i on praktycznie zmusił mnie do związku. Zagroził, że zabije Harry'ego, gdy dowie się, że między nami coś jest. Ja.. Nie mogłam na to pozwolić, Niall. Nie mogłam - Złość. Radość. Tak naprawdę nie miałem pojęcia co czuję. Zmusiłem się do odejścia od drzwi. To był ostatni moment, żeby pozostać niezauważonym. Cicho zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o ścianę obok. To było dla mnie, cholernie bardzo, za dużo. Tak strasznie się cieszyłem, bo Emily odwzajemniała moje uczucia, cały czas. Nie mogłem pozwolić, żeby ten idiota Ian zniszczył naszą miłość. Nie mogłem i nie zamierzałem tego zrobić.

*

Podjąłem decyzję. Nie była najlepszą w moim życiu, ale nie miałem innego pomysłu. Stałem pod drzwiami do pokoju Em. Zamierzałem z nią porozmawiać zanim wyjdzie. Wiedziałem, że zaraz to zrobi. Obecnie nie zostawała tu na dłużej niż dzień. Nie pukałem, po prostu wszedłem do środka. Zdziwiłem się, bo nie było jej tam. Rozejrzałem się i zatrzymałem swój wzrok na drzwiach od łazienki. Bez wątpienia dziewczyna była w środku. Usiadłem na brzegu jej łóżka i popatrzyłem na swoje dłonie. Milion razy wymyślałem w myślach naszą dzisiejszą rozmowę, za każdym razem wyglądała ona inaczej. Nie wiedziałem co powie Emily. Mogłem jedynie przypuszczać jaka będzie jej reakcja, na to co zamierzam jej powiedzieć. Mój wzrok przykuła kartka leżąca na stoliku. Nie powinienem jej brać, ale to było zbyt kuszące. Chwyciłem ją w dwa palce i skupiłem swój wzrok na tekście napisanym na niej.

Jutro
5 pm.
Whitehall
Wyścig


Wpatrywałem się w tą kartkę nie bardzo wiedząc co myśleć. Jaki kurwa wyścig?! Odetchnąłem głęboko i zakodowałem w myślach adres. Miałem zamiar wykorzystać tę sytuację jak najlepiej potrafiłem.

* Emily's POV *

Zadzwoniłam do Iana, żeby dowiedzieć się o dokładnym adresie jutrzejszego wyścigu. Chłopak podał mi kilka informacji na raz, do tego bardzo szybko, więc zapisałam to sobie na kartce. Byłam pewna, że za godzinę nie miałabym pojęcia o ulicy, którą dzisiaj powiedział mi Ian, więc nie chciałam ryzykować. Głupio by było, gdybym znowu do niego zadzwoniła i chciała ten adres. Chłopak na pewno nie byłby zadowolony. Często używałam takich kartek. Miałam słabą pamięć, co do mało istotnych rzeczy i zawsze musiałam sobie zapisywać wszystko, żeby pamiętać. Odłożyłam kartkę na stolik i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Potrzebowałam tego, żeby choć trochę się zrelaksować. Nie wiedziałam co mnie jutro czeka, nigdy nie byłam w takim miejscu, do tego jeszcze na wyścigu. Zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam do kabiny. Ciepła woda trochę uspokoiła moje rozbiegane myśli, tego było mi trzeba.

-Wróciłam - Krzyknęłam, gdy weszłam do domu, ale nie dostałam odpowiedzi. Weszłam do salonu i zdziwiłam się, gdy nikogo tam nie zastałam. Zazwyczaj siedziało tu pełno ludzi. Zawsze koledzy Iana tu wpadali i robili imprezy. Żadnemu z domowników to nie przeszkadzało, nie licząc mnie, oczywiście. Na stoliku zauważyłam kartkę, więc podeszłam i po prostu postanowiłam ją przeczytać. Od razu rozpoznałam niezbyt ładne pismo chłopaka.

Emily.
Dzisiaj będziesz musiała posiedzieć w domu sama, bo mamy ważną sprawę do załatwienia przed wyścigiem. Spotkamy się jutro o 4 pm przed domem. 
Postaraj się nie tęsknić za mocno, kochanie.
Ian.

Skrzywiłam się na przedostatnie słowo jakie przeczytałam. Rzuciłam kartkę na stół i poszłam do kuchni. Jak zwykle panował tu chaos, który ja musiałam ogarniać. Zacisnęłam ręce w pięści i wypuściłam głęboki oddech. Wiele zrozumiałam dzięki rozmowie z Niallem. Zrobiłam mnóstwo głupot. Ian mnie omamił, nie potrafiłam się mu oprzeć. Patrząc na to z tej perspektywy, niesamowicie tego wszystkiego żałowałam. Owszem, musiałam spędzać z nim czas i udawać kochającą dziewczynę, ale mogłam się powstrzymać od spędzania z nim czasu czy całowania go. Odsunęłam od siebie te myśli i zajęłam się ogarnianiem pomieszczenia. Nie zastanawiałam się co będzie dalej. Na razie żyłam jedynie myślą, żeby przetrwać jutrzejszy wyścig i tylko to mnie obchodziło. 

Czekałam na nich już od dobrych dwudziestu minut. Mieli po mnie przyjechać przed wyścigiem, żebyśmy zabrali się razem. Wkurzało mnie takie coś. Jeżeli mieli zamiar mnie wystawić, to chociaż mogłabym się dowiedzieć o tym wcześniej, żeby nie marznąć przed domem jak idiotka. Wyjątkowo dzisiaj padał deszcz i nie było za ciepło. Nie miałam pojęcia jak się ubrać, nie chciałam odstawać wyglądem od towarzystwa, a nie wiedziałam jak ubiera się na takie wyścigi. Po długim namyślaniu się, po prostu założyłam ciemne spodnie, biały t-shirt, czarną ramoneskę i beanie takiego samego koloru. Rozpadało się chwile po tym jak skończyłam wybierać ciuchy, więc nie miałabym szansy na przebranie się. Mogłam sobie pogratulować wyboru. Gdy już byłam bliska wrócenia do domu i zrezygnowania zobaczyłam zbliżający się samochód. Prychnęłam cicho pod nosem, ale nie zrobiłam nic, żeby nie pokazać złego nastroju. Musiałam grać dobrą i grzeczną dziewczynkę. Na razie nie wiedziałam czy ma to jakiś większy sens, ale wolałam się przysparzać sobie więcej kłopotów. Usiadłam z tyłu, bo miejsce pasażera było zajęte przez jakiegoś chłopaka. Powiedziałam im jedynie cześć i tyle się odzywałam. Byli zajęci swoimi 'ważnymi' sprawami, co mnie uratowało. Nie jechaliśmy długo. Pamiętam jak Ian pokazywał mi to miejsce, nie spodziewałam się, że mogą odbywać się tu wyścigi. Przez niezbyt ładną pogodę miejsce to było jeszcze bardziej klimatyczne. Wysiedliśmy z samochodu. Tak jak sądziłam, było tu mnóstwo ludzi. Tylko kilku stało na ulicy, obok dwóch samochodów i zawzięcie o czymś rozmawiali. Chłopak, który z nami przyjechał poszedł do nich, a ja zostałam z Ianem.
-Dlaczego są tam tylko dwa samochody? - Popatrzył na mnie z lekkim zmieszaniem. Zupełnie nie spodziewał się, że może mnie zainteresować ten temat.
-W każdej rundzie ścigają się tylko dwa samochody, bo większa ilość mogłaby być za dużym zagrożeniem dla ludzi. 
-Droga nie jest zamknięta? - Wyszeptałam ze ściśniętym gardłem. Nie mogłam w to uwierzyć. Oni narażali życie niewinnych ludzi, żeby po prostu się pościgać. 
-Jasne, że nie - Prychnął - Z każdej dwójki wyłaniany jest zwycięzca. Na końcu mamy finał, między najlepszymi i koniec. 
-Ok - Przełknęłam ślinę i odwróciłam swój wzrok od chłopaka. Patrzyłam na to co się dzieje przede mną i nie mogłam uwierzyć. Cholera jasna, co ja tu robię?
-Idę do nich, znajdź sobie jakieś miejsce - Wyminął mnie i skierował się do grupki ludzi na środku. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie miało to najmniejszego sensu. Było tu za głośno i Ian na pewno by mnie nie usłyszał. Okręciłam się dookoła własnej osi, ale nie znalazłam żadnego miejsca, w które mogłabym się udać. Chciałam coś zobaczyć, więc poszłam w miejsce, gdzie była zarówno meta jak i start. Najwidoczniej Ci, którzy się ścigali robili kółko dookoła i kto był pierwszy przechodził do następnej rundy. Pokręciłam głową na głupotę niektórych ludzi. Nie czekałam długo, aż wyścig się zacznie. Blondynka w krótkiej spódniczce wyszła na środek, stanęła między samochodami i po machnięciu flagą one po prostu pojechały. Nie widziałam w tym kompletnie nic ekscytującego. Oparłam się o barierkę, która była przy ulicy i po prostu patrzyłam. Bałam się o ludzi, nieświadomych co się właśnie dzieje, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Wszystko działo się bardzo szybko. Samochody startowały, a po pięciu minutach już były z powrotem na mecie. Po trzech rundach nadszedł czas na Iana. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Nie miałam pojęcia, że on też bierze udział. Nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca. Widać było, że wszyscy go uwielbiali. Teraz było tu jeszcze głośniej, niż przedtem i każdy wołał imię mojego 'chłopaka'. Byłam tak sparaliżowana, że nie ogarniałam co się dzieje dookoła mnie. Teraz czas dłużył się jeszcze bardziej i wydawało mi się jakby ścigali się ponad godzinę. Oczywiście, czego mogłam się spodziewać. Ian wygrał i widać było jego satysfakcję. Potem znowu wszystko działo się bardzo szybko. Chłopaka nie widziałam nigdzie, dopóki nie przyszła jego kolej w finale. Widać było, że znał się ze swoim rywalem. Rozmawiali i śmiali się do siebie. Tym razem nie byłam tak bardzo zszokowana. Oboje podeszli do samochodów i już mieli wsiadać do środka, gdy ktoś głośno krzyknął.
-Ian! - To nie mogła być prawda. Moje serce przyspieszyło obroty do dwustu uderzeń na sekundę. Rozglądałam się dookoła, aby zobaczyć czy przypadkiem się nie przesłyszałam. Zatkałam usta, gdy zobaczyłam jego. Ubrany w czarne spodnie, sportowe buty i czarną kurtkę. Wyglądał tak zjawiskowo jak jeszcze nigdy. Słyszałam każde 'oh' i 'ah' od dziewczyn dookoła mnie, ale nawet nie miałam siły zgromić ich wzrokiem. Harry podszedł do Iana i wymienił z nim parę ostrych słów. Byłam zdesperowana, żeby dostać się do nich jak najszybciej. To co kombinował chłopak nie było dobre, zdecydowanie. Nie miałam wyjścia, musiałam wydostać się, przepychając ludzi dokoła. Byłam na samym początku, więc dostanie się na sam koniec i do tego przebiegnięcie na drugą stronę, na ulicę zajęło mi dużo czasu. Ludzie rzucali mi zdegustowane spojrzenia. Usłyszałam kilka niemiłych uwag, ale nie zwracałam na nie uwagi. Miałam okropne złe przeczucia. Ledwo widziałam na oczy przez deszcz oraz przez łzy zbierające się w nich. Gdy w końcu udało mi się wydostać i miałam zaledwie kilka kroków do samochodu Harry odwrócił się i spojrzał na mnie. Zahipnotyzowana jego spojrzeniem po prostu stanęłam w miejscu. Oderwać oczu nie mogłam, nie mogłam się też ruszyć.
-Harry - Wyszeptałam. Wiedziałam, że zrozumiał, ale pokręcił tylko głową i przerwał nasz kontakt wzrokowy. Gdy chłopak wsiadł do samochodu, którym miał jechać Ian i czekał na start nie powstrzymałam już swoich łez. Złapałam się za głowę i zaniosłam płaczem. Wszystko odbywało się tak szybko. Ludzie krzyczący wokół mnie, oraz ta dziewczyna machająca flagą. Po samochodach został już tylko dym, a ja stałam tam dalej nie mogąc się ruszyć. 


Hej ludzie:) Mam prośbę, napiszcie mi swoją teorię co do następnego rozdziału. Chciałabym po prostu wiedzieć co wy uważacie i czy jestem aż tak bardzo przewidywalna. 

czytasz = komentujesz