niedziela, 30 marca 2014

Dwadzieścia siedem.

Wstałam rano i szybko zebrałam się z łóżka. W sumie nie miałam jakiś większych planów, ale nie chciało mi się leżeć i kompletnie nic nie robić, musiałam działać. Czasami mnie nachodziła taka dziwna wena, że koniecznie musiałam robić cokolwiek. Dziwne, ale prawdziwe. Szybko poszłam do łazienki i ogarnęłam włosy. Zaraz po tym umyłam zęby i delikatnie się pomalowałam. Nie miałam ochoty na prysznic, więc go sobie odpuściłam. Narzuciłam na siebie jeszcze jakieś ciuchy i wyszłam z pokoju. Na początek chciałam zjeść jakieś śniadanie, żeby mieć trochę więcej siły. Droga po schodach zajęła mi kilka minut, bo ciągle poprawiałam swoje czarne spodnie. Niesamowicie mnie coś w nich uwierało, więc z każdym krokiem zatrzymywałam się i próbowałam poprawić je na tyle, żeby było mi wygodnie. Gdy już wszystko było pod kontrolą weszłam do kuchni. Nie spodziewałam się, że o tak wczesnej porze zastanę tam Harry'ego. Szczerze powiedziawszy, wolałabym go na razie nie widywać. To było za ciężkie, widzieć jego cierpienie.
-Hej - Wymamrotałam i szybko podeszłam do lodówki, żeby już nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. Widziałam w jego oczach mieszankę emocji. Najbardziej widoczny był ból. Tak bardzo nie chciałam widzieć chłopaka w tym stanie, ale nie mogłam nic zrobić.
-Cześć - Powiedział poniżej szeptu, tak, że ledwo usłyszałam jego głos. Był bardzo cichy i zachrypnięty. Nie chciałam myśleć, że wczoraj doprowadziłam go do płaczu, to było nie do zniesienia. W tej chwili niesamowicie mocno nienawidziłam Iana. Gdyby nie on, powiedziałabym Harry'emu co do niego czuje i dzisiaj byłoby wszytko dobrze. Cząstkę winy mogłam zrzucić też na siebie. Powiedziałam Ianowi, że Harry nie jest moim chłopakiem, ale wtedy chciałam jedynie odsunąć jego myśli od chłopaka z lokami. Przymknęłam oczy i oparłam się dłońmi o blat. Łzy zaczęły się pomału gromadzić w moich oczach, przez co byłam bliska pokazania swojej słabości.
-Dobrze się czujesz? - Zapytał cicho Harry. W tym momencie, słysząc jego zaniepokojony głos, rozkleiłam się na dobre. Kilka samotnych łez wypłynęło z moich oczu.
-Jasne - Mruknęłam i ukrywając się za gęstymi włosami, niepostrzeżenie wytarłam z policzków mokre ślady.
-Widzę, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć.
-Wszystko dobrze - Powiedziałam pewniejszym głosem, żeby mieć spokój. Harry nie mógł się tak zachowywać. Tym co robił, sprawiał, że coraz bardziej mnie do niego ciągnęło, a nie mogłam sobie na to pozwolić. Musiałam być silna. Gdy nie usłyszałam jego odpowiedzi odetchnęłam z ulgą. Byłam pewna, że sobie odpuścił i wyszedł, co byłoby mi bardzo na rękę. Nie spodziewałam się, że za chwile odwróci mnie do siebie jednym, pewnym ruchem. Po sekundzie stałam naprzeciwko chłopaka i już nie byłam w stanie ukrywać tego, że płakałam.
-Dlaczego płakałaś? - Patrzył mi w oczy i koniecznie chciał znaleźć w nich odpowiedź. Bardzo chciałam odwrócić wzrok, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Stałam tam jak zahipnotyzowana. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale coś kazało mi odwrócić wzrok. Spojrzałam w dół i westchnęłam.
-Nic mi nie jest, możesz mnie już puścić - Powiedziałam to cicho i starałam się, żeby zabrzmiało pewnie, jakbym naprawdę tego chciała.
-Em...
-Puść - To, że tak bardzo starał się mi pomóc i dowiedzieć się co tak naprawdę się ze mną dzieje, źle na mnie działało. Znowu miałam ochotę po prostu się rozpłakać i wtulić w niego jak w ciepłego misia, który daje ukojenie każdej małej dziewczynce. Czułam, że byłam już bliska ponownego pokazania swoich emocji. Jeżeli w tym momencie Harry mnie nie puści, ponownie będzie świadkiem moich łez. Byłam pewna, że chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie zrobił tego. Po prostu odsunął się i zaczął kierować w stronę drzwi. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie to ruszy. W momencie, gdy już miał zamknąć za sobą ciemne drzwi, nie powstrzymałam cichego szlochu wydostającego się z moich ust. Szybko zakryłam je dłonią, ale to nic nie dało. Harry odwrócił się i jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył jak wyglądam. Spuściłam wzrok na dół, żeby po prostu sobie poszedł, ale nie było to takie proste. Chłopak szybkim krokiem podszedł do mnie i zamknął w idealnym uścisku. Jęknęłam cicho, gdy poczułam ciepło jego ciała zaraz przy moim i samoistnie chwyciłam w dłonie jego koszulkę, za którą przyciągnęłam go bliżej. Czułam jego gorący oddech obok mojego ucha. Ja byłam wtulona w jego szyję, przez co mogłam bez żadnego zahamowania wdychać jego przepiękny zapach. Zamknęłam oczy i trochę się rozluźniłam, gdy poczułam jego dłoń gładzącą mnie po plecach. Tak bardzo go podziwiałam. Dwukrotnie usłyszał ode mnie, że go nie kocham, ale mimo to, właśnie teraz robił wszystko, żebym poczuła się lepiej. Będąc w jego ramionach, nie liczyło się dla mnie nic. Zapomniałam o Ianie, zapomniałam o problemach i zapomniałam o wszystkim co związane z moim byłym/obecnym chłopakiem. Trzymałam w objęciach swój skarb, którego już nigdy nie chciałam wypuszczać.
Harry wtulił twarz w moje włosy i westchnął, w tym samym czasie lekko zacieśnił uścisk wokół mojej talii. To przywróciło mój zdrowy rozsądek. Nie mogłam tak po prostu stać tu i go obejmować. Nie mogłam robić mu złudnych nadziei. Nie chciałam, żeby jeszcze bardziej cierpiał. Nie wiedziałam co robię, po prostu z całej siły odepchnęłam go od siebie tak, że teraz stał kilka kroków dalej. Ostatnie spojrzenie w jego zranione oczy i po prostu wybiegłam z domu. Słyszałam jak mnie woła, ale nie zatrzymałam się. Nie mam pojęcia co mną kierowało, bo na pewno nie serce. Ono chciałoby spędzać z Harrym każdą sekundę mojego życia. Wydaje mi się, że rozum przejął nade mną kontrolę. Nie mogłam narażać chłopaka na niebezpieczeństwo. Ian zagroził, że zabije go, gdy tylko się dowie, że coś między nami jest, a ja nie mogłam na to pozwolić. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, gdy tak biegłam po chodniku bez celu. Miałam ich gdzieś. Co oni mogli wiedzieć o mnie i o moim życiu. Z każdym następnym krokiem byłam coraz bardziej zmęczona. W końcu byłam zmuszona się zatrzymać, bo już nie mogłam złapać oddechu. Oparłam się o ścianę jakiegoś wyniszczonego budynku i szybko łapałam upragnione powietrze. Wytarłam łzy i starałam się ogarnąć. Pomachałam dłonią przed twarzą, bo dzięki temu szybciej mogłam się pozbyć śladów jakichkolwiek łez z kącików moich oczu. Co mnie napadło, żeby tak po prostu wtulać się w Harry'ego i czerpać z tego przyjemność. Dla nas obojga było to złe rozwiązanie. Chłopak miał złudne nadzieje, a ja poprzez takie incydenty chciałam coraz więcej, czego obecnie nie mogłam dostać. Obiecałam sobie, że to się już nigdy nie powtórzy. Harry nie wyprowadzi mnie z równowagi i na pewno nie będę przy nim płakać, nie wspominając już o przytulaniu. Energicznie pokiwałam głową, jakby to miało mnie zapewnić o prawdziwości tych myśli. Odepchnęłam się od ściany i przeszukałam kieszenie. Z ulgą stwierdziłam, że mam w jednej z nich telefon. Wyciągnęłam go i zdjęłam klapkę z tyłu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pogratulowałam sobie w myślach. Zawsze w telefonie za klapką, miałam ukryte pieniądze, na czarną godzinę. Właśnie teraz nadszedł czas, żeby je wydać.

*

-Dzień dobry.
-Dobry.
Przywitałam się z kasjerką w małym, osiedlowym sklepie i podałam jej mój zakup. Spojrzała na mnie z wymowną miną, ale nic nie powiedziała. Uśmiechnęłam się do siebie i zapłaciłam. Po chwili już bezpiecznie wychodziłam ze sklepu z moją zdobyczą. Skierowałam się w tereny, gdzie było mniej ludzi. Znałam je bardzo dobrze, poza tym, było tam ciszej i spokojniej. Niektórzy bali się tu przychodzić przez niektórych typów kręcących się tu, ale nie obchodziło mnie to. Dopóki wszyscy wiedzieli, że jestem 'dziewczyną' Iana, nikt mi nic nie zrobi i byłam tego pewna w stu procentach. Im bliżej byłam, tym mniej ludzi spotykałam na swojej drodze. W końcu mogłam spokojnie wyciągnąć paczkę papierosów i odpalić jednego. Zaciągnęłam się i delikatnie zakaszlałam, bo dawno tego nie robiłam. Nie poddałam się od razu. Spróbowałam kilka razy i w końcu mogłam zaciągnąć się bez żadnych przeszkód. Całkiem niedawno paliłam bardzo dużo. Towarzystwo Iana i jego znajomych tak działało na ludzi, niestety. Wzruszyłam ramionami i ponownie wyciągnęłam telefon. Wybrałam dobrze mi znany numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrał.
-Emily? - Jego zdziwiony głos był wszystkim, co chciałam usłyszeć.
-Cześć. Gdzie jesteś? - Zapytałam bez ogródek. Po co mieliśmy tracić czas na jakieś bezsensowne gadki.
-Um. Ze znajomymi w jednym z klubów, dlaczego pytasz?
-Podaj mi adres. Zaraz tam będę.

*

To był jedyny znany mi sposób, żeby przekonać się do Iana i zapomnieć o Harrym. I tak musiałam to zrobić, więc bez różnicy czy będzie to teraz, czy później. Dla mnie, lepiej, że będzie to własnie teraz, nie chciałam dłużej cierpieć. Chłopak obiecał mi, że ochroniarz bez żadnego problemu mnie wpuści. Klub znajdował się względnie blisko, więc droga nie zajęła mi dużo czasu. Tak jak mówił Ian, przy wejściu nie miałam najmniejszego problemu. Zdziwiłam się, widząc tam tak dużo ludzi. Było dopiero rano, a oni wszyscy już siedzieli na imprezie, pijąc i paląc. Westchnęłam i przeszukałam wzrokiem ludzi znajdujących się tutaj. Gdy już znalazłam wzrokiem Iana, zaczęłam kierować się w jego stronę. Ominęłam grupkę chłopaków, którzy zabawiali się przy barze i ruszyłam dalej. Nie było mi to dane, bo jeden z nich złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Co tu robi taka ślicznotka? - Mruknął prosto do mojego ucha, a ja się wzdrygnęłam. Nie był obleśny, mogłabym nawet powiedzieć, że był przystojny, ale nie miałam ochoty stać tu z nim, jeszcze tak blisko.
-Przyszła, ale nie do Ciebie, puść - Warknęłam i szarpnęłam ręką, aby w końcu uwolnić się z jego uścisku.
-Zadziorna, lubię takie - Głośno się zaśmiał. Zaraz po tym, usłyszałam, jak jego znajomi coś do nas krzyczą. Przewróciłam oczami i jeszcze raz starałam się wyrwać z jego uścisku.
-Puść mnie kretynie.
-Jak mnie nazwałaś, laleczko? - Warknął do mojego ucha. Cholera, chyba posunęłam się za daleko.
-Um.. Nazwałam...
-Co ty kurwa robisz? - Usłyszałam znajomy głos, gdzieś za mną. Facet, który mnie trzymał momentalnie puścił moją rękę i odsunął się kilka kroków dalej. Patrzyłam na to szeroko otwartymi oczami. Wow, serio każdy się bał Iana.
-Prze-praszam... Ja nie wiedziałem, że to twoja... dziewczyna - Przełknął głośno ślinę i wpatrywał się w chłopaka znajdującego się za mną.
-Teraz już wiesz. Em - zwrócił się do mnie - Idź do stolika - Odwróciłam się w jego stronę, ale nawet na mnie nie spojrzał. Wzrok miał utkwiony w tym przerażonym chłopaku. Szczerze mu teraz współczułam. Westchnęłam i ruszyłam do stolika, gdzie znajdowało się kilkoro znajomych Iana. Im bliżej byłam, tym więcej łapałam zdziwionych spojrzeń.
-Cześć, nie spodziewaliśmy się Ciebie tutaj - Wymamrotał jeden z chłopaków. Nie znałam go. Miał ciemne włosy i niebieskie oczy. Można było powiedzieć, że był przystojny, ale nie zwracał na siebie większej uwagi. Bez bicia mogłam przyznać, że wszyscy znajomi Iana wyglądali zabójczo. Zawsze uwielbiałam takich bad boy'ów. Cóż za ironia. Harry wcale taki nie był, a to właśnie on skradł moje serce.
-A dlaczego? - Zapytałam zupełnie normalnym głosem, ale zauważyłam dziwną zmianę w ich minach. Zawsze mówiono mi, że jestem dobrym obserwatorem, dopiero teraz to zauważyłam. Wszyscy, jak jeden odwracali ode mnie wzrok i żaden nie chciał nic powiedzieć. Stałam tam zdziwiona, dopóki nie przyszedł Ian.
-Dlaczego moja dziewczyna stoi, a wy wszyscy siedzicie? - Warknął. Trzech z nich nagle podniosło się i ustąpiło mi miejsca. Nic nie mogłam poradzić na to, że zachciało mi się śmiać. Ian prychnął i pociągnął mnie na miejsce zaraz obok siebie. Po chwili szumu, gdy każdy szukał sobie miejsca, w końcu nastąpiła cisza. Nie wiem, czy dopóki ja nie przyszłam też było tak sztywno, ale teraz nikt się słowem nie odzywał. Oparłam się wygodnie i założyłam ręce. To dziwne, że nikt nie chciał nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego. Co oni bali się mnie? Zaśmiałam się cicho, co nie uszło uwadze Iana. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Pierwszy raz od dawna nie zobaczyłam w jego oczach kpiny, po prostu czystą ciekawość.
-Co? - Nachylił się trochę, żebym tylko ja go usłyszała.
-Oni się boją na mnie spojrzeć, śmieszy mnie to - Mruknęłam i znowu mimowolnie się zaśmiałam.
Chłopak chwilę dokładnie obserwował reakcję swoich przyjaciół. Ja również patrzyłam co obecnie robią i teraz miałam pewność, że nikt nie śmiał nawet na nas spojrzeć. Przeniosłam spojrzenie na Iana, który w tym samy momencie popatrzył na mnie. Widziałam iskierki rozbawienia w jego oczach. Nie zdarzało się to często, więc cieszyłam się tym widokiem.
-Rzeczywiście - Mruknął cicho, ale zaraz po tym się roześmiał - Pierwszy raz widzę ich takich speszonych. Chyba ty tak na nich działasz - Mrugnął do mnie, na co się zaśmiałam. Nie poznawałam go. Totalnie się zmienił, przynajmniej teraz mi się tak wydawało.
Siedzieliśmy tak chwilę nic nie mówiąc. Rozglądałam się po klubie i w którymś momencie zobaczyłam, że w naszą stronę idzie jakiś chłopak. Kilka ostatnich kroków i w końcu był obok nas. Spojrzał na Iana i dał mu znak, żeby poszedł z nim. Chłopak wstał i oddalił się z nieznajomym. Patrzyłam na nich. Wyczuwałam, że nie miał czystych intencji i trochę mnie to zaniepokoiło. Jeszcze bardziej zmartwiłam się, gdy chłopak podał coś Ianowi, a zaraz potem odszedł. Odwróciłam wzrok, żeby nie było, że cały czas na nich patrzyłam. Poczułam nagłą potrzebę zapalenia papierosa. Nie sądziłam, że będzie to jakiś problem, więc wyciągnęłam jednego i wsadziłam go do ust. Poszukałam chwilę zapalniczki. Po chwili już mogłam się zaciągnąć. Ian wrócił do stolika i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Znowu palisz?
-No jakoś tak wyszło - Wypuściłam dym i założyłam nogę na nogę. W tym momencie sama siebie nie poznawałam. Siedziałam ze znajomymi Iana, paliłam papierosa i nie zwracałam na nic uwagi.
-A może chcesz spróbować czegoś innego? - Uśmiechnął się i wyciągnął woreczek z kieszeni.
-Ja.. Nie, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - Wymamrotałam.
-No dawaj, Em. Nic się nie stanie, to tylko trochę zabawy - Namawiał mnie. To nie był dobry pomysł. Nigdy nie brałam narkotyków i nigdy mnie do tego nie ciągnęło.
-Ale..
-Nie ma ale, będziesz miała tylko trochę lepszy humor, próbujesz? - Podsunął mi tabletkę pod nos i czekał cierpliwie, aż się przekonam.
-Nie chce być od tego uzależniona - Westchnęłam, ale wzięłam tabletkę do ręki i przyglądałam się jej badawczo.
-Od jednej tabletki? Nie żartuj - Oparł się i dalej na mnie patrzył - No dawaj, nie krępuj się.
-Dobra - Dalej sądziłam, że to nie był dobry pomysł, ale postanowiłam spróbować. Ian miał rację, przecież od jednej nic mi się nie stanie. Szybkim ruchem wsadziłam ją sobie do ust i połknęłam. Chłopak podsunął mi szklankę wody, więc wzięłam łyka. Okej, już nie było odwrotu. Ułożyłam się wygodnie i czekałam na jakąkolwiek oznakę lepszego humoru. Jeżeli to miało mi pomóc zapomnieć o Harrym, to zamierzałam brnąć w to dalej i nie patrzeć wstecz.



Ja wiem, że każda z was chciałaby już Emily i Harry'ego razem, ale proszę nie piszcie mi, żeby ona już mu powiedziała, że go kocha. Jak wy byście zareagowały jak ktoś by powiedział, że zabije waszą ukochaną osobę, gdy tylko się do niej zbliżysz? No właśnie, w takiej sytuacji jest Em, dlatego nie powie mu, że go kocha. 
Może jestem dziwna, ale polubiłam Iana XD Fajnie mi się o nim pisze, haha.

Czytasz - Komentujesz!

sobota, 22 marca 2014

Dwadzieścia sześć.

*Emily's POV*

Zażenowanie to jedyne co czułam, gdy wyszłam z pokoju chłopaka. Cholera, że też akurat jego mama była w środku i musiałam zrobić z siebie idiotkę. Stanęłam na ostatnim stopniu schodów i chwilę się zawahałam. Nie chciało mi się siedzieć w pokoju i użalać nas sobą, więc postanowiłam wyjść na spacer. Może, gdy już wrócę, Anne nie będzie i będę mogła porozmawiać z chłopakiem. Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Na dworze było ciepło. Słońce świeciło i sporo ludzi kręciło się dookoła. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę parku. Chciałam tam pójść, pomyśleć i wyciszyć się. Miejsce było niesamowicie piękne, dlatego w duchu dziękowałam Harry'emu, że kiedyś mi je pokazał. Często, gdy tędy przechodziłam dziwiłam się, że jest tu tak mało ludzi. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. W innych miejscach w Londynie, gdzie można było spotkać trochę cienia i jakąś ławkę roiło się od ludzi, ale nie tutaj. Szczerze powiedziawszy, nie przeszkadzało mi to zupełnie. Cieszyłam się, że mogę tu posiedzieć i pomyśleć, bez większych przeszkód. Park znajdował się względnie blisko mieszkania chłopaków, więc szybko byłam na miejscu. Pokonałam, dzielącą mnie od mojego ulubionego miejsca, odległość i westchnęłam z rozmarzeniem. Słońce, które świeciło odbijało swoje promienie w przejrzyście czystej wodzie, w której można było zobaczyć kilka pływających kaczek. Dookoła rosły kwiatki, dzikie. Nie sądziłam by ktoś chciał zajmować się tym miejscem i doglądać cudownych roślin. Usiadłam na ławce, dokładnie naprzeciwko i ułożyłam ręce na kolanach. Zaciekawiło mnie to, która może być godzina. Sporo czasu spędziłam u Liama i Zayna, potem musiałam dostać się do domu i jeszcze przyjść tutaj. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i nacisnęłam przycisk odblokowania klawiatury. Zrobiłam to ponownie, gdy ekran pozostał czarny. Po kilku nieudanych próbach zorientowałam się, że po prostu się rozładował. Westchnęłam i schowałam go tam, gdzie jego miejsce.

Dużo myślałam nad wszystkim co mi się przytrafiło do tej pory. W życiu bym nie pomyślała, że przeprowadzka do Londynu zmieni tak dużo w moim życiu. Niczego nie żałowałam. Poznanie Harry'ego było najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Zaczęło robić się ciemno. Ostatni raz spojrzałam na piękny widok przede mną i uśmiechnęłam się sama do siebie. Gdy już byłam pewna, że nie umknął mi żaden szczegół, odwróciłam się i opuściłam to miejsce.
Droga do domu mijała mi jeszcze szybciej, jak to zwykle bywa. Do przejścia pozostała mi jedynie jedna ulica i już miałabym w zasięgu wzroku budynek, do którego w tym momencie zmierzałam.
-Emily - Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam głos bardzo blisko mnie. Przeszły mnie dreszcze, bo zorientowałam się do kogo on należy. Wypuściłam drżący oddech i pewnym ruchem odwróciłam się w stronę osoby, która mnie wołała. Wstrzymałam oddech, gdy zobaczyłam jego podbite oko. Wyglądał...źle.
-Ian, co tu robisz? - Starałam się sprawiać wrażenie wyluzowanej, ale doskonale wiedziałam, że chłopak zdaje sobie sprawę co naprawdę czuję.
-Przyszedłem z Tobą porozmawiać - Uśmiechnął się, ale nie było w tym nic szczerego. Jego oczy pozostawały niewzruszone, co tylko odzwierciedlało jego podły charakter.
-Tak? - Udałam zdziwienie - A o czym?
-Tak tylko. Przejdziemy się? - Zapytał, stwarzając pozory miłego, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie przyjąłby odpowiedzi negatywnej.
-Jasne - Wymusiłam uśmiech. W środku trzęsłam się ze strachu, bo nie miałam pojęcia czego ten chłopak ode mnie chce. Był niebezpieczny i doskonale o tym wiedziałam, dlatego bardzo się go bałam. Nie chciałam iść z nim sam na sam, ale nie bardzo miałam wyjście. Ku mojemu niezadowoleniu zaczęliśmy oddalać się od domu Harry'ego i Nialla. Czułam się mniej pewnie, gdy wiedziałam, że moi chłopcy są daleko. Przez jakiś czas nie mówiliśmy nic. Dopiero, gdy doszliśmy do mniej zatłoczonej uliczki Ian odezwał się.
-Jak tam twój chłopak? - Zapytał drwiącym głosem.
-On nie jest moim chłopakiem - Czułam, że muszę odciągnąć Iana od myślenia o Harrym. Wewnątrz wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, żeby nie mieszać Hazzy w sprawę z moim byłym, niebezpiecznym chłopakiem.
-Doprawdy? - Zatrzymał się i odwrócił mnie w swoją stronę.
-T-ak - Jego spojrzenie było mocno irytujące. Czułam się jak pod ostrzałem i nie było w tym nic miłego. To uczucie zupełnie przeciwne od tego, gdy patrzył tak na mnie Harry. On w ten sposób dawał mi znak, że mu zależy i że podoba mu się to co widzi. U Iana wyczuwałam lekką niechęć do mojej osoby, która była czymś mocno zaskakującym. Przecież ja mu nic nie zrobiłam.
-To nawet lepiej - Mruknął do siebie i puścił moje ramiona - Idziemy na kolację - Mocno złapał moją dłoń i pociągnął za sobą. Byłam zszokowana. Nie mogłam nic poradzić na to, że splótł nasze palce i prowadził mnie gdzieś. Udawał idealną parę przed ludźmi, których mijaliśmy. Byłam również zdezorientowana. Nie miałam pojęcia dlaczego zabiera mnie na kolacje, ale gorszy był fakt, że trzyma mnie za rękę, na co nie miałam najmniejszej ochoty. Delikatnie dałam mu do zrozumienia, żeby mnie puścił, ale wtedy tylko mocniej zacieśnił uścisk. Przez całą drogę, nie wiadomo gdzie, nie odezwał się ani słowem. Kilka razy zapytałam gdzie idziemy, ale wtedy obrzucił mnie jedynie spojrzeniem pełnym pogardy i nic nie powiedział. Postanowiłam się również nie odzywać, żeby nie narobić sobie jeszcze większych kłopotów. Bolały mnie już nogi od dzisiejszego chodzenia, więc z wdzięcznością przyjęłam fakt, że jesteśmy na miejscu. To był jeden z tych barów, który omijasz szerokim łukiem i jak najszybciej idziesz dalej. Kręciło się tu kilku podejrzanych typów. W tym momencie nienawidziłam tego, że wzbudzałam ich zainteresowanie. Mimowolnie spojrzałam w lewo, co okazało się złym wyborem. Koło drzwi stał mężczyzna, oparty o ścianę. Miał głowę opuszczoną na dół, a w palcach prawej dłoni trzymał papierosa. Nieubłaganie zbliżał się czas, gdy mieliśmy przejść obok niego i wejść do środka. Ian cały czas trzymał mnie za rękę, ale w tym momencie byłam mu za to wdzięczna, bo choć trochę czułam, że nie jestem tu sama. Nie mogłam oderwać wzroku od tego mężczyzny. Było w nim coś, co mnie bardzo przyciągało. W momencie, gdy już się do niego zbliżyliśmy on podniósł głowę i spojrzał prosto na mnie. Jego czarne oczy przeszyły moje w pełnym pogardy spojrzeniu. Wzdrygnęłam się i momentalnie zrobiłam krok w tył. Nie odeszłam za daleko, bo Ian pociągnął mnie za sobą i za chwilę straciłam z oczu tego mężczyznę. Weszliśmy do środka, a mnie jeszcze bardziej przytłoczył ten widok. Cały bar śmierdział fajkami, a dym z papierosów unosił się wszędzie tak, że dookoła było szaro. Zakaszlałam cicho i pomachałam dłonią przed nosem, aby choć trochę oczyścić powietrze. Dokładnie w momencie, gdy weszliśmy do środka, każdy swoje spojrzenie przeniósł na mnie. Jedni patrzyli na mnie z pożądaniem, drudzy z nienawiścią. Odetchnęłam z ulgą, gdy Ian zaprowadził mnie do drugiego pomieszczenia, w którym było mniej ludzi. Tutaj przynajmniej nikt się na mnie nie patrzył, bo każdy zajęty był własnymi sprawami. Usiadłam przy stoliku i czekałam na Iana, który podszedł do baru. Wcale nie pasowałam do tego towarzystwa i nie czułam się tu komfortowo. Cały czas po głowie chodziły mi słowa Iana. 'To nawet lepiej'. Powiedziałam prawdę, przecież nie byłam z Harrym, ale w tym momencie tak bardzo chciałam siedzieć z nim w domu i oglądać telewizję, czy po prostu rozmawiać. Gdy już wiedziałam, że on mnie kocha nie powstrzymywałam się od takiego myślenia. Chciałam spędzać z nim czas i robić wszystko, choćby miały to być najbanalniejsze czynności. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Ian, który właśnie wrócił do stolika. Usiadł naprzeciwko mnie i rozłożył się na krześle. Jedną dłoń oparł na oparciu krzesła, a paznokciami drugiej wystukiwał denerwujący rytm na niezbyt czystym stole.
-Więc, jak Ci się żyje?
-Dobrze, możesz przejść do rzeczy? Nie bardzo mam ochotę tu siedzieć - Jakiś przypływ odwagi dotarł nagle do mnie, bo nie spodziewałam się, że to powiem.
-Cóż, chyba nie będziesz miała teraz innego wyjścia - Mrugnął do mnie, ale nie było w tym nic żartobliwego.
-C-co masz na myśli?
-Chcę, żebyś znowu ze mną była. Powiedziałaś dzisiaj, że Harry to nie jest twój chłopak, więc nie widzę przeciwstawień - Uśmiechnął się, ale widziałam w jego oczach kpinę. On sobie chyba żartował. To nie mogła być prawda, po tym wszystkim co mi zrobił? Nie mogłam się na to zgodzić, nigdy.
-Nie ma takiej opcji - Prychnęłam i oparłam się wygodnie na krześle.
-To nie było pytanie, Em - Zaśmiał się.
-C-co? - Wykrztusiłam, gdy dotarł do mnie sens wypowiedzianych przez niego słów.
-Nie pytam Cię o zdanie. Od tej pory znowu jesteśmy razem.
-Ale ja nie chce! - Krzyknęłam i poderwałam się na nogi. On. Chyba. Zwariował!
-Chcesz wyjść? - Mruknął.
-Tak! - Warknęłam i przygotowałam się do opuszczenia tego obskurnego pomieszczenia.
-Proszę bardzo, miłej zabawy z Ed'em - Wyprostował się trochę i teraz obie dłonie trzymał na stoliku.
-Kim? - Zapytałam zdezorientowana.
-Myślę, że pamiętasz mojego dobrego znajomego, który stał obok drzwi - Zmrużył oczy i czerpał satysfakcję z mojej miny, która teraz ewidentnie wyrażała przerażenie. Kurwa, nie chciałabym zostać z tym kolesiem sam na sam, już wolałam tu zostać. Niechętnie podeszłam do krzesła i usiadłam na nim. Ian był wyraźnie zadowolony z takiego obrotu sprawy.
-Więc na czym skończyliśmy?
-Na tym, że nie zgodzę się na ponowne bycie z Tobą! - Warknęłam i zgromiłam go spojrzeniem.
-Nie masz tu nic do gadania, skarbie.
-Dlaczego? - Szepnęłam, bo już kompletnie nie miałam siły. Nie chciałam tu być, nie chciałam mieszać się w to wszystko. Nie chciałam znowu być częścią życia Iana. Dlaczego akurat teraz, gdy już wszystko miało być dobrze. Łzy zebrały się w moich oczach, ale nie mogłam pozwolić im wypłynąć.
-Bo tak mi się podoba, nie zadawaj pytań niepotrzebnie, Em - Nie przejął się moją zrozpaczoną miną. Zupełnie nie obchodziło go to, że nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. W chwili naszego niezręcznego milczenia do stolika podeszła 'kelnerka'. Była ubrana w czerwoną, krótką miniówkę, czarny top i czarne szpilki. Prychnęłam cicho na jej widok i skupiłam się na moich dłoniach. Czułam przeszywające spojrzenie chłopaka, ale nie podniosłam głowy. Dziewczyna zostawiła jakieś jedzenie na blacie i odeszła, a my dalej siedzieliśmy w ciszy. Kątem oka zobaczyłam, że Ian przesunął w moją stronę talerz z jedzeniem i sam zajął się opróżnianiem swojego. Nie mogłam niczego zjeść, nie po tym co się stało. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, tego wszystkiego było za dużo.
-Jedz - Warknął i jeszcze bardziej przysunął do mnie talerz.
-Nie jestem głodna - Mruknęłam, dalej nie podnosząc głowy.
-Jedz, albo kurwa pożałujesz - Powiedział to tak niskim głosem, że mimowolnie podniosłam na niego wzrok. Jego oczy były niemal czarne z wściekłości. Wzdrygnęłam się, ale postanowiłam chociaż udawać, że coś jem. Przysunęłam do siebie jedzenie i na widelec nabiłam kilka małych ziemniaczków, po czym je zjadłam. Okej, nie były najgorsze, więc mogłam trochę udawać. Nasza 'kolacja' przebiegała w ciszy. Cieszyłam się, gdy zobaczyłam, że Ian już zjadł, bo to oznaczało koniec tej męki. Również odstawiłam talerz na bok, na którym dalej było więcej niż połowa kolacji. Chłopak wypuścił głośny oddech, ale na całe szczęście nic nie powiedział. Oboje wstaliśmy od stolika i opuściliśmy to okropne miejsce. Czułam wzrok dosłownie każdego. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że w myślach obrzucają mnie najgorszymi epitetami. Nie przejęłam się tym, bo nie zależało mi na opinii takich ludzi. Ian znowu splótł nasze palce na co mimowolnie prychnęłam, ale postanowiłam się nie wyrywać. Wyszliśmy z baru. Ed stał dokładnie w tym samym miejscu co przedtem. Zerknął na nas i gdy zdał sobie sprawę, że jesteśmy tu razem uśmiechnął się leniwie, ale kpiąco i odszedł w drugą stronę. Cicho odetchnęłam, bo czułam, że z nim mogło być wiele problemów. Nie wyglądał na ugodowo nastawionego. Im dalej byliśmy od tego miejsca, tym czułam się pewniej. Cały czas myślałam o tym co powiedział Ian. W oczach miałam łzy złości i bezradności. Nie mogłam zrobić zupełnie nic w tej sprawie. Wiedziałam jak niebezpieczny był Ian, więc nie pozostawało mi nic innego jak zgodzić się z nim. Wizja ponownego związku z tym człowiekiem przerażała mnie. Tak bardzo nie chciałam znowu być jego zabawką. Gdy zauważyłam, że byliśmy w znanej mi okolicy, odważyłam się zapytać.
-Dlaczego to robisz? - Wyszło ciszej, niż planowałam, ale chłopak doskonale usłyszał.
-Po prostu, lubię Cię mieć przy sobie - Zaśmiał się ironicznie, co potwierdziło fałszywość jego słów.
-Czego ode mnie chcesz? Pamiętasz, nie jesteśmy już razem - Warknęłam na niego, co nie było dobrym posunięciem. Jednym szybkim ruchem pociągnął moją rękę tak, że stałam dokładnie naprzeciwko niego. Byłam w gorszej pozycji, bo uwięził mnie przy ścianie budynku, który właśnie mijaliśmy.
-Nigdy nie powiedziałem, że kończymy nasz związek - Syknął - To ty wyprowadziłaś się do tych dwóch i zerwałaś ze mną kontakt - Zmrużył oczy i zbliżył się jeszcze bardziej - A teraz biorę to co moje.
-Nie jestem Twoja - Mruknęłam cicho, sama nie wiem dlaczego. Czułam, że muszę to powiedzieć, bo Ian za dużo sobie wyobrażał. Miałam jedynie nadzieję, że znowu nie użyje przeciwko mnie przemocy.
-A kogo jesteś? Tego kutasa, Harry'ego? - Jego imię wymówił z pogardą, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Było źle, bo Ian ciągle wracał do tego i najwidoczniej nie potrafił zapomnieć o przyjacielu mojego kuzyna.
-A nawet jeżeli, to co?
-Nie waż się kurwa do niego wracać - Wysyczał każde słowo osobno, do mojego ucha. Czułam jego oddech na mojej skórze. Ta cała sytuacja przyprawiała mnie o dreszcze - Jeżeli się dowiem, że coś między Wami jest, zabije go - Warknął i odsunął się na odległość ramion. Gdy dokończył swoją wypowiedź, zamarłam. On groził, że zabije Harry'ego, gdy tylko się do niego zbliżę.. Znowu łzy pokazały się w moich oczach, ale tym razem nie mogłam ich kontrolować. Kilka wypłynęło prosto na mój policzek, co zauważył Ian.
-Tak bardzo przeraża Cie fakt, że twój kochaś mógłby zginąć, co? - Prychnął z pogardą - Tylko się dowiem.. A pamiętaj, ja widzę wszystko - Spojrzał na mnie ostatni raz i odszedł. Po prostu groził mi, a teraz zostawił samą przy jakimś budynku i poszedł. Schowałam twarz w dłoniach i głęboko odetchnęłam. To zawsze pomagało mi odgonić łzy. Teraz musiałam wrócić do domu, nie mogłam płakać. Za żadne skarby nie chciałam, żeby Niall i Harry dowiedzieli się, co się stało. To nie mogło wyjść na jaw i zamierzałam tego dopilnować.

*Harry's POV*

Już kilka godzin odkąd Emily nie ma w domu. Martwię się, bo ma wyłączony telefon i nie mam pojęcia co się z nią dzieje. Siedzę i oglądam telewizję, ale tak naprawdę myślami jestem z nią. Jeżeli to, co powiedziała moja mama jest prawdą, będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Byłem podekscytowany tym, co niedługo miało się stać. Teraz potrzebna mi tylko Em i wszystko powinno być dobrze. Gdy tylko usłyszałem, że drzwi wejściowe się otwierają pognałem w tamtą stronę. Rzeczywiście, Emily wróciła do domu, ale miała jakąś niewyraźną minę.
-Stało się coś? - Podszedłem do niej, przyglądając się jej twarzy.
-Nie - Wymamrotała i uśmiechnęła się. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że jest to uśmiech wymuszony, ale nie miałem zamiaru naciskać.
-Chciałaś ze mną pogadać, pamiętasz? - Uśmiechnąłem się z nadzieją, bo nie mogłem się doczekać tego, co się wydarzy.
-Um.. - Przygryzła wargę i podrapała się niezręcznie po karku - Już nic takiego, po prostu potrzebowałam rady - Wypaliła. Teraz nie patrzyła w ogóle w moją stronę, co trochę mnie irytowało.
-Ale.. to nic nie chciałaś mi powiedzieć? - Szepnąłem zrezygnowanym głosem.
-Ja... Nie - Uśmiechnęła się, znowu nieszczerze - Przepraszam, ale jestem zmęczona.
-Em.. - Zatrzymałem ją jeszcze na chwilę. Postanowiłem, że powiem jej to jeszcze raz, może wtedy się odważy - Kocham Cię - Z momentem wypowiedzenia przeze mnie tych słów jej usta lekko się rozchyliły, a w oczach pokazały łzy.
-Ja.. Nie zmieniłam zdania, nie kocham Cie, Harry. Proszę nie mów tego więcej - Wymamrotała i biegiem ruszyła na górę. Patrzyłem za nią z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Czyli jednak moja mama nie miała racji? To wszystko co powiedziała, to nie była prawda? Zamknąłem oczy, gdy poczułem ostry ból w klatce piersiowej. Zacisnąłem dłonie w pięści i uderzyłem w barierkę od schodów. Nie poczułem nic. Fizyczny ból był niczym w porównaniu do tego, co czułem w sercu. Nieodwzajemniona miłość boli najbardziej.


Myślałam, że nie dam rady napisać tego rozdziału dzisiaj. 
Wydaje mi się, że pojawiłby się wcześniej, gdybym nie wyrąbała pod prysznicem i nie nabiła sobie porządnego siniaka na pół uda :)))))
Przepraszam, że musicie teraz tak długo czekać na rozdziały, fatalnie się z tym czuję..

CZYTASZ - KOMENTUJESZ
mam nadzieję, że ostatnia notka coś zmieni pod tym względem :)

PS. Jeżeli wkradło się tam zbyt dużo powtórzeń i bardzo wam to przeszkadza, to przepraszam. Po prostu pisząc jakiś czas ten sam wątek ciężko znaleźć duuuużo słów opisujących jedną rzecz/wydarzenie. Bardzo chciałam dzisiaj dodać ten rozdział, więc już potem go nawet nie sprawdziłam. 

niedziela, 16 marca 2014

uwaga

Cóż, jestem zmuszona do napisania tego posta.
Nie pomyślcie sobie, że zależy mi na komentarzach i piszę to opowiadanie tylko, żeby czytać jaka to nie jestem wspaniała i cudowna.. Naprawdę tak nie jest!
Przykro mi się robi, gdy widzę ilość wejść, a komentarzy nie ma nawet 1/8 tego, to samo z informowaniem ludzi na tt. Czy to tak wiele zostawić po sobie chociaż jedno głupie słowo?
Osobiście, zaczyna mnie to trochę męczyć. Ja poświęcam swój czas i staram się jak najczęściej dodawać rozdziały, ale wy tego nie doceniacie. Jasne, nie mówię tu o wszystkich, bo wiem, że są osoby, które zawsze coś po sobie zostawią i strasznie wam za to dziękuje.
Przez ostatnie dwa dni miałam gorączkę i ledwo stałam na nogach, ale nie mogłam znieść tego uczucia, że zostawię was na tak długo bez rozdziału, więc siedziałam przed komputerem i napisałam go, mimo, że miałam ochotę jedynie walnąć się do łóżka i pójść spać.
Nie wiem co mam napisać, żeby w końcu zachęcić was do komentowania.. Już zwykłe 'czytasz-komentujesz' pod rozdziałem nie starcza.

Mimo wszystko kocham was całym serduszkiem i nie chciałabym zniechęcić się do pisania przez taką pierdołę.

sobota, 15 marca 2014

Dwadzieścia pięć.

*Zayn's POV*

-Co ja najlepszego zrobiłam? Przecież on... on powie-edział, że mnie.. - Kolejny raz dziewczyna wybuchła niekontrolowanym płaczem, a ja nie miałem pojęcia co robić. Emily siedziała u mnie i u Liam'a już od dobrej godziny. W zasadzie do tej pory nie bardzo wiedziałem co było przyczyną jej rozhuśtanych emocji. Gdy tylko na chwilę uspokoiła się i starałem się zapytać ją o powód, Em na nowo wybuchała płaczem. Oczywiście, bardzo chciałem jej pomóc, ale po tak długim czasie, w którym niczego się nie dowiedziałem, miałem już troszeczkę dosyć. Liam bardzo mi pomógł. To on teraz siedział z nią i obejmował swoim ramieniem. On przynosił jej co chwila nową herbatę, koc czy chusteczki. Podziwiałem w tym momencie jego cierpliwość.

Cóż, do tej pory, z urywanych wypowiedzi Em dowiedzieliśmy się, że ktoś coś powiedział, ale ona powiedziała coś, czego nie chciała powiedzieć i teraz żałuje, że nie powiedziała prawdy.
Okej, można było dopasować sobie wiele różnych opcji pasujących do tego dosyć chaotycznego opisu, więc nawet nie starałem się tego robić. Musiałem poczekać, aż dziewczyna uspokoi się na tyle, żeby powiedzieć cokolwiek. 


Wypiłem kawę, już trzecią dzisiaj, i poszedłem znowu do salonu. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu, gdy tu byłem. Liam obejmował dziewczynę ramieniem, a ona sama zawinięta była w koc. Nie czułem zazdrości, bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że Liam jest moim chłopakiem, a Em czuje coś do Harry'ego, więc mogli tak siedzieć ile chcieli. Byłem z siebie dumny, jeszcze nie tak dawno pobiłbym każdego, kto tylko zbliżyłby się do mojego skarba. Byłem niesamowicie zazdrosny o wszystkich, ale cieszyłem się, że udało mi się to zmienić. Liam bardzo mi w tym pomógł, on zawsze mnie rozumiał. Czasem nie było mu łatwo pogodzić się z moją przesadną zazdrością, ale zawsze mnie wspierał i zapewniał o swojej miłości. Dzięki niemu udało mi się przeskoczyć ten etap i wyjść na prostą. Teraz, cieszyłem się, że to właśnie on siedzi z Emily. Był lepszym człowiekiem ode mnie. Zawsze miły, pomocny i hojny. Kiedyś dużo myślałem nad naszym związkiem. Co ten ideał widzi we mnie? Nie byłem jakoś szczególnie przystojny, ani przesadnie miły. Miałem masę kłopotów w przeszłości, z którymi nie zawsze sobie radziłem. Doskonale pamiętam nasze pierwsze spotkanie.


-Zayn, kurwa chłopie uspokój się! - Takie zdanie doleciało do mnie, gdy na chwilę przestałem zadawać ciosy kolesiowi, którego nawet nie znałem. Nie zwróciłem uwagi na osobę, która próbowała mnie powstrzymać, byłem w transie. Nie pierwszy raz mi się to zdarzyło, wystarczył jeden zły ruch i nic nie mogło mnie powstrzymać od wszczynania bójek. Cóż, to stanowczo ta zła strona mojego charakteru. Otarłem krwawiącą ręką kropelki potu, które uformowały się na moim czole i wymierzyłem jeszcze jeden cios chłopakowi. Już nikt nie próbował mnie powstrzymać, co dawało mi dziwną satysfakcję. W sumie byłem przekonany, że każdy się mnie boi i czułem się z tym świetnie. Miałem dziewczyny na jedno skinięcie palcem, a chłopacy uciekali na drugą stronę ulicy, gdy miałem się z nimi minąć. Czego chcieć więcej? Ponownie zamachnąłem się na tą ciotę leżącą pode mną, ale tym razem ktoś mi na to nie pozwolił. Szarpałem ręką, bo nienawidziłem, gdy nieproszeni ludzie wpierdalali się w moje sprawy. Gościowi się należało, to mu nakopałem, tyle w temacie. Ktoś, najwyraźniej bardzo odważny, ciągle trzymał mnie za ramię. Na początku ogarnęło mnie uczucie podziwu dla tego, kto to robił. 
Po pierwsze: Jestem dosyć silnym facetem i niewielu ludzi jest w stanie mnie powstrzymać.
Po drugie: Ktoś naprawdę odważny musiał podejść do dwójki bijących się ludzi i chcieć powstrzymywać tego, który ma przewagę. 
Po trzecie: Kurwa, jestem Zayn Malik i zna mnie każdy w okolicy. Nikt normalny, kto o mnie słyszał chociaż raz, nie zrobiłby tego. 
Więc, wnioskując, koleś jest odważny, silny i przyjezdny. 
Podniosłem się i jeszcze przez chwilę stałem tyłem do osoby, która zdecydowała się mnie powstrzymać. Powoli odwróciłem się w stronę chłopaka i zmierzyłem go spojrzeniem. Był wysoki, praktycznie tak jak ja, ubrany w czarne spodnie, białe conversy za kostkę, jasną koszulkę i kurtkę. Po dokładnym obejrzeniu jego garderoby przeniosłem wzrok prosto na jego oczy. Zdziwiła mnie pewność siebie w jego orzechowych tęczówkach. Normalnie już takie coś spowodowałoby chęć bójki z mojej strony, ale nie tym razem. Przelotnie popatrzyłem na swoje ramię, gdzie dalej zaciskała się dłoń chłopaka, ale zaraz znów spojrzałem w jego oczy. Chłopak momentalnie puścił moją rękę i opuścił wzrok. Gdy jego policzki delikatnie zaróżowiły się pod moim intensywnym spojrzeniem, przepadłem. 
Od tamtej pory widywałem się z Liam'em codziennie. Na początku oczywiście nie robiłem sobie nic z naszej znajomości. Koleś pasował mi i byłem trochę zmieszany tym, że nie miałem ochoty po prostu mu nakopać czy coś. Spędzałem z nim coraz więcej czasu i dokładnie pamiętam, że po roku naszej znajomości po prostu się w nim zakochałem. 

Westchnąłem, gdy przeszłość do mnie wróciła, ale nie zajmowałem się tym. Nie mogłem dłużej czekać, koniecznie musiałem dowiedzieć się, dlaczego Emily płakała. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę salonu i po chwili siedziałem na przeciwko Liama i trochę bardziej już ogarniętej dziewczyny. Popatrzyłem w jej stronę i nawet z odległości mogłem dostrzec zaczerwienione i zapuchnięte oczy. Westchnąłem i postanowiłem w końcu zacząć rozmowę z nią.
-Lepiej już? - Nie chciałem od razu walić prosto z mostu, bo nie wyszłoby to najlepiej i Em mogłaby znowu się rozkleić.
-Tak, dzięki - Wychrypiała. jej głos był słaby od ciągłego płaczu i bardzo zachrypnięty.
-Powiesz nam w końcu co się stało? - Przeniosłem wzrok na swojego chłopaka. Ten obrzucił mnie karcącym spojrzeniem, bo na pewno sądził, że dla dziewczyny to jeszcze za szybko. Nie mogłem nic na to poradzić, byłem zbyt niecierpliwy. 
-Ja.. - Przygryzła wargę - Harry zapytał czy go kocham - Przerwała, biorąc głęboki oddech, a ja z Liam'em siedzieliśmy jak na szpilkach. Wszystko ułożyło się w jedną całość. Wypuściłem drżący oddech, bo doskonale zdawałem sobie sprawę jak bolesne to musi dla niej być - Byłam pewna, że on nie odwzajemnia mojego uczucia.. 
-Czekaj, czyli go kochasz tak? - Zapytał Liam i spojrzał na nią.
-Tak - Wymamrotała i zsunęła się trochę po kanapie, jakby to miało jej pomóc i dzięki temu miałaby być mniej widoczna. Spojrzenie moje i Liama skrzyżowało się i oboje w tym samym momencie uśmiechnęliśmy się do siebie. To było takie oczywiste. Oboje się kochali, teraz trzeba było ich jeszcze przekonać do powiedzenia prawdy - Więc, byłam pewna, że Harry mnie nie kocha, to powiedziałam, że go nie kocham - Em ukryła twarz w dłoniach, a ja wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu. 
-Co? - Liam prawie poderwał się z kanapy, ale widząc, że Emily wzdrygnęła się na jego głośny komentarz, po chwili uspokoił się. 
-On wtedy powiedział, że szkoda, bo mnie kocha i wyszedł - Dokończyła i bezradna spojrzała na nas. Ja nie miałem pojęcia co powiedzieć, zresztą Liam tak samo. Wszyscy siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
-Słuchaj, ja radziłbym po prostu powiedzieć mu prawdę. Idź do domu i wprost powiedz, że go kochasz.
-Ale.. co powiem, jak zapyta dlaczego nie powiedziałam mu tego od razu? - Przeczesała dłonią włosy, ale mogłem zauważyć iskierkę nadziei tlącą się w jej oczach.
-Powiedz mu to co nam, dokładnie tak jak było naprawdę. Przecież zrozumie, poza tym będzie zbyt szczęśliwy, że też go kochasz, żeby o to pytać - Uśmiechnąłem się do niej, chcąc aby zaczęła działać. 
-Ale..
-Nie ma ale, lecisz do niego i mówisz mu prawdę. Będzie dobrze.
-Dziękuje za to - Spojrzała na mnie, a potem przeniosła wzrok na Liama. 
-Nie ma sprawy, możesz na nas liczyć - Mój chłopak delikatnie ją uścisnął, po czym ja zrobiłem to samo. 
-Mogę jeszcze na chwilkę pójść do łazienki, ogarnąć się? 
-Jasne, leć - Puściłem jej oczko i znów usiadłem na kanapie, tym razem obok Liama. Gdy Emily zniknęła za drzwiami przyciągnąłem chłopaka do siebie. 
-Tęskniłem - Mruknąłem mu do ucha, po czym delikatnie pocałowałem jego policzek.
-Byłem tu cały czas - Zaśmiał się i nieśmiało objął moją talię. Zawsze uważałem takie gesty za urocze, a to, że Liam był przy tym cholernie nieśmiały, sprawiało, że czułem się wtedy niesamowicie. 
-Ale nie zajmowałeś się mną - Udałem smutnego, to zawsze działało na moją korzyść.
-Wiesz, że musiałem zaopiekować się Emily, potrzebowała naszego wsparcia - Popatrzył na mnie z widoczną skruchą w oczach - Przepraszam, ja następ.. - Nie mogłem słuchać jego tłumaczeń. Liam zawsze wmawiał sobie, że wszystko robi źle i mnie za to przepraszał. Cały czas powtarzałem mu, żeby przestał to robić, ale nie słuchał mnie. Znalazłem na niego sposób. Gdy tylko zaczynał przepraszać przerywałem mu pocałunkiem. Tak było i tym razem, delikatnie musnąłem jego usta swoimi, co po chwili przerodziło się w prawdziwy pocałunek. Położyłem dłoń na jego policzku i mocniej przyciągnąłem jego ciało do mojego. Zawsze w takich momentach dziękowałem Bogu, że Liam wtedy chciał mnie powstrzymać przed zabiciem tego kolesia. Teraz, trzymając w ramionach mój skarb, nie wyobrażam sobie nie mieć go przy sobie. 

*Emily's POV* 

Byłam już dzisiaj w tej łazience, więc bez problemu znalazłam drogę. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Cały dom urządzony był niesamowicie, ale ta łazienka przewyższała wszystko inne. Gdyby mnie o to zapytali, mogłabym tu zamieszkać, na serio. Całe pomieszczenie urządzone było w ciemnych kolorach z kilkoma wstawkami brązu. Na jednej ze ścian wisiało duże lustro, które z każdej strony oświetlone było malutkimi światełkami. W rogu stała ogromna wanna, a obok niej szafka, w której prawdopodobnie znajdowały się wszystkie przedmioty codziennego użytku. Pomału podeszłam do lustra i na moment wstrzymałam oddech, gdy zobaczyłam jak wyglądam. Włosy miałam trochę rozczochrane, a jakiekolwiek oznaki makijażu znajdowały się teraz na moich policzkach. Szybko pozbyłam się tego za pomocą wody, bo nie mogłam liczyć na to, że w domu dwóch mężczyzn znajdę coś do demakijażu. Dokładnie przemyłam swoją twarz i w końcu wyglądałam jak człowiek. Znalazłam jakiś grzebień, którego użyłam do rozczesania moich poplątanych włosów. Ostatni raz omiotłam spojrzeniem to piękne pomieszczenie i wyszłam. Zeszłam na dół i zajrzałam jeszcze do salonu, aby sprawdzić co robią moi chłopcy. Niesamowite było to, co zobaczyłam po wejściu do salonu. Oboje siedzieli na kanapie, zaraz obok siebie, przytuleni. Wpatrywałam się w nich jak w najpiękniejszy obrazek, byli razem idealni. Ich miłość można było wyczuć na kilometr, nie przesadzam. Po tym, jak kilka godzin spędziłam w ich towarzystwie, widziałam jak świetnie się ze sobą czują. Nie chciałam im przeszkadzać, więc po cichu się wycofałam i wyszłam z ich domu. 

Weszłam do domu. W głowie miałam coraz więcej wątpliwości, co do powiedzenia prawdy. Oczywiście, w duchu skakałam z radości, bo Harry mnie kocha, ale nie mogłam przeboleć tego, że sama nie powiedziałam jak jest naprawdę, od razu. Byłam pewna, że on nie chce niczego więcej, więc postanowiłam ułatwić sobie sprawę i udawać, że niczego nie czuję. Trudno, stało się. Teraz po prostu powiem jaka jest prawda i będzie wszystko pięknie. W dole nie było nikogo, więc skierowałam się na górę. Będąc w połowie drogi w mojej kieszeni zaczął dzwonić telefon. Przeklęłam pod nosem i wygrzebałam urządzenie z kieszeni. Gdy zobaczyłam kto dzwoni, od razu odebrałam.
-Cześć, Zayn, co tam? - Oparłam się o barierkę i jedną nogę postawiłam na stopniu wyżej. 
-Wyszłaś z domu od nas? Dlaczego nic nie powiedziałaś? 
-Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać - Uśmiechnęłam się pod nosem, na wspomnienie ich uścisku.
-Ale... w czym? - Odchrząknął, jakby czuł się zażenowany. Podniosłam jedną brew do góry. Ciekawe, co robili na tej kanapie, gdy mnie nie było. Zaśmiałam się cicho.
-No wiesz... - Nie chciałam od razu mówić mu, co dokładnie widziałam. Byłam ciekawa czy sam się wygada.
-O Boże, przepraszam Em. Nie chciałem, żebyś widziała, my.. 
-Ow, przestań. Chyba jednak nie chcę tego słuchać - Skrzywiłam się, ale zaraz po tym wybuchnęłam cichym śmiechem - Widziałam tylko wasz uścisk, nic się nie stało.
-Tak? Ok, dzięki Bogu - Odetchnął z ulgą.
-Jej, co wyście tam robili na tej kanapie - Udawałam wieli szok, żeby jeszcze go trochę speszyć.
-N-nic! Tak tylko mi się powiedziało - Byłam pewna, że właśnie w tym momencie machnął ręką.
-Dobra, dobra. Powiedzmy, że Ci wierzę - Mruknęłam - Wybacz, Zayn, ale muszę coś teraz zrobić.
-Tak? Okej, pamiętaj, co Ci mówiłem. Powiedz mu dokładnie to, co nam i będzie dobrze.
-Jasne, tak, dzięki - Pożegnałam się z nim i schowałam telefon do kieszeni. Miałam masę wątpliwości, ale musiałam właśnie teraz wszystko wyjaśnić. Podeszłam do drzwi od pokoju Harry'ego i cicho pukając czekałam na pozwolenie, żeby wejść. 
-Proszę - Przytłumiony głos Harry'ego doszedł do mnie zza drzwi, więc z lekkim wahaniem weszłam do środka. Gdy zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się w stronę chłopaka, zamarłam. Patrzyłam na kobietę siedzącą na jego łóżku i na samego Hazze, który siedział dokładnie naprzeciwko niej. 
-Um.. dzień dobry - Mruknęłam, chcąc przywitać się z nieznajomą kobietą - Chciałam pogadać - Tym razem zwróciłam się do Harry'ego - Ale nie chcę przeszkadzać. Wyjdę już - Właśnie miałam zamiar odwrócić się i wyjść z pokoju, gdy zatrzymał mnie głos chłopaka.
-Nie wychodź - Zerknęłam na niego nie bardzo wiedząc co myśleć - Chciałem Ci przedstawić moją mamę - Spojrzałam na nią i dopiero teraz dotarło do mnie jakie podobieństwo jest między tą dwójką. Kobieta wstała z łóżka i podeszła do mnie pewnym krokiem. 
-Cześć, jestem Anne - Wyciągnęła do mnie rękę i czekała na mój gest.
-Emily - Podałam jej dłoń i delikatnie uścisnęłam. Mama Harry'ego była tak samo piękna, jak jej syn. Już wiedziałam po kim odziedziczył urodę. Uśmiechnęłam się do niej i opuściłam dłoń. 
-Ja zostawię Was samych - Mruknęłam, bo doskonale wiedziałam, że Anne przygląda mi się czujnym okiem - Pogadamy później - Popatrzyłam w stronę Harry'ego i gdy tylko zobaczyłam, że kiwa nieznacznie głową opuściłam pokój. 

*Harry's POV*

Emily wpadła do pokoju dokładnie w momencie, gdy skończyłem opowiadać mojej mamie o wszystkim co do tej pory między nami było. Patrzyłem na dziewczynę i widziałem jak bardzo zmieszana była, gdy przeszkodziła nam w rozmowie. Obie poznały się i Emily wyszła ode mnie z pokoju. Byłem ciekawy, co takiego miała mi do powiedzenia, ale najpierw musiałem pogadać z mamą. 
-Powiedziała, że Cię nie kocha? - Zapytała mnie, gdy drzwi za dziewczyną zamknęły się.
-No.. tak - Nieznacznie przekrzywiłem głowę, nie bardzo wiedząc o co jej chodzi.
-Oj, Harry, Harry - Pokiwała głową i podeszła do łóżka, na którym zaraz usiadła - Nie wiem dlaczego tak powiedziała, ale widać na kilometr, że to nieprawda - Uśmiechnęła się do mnie, bo zdawała sobie sprawę, jak ważna dla mnie jest ta dziewczyna - Jestem już stara i znam się trochę na kobietach. Widziałam jej wzrok, synku - Poklepała mnie po ramieniu.
-Ale.. że co masz na myśli? - Czułem, że serce zaczyna bić mi trochę szybciej, gdy powoli docierał do mnie sens słów mojej mamy. 
-Emily chciała z Tobą porozmawiać, prawda? - Kiwnąłem głową i czekałem na jej dalsze przypuszczenia - Leć do niej, bo czuję, że dzisiaj może się wszystko ułożyć - Chwilę zajęło mi, żeby uświadomić sobie wszystko, co powiedziała moja mama. Gdy w końcu miałem w głowie wszystko poukładane, nie czekałem na na nic. Zerwałem się z łóżka, pocałowałem policzek mojej mamy i szybkim krokiem opuściłem mój pokój. Może w końcu wszystko będzie dobrze.



Przepraszam. Napisałam, że dodam rozdział wczoraj, ale pisanie z gorączką nie jest zbyt proste.
Dzisiaj jest trochę lepiej, chociaż dalej nie mam na nic siły, ale musiałam dodać ten rozdział.
Kocham Was.

a to tak na poprawę humoru. 
zakochałam się w tej piosence.


CZYTASZ - KOMENTUJESZ

niedziela, 9 marca 2014

Dwadzieścia cztery.

-Emily? Jezu, jak dobrze, że jesteś w domu. Tak się bałem - Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć, gdy Niall nagle rzucił mi się na szyję i z całej siły przytulił. Po chwili jednak odwzajemniłam uścisk.
-Tak, wszystko dobrze - Uśmiechnęłam się do niego, gdy wreszcie mnie puścił.
-Jak się dostałaś do domu, wszystko dobrze? - Zasypywał mnie pytaniami.
-Tak, bo zadzwoniła do mnie, gdyby nie to spałaby na ulicy i to wszystko byłaby twoja wina - Warknął Harry, a my momentalnie popatrzyliśmy na niego.
-Harry - Zaczęłam delikatnie, żeby choć trochę uspokoić chłopaka.
-Nie - Popatrzył na mnie ostro, jednak zaraz przeniósł spojrzenie na blondyna.
-Słuchaj, wiem, że głupio wyszło - Niall stwierdził, że wypadałoby się wytłumaczyć, gdy zobaczył jakim wzrokiem patrzy na niego brunet.
-Głupio? - Krzyknął Harry, a jego twarz poczerwieniała ze złości - Stary, ona mogła spać na ulicy! Przeliterować Ci to? Jak już chcieliście iść na imprezę, to chociaż mogliście uważać na siebie, a szczególnie ty - Wycelował palec w mojego kuzyna, zwalając na niego całą winę.
-Nie mogłem chodzić za nią krok w krok, jest dorosła! - Niall starał się wszystko wytłumaczyć Harry'emu, ale ja widziałam jego minę. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że niełatwo będzie go teraz uspokoić.
-Jasne, że nie, nawet nie powinieneś tego robić, ale mogłeś chociaż sprawdzić co jakiś czas czy z nią wszystko okej - Syknął i zacisnął dłonie w pięści. Tak złego nie widziałam go jeszcze nigdy. Emanowała z niego silna energia, którą czułam stojąc kilka metrów od niego. Patrzyłam przerażona na dwóch najważniejszych chłopaków w moim życiu, którzy w tym momencie kłócą się o mnie.
-Harry, proszę Cię.. - Zaczęłam i chwilę poczekałam, aż chłopak na mnie spojrzy. Gdy już to zrobił, jego spojrzenie trochę złagodniało, ale nadal widziałam w jego tęczówkach złość na blondyna - Niall ma rację, jestem dorosła i sama mogłam o siebie zadbać na tej imprezie. Najwidoczniej za dużo wypiłam i szybko odpłynęłam, ale dzięki Tobie nic się nie stało - Uśmiechnęłam się, żeby uwiarygodnić moją odpowiedź.
-Ale i tak mógł bardziej uważać!
-Tak, ale to już przeszłość, ok? Proszę Harry, nie kłóćcie się o mnie - Brak odpowiedzi ze strony bruneta wzięłam za odpowiedź twierdzącą, więc mój wzrok skierowałam znowu na Nialla.
-Idź odpocznij - Uśmiechnęłam się i pogładziłam go po ramieniu. Rzeczywiście powinniśmy trzymać się razem, ale nie mogłam zmusić blondyna, żeby chodził za mną krok w krok, sam też chciał się zabawić, a nie mnie niańczyć. Usłyszałam głośne prychnięcie z ust Harry'ego, ale całe szczęście nie odezwał się. Spojrzałam na Nialla ponaglającym wzrokiem, żeby wreszcie wyszedł i zostawił nas samych. Gdy chłopak wreszcie zrozumiał o co mi chodzi cmoknął mnie w policzek i poszedł na górę. Żadne z nas nie odzywało się w tym momencie. Pomału odwróciłam się w stronę chłopaka, który opierał się o blat i miał skrzyżowane ręce na piersi. Przełknęłam głośno ślinę i postanowiłam w końcu się odezwać.
-Dlaczego nie mówiłeś, że masz mi za złe to wszystko? - Było mi autentycznie smutno, chociaż nie powinno. Jestem dorosła i mogę robić co tylko zechcę, jednak tej nocy gdyby nie Harry, nie byłoby ze mną dobrze.
-Nie mam tego za złe Tobie, Em - Sprostował.
-Ale nie możesz też zrzucić całej winy na Nialla - Westchnęłam i niezdarnie przystąpiłam z nogi na nogę czując jego wzrok na sobie.
-Powinien bardziej na Ciebie uważać - Prychnął.
-Harry, jestem dorosła. Poniosło mnie w nocy, ale zadzwoniłam do Ciebie i jest wszystko dobrze - Naprawdę nie chciałam, żeby cała wina zleciała na kuzyna, ja też nie byłam święta.
-Ta, zadzwoniłaś, żeby powiedzieć mi, że jestem dupkiem - Odwrócił wzrok i spojrzał za okno. Głośno wciągnęłam powietrze do płuc. Niemożliwe, żebym go tak nazwała.. Jezu, zadzwoniłam tylko po to, żeby mu to powiedzieć?! Jestem głupia.
-Naprawdę? - Szepnęłam - Bardzo Cię przepraszam Harry, ja..
-Nie. To prawda, jestem dupkiem - Uśmiechnął się, chociaż nie dotarło to do jego oczu, które teraz były smutne.
-Nie jesteś dupkiem - Machinalnie zrobiłam krok w jego stronę, ale od razu się zatrzymałam. W zasadzie nie miałam pojęcia dlaczego chciałam do niego podejść, ale postanowiłam się powstrzymać i zobaczyć co jeszcze wyniknie z naszej rozmowy.
-Przepraszam, Em - Szczera skrucha w jego głosie zdziwiła mnie. Dlaczego mnie teraz przepraszał i za co? - Byłem skończonym idiotą, że posunąłem się do takiego wyjścia z sytuacji. Naprawdę nie wiem co mną kierowało wtedy, gdy przychodziłem do Ciebie i jedynie Cię całowałem. Nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo bałem się porozmawiać z Tobą. Mnie też to zabolało, ale nie potrafiłem się do tego przyznać, przepraszam - Serce biło mi dwa razy szybciej niż normalnie, po tym co powiedział Harry. To, że się przyznał i mi wszystko wyjaśnił trochę rozjaśniło mi sytuację. Oboje cierpieliśmy, ale jednocześnie nie chcieliśmy stracić tego co mamy, to dziwne.
-Wybaczyłam Ci już dawno - Znów zrobiłam kilka kroków w jego stronę, ale jeszcze trochę miejsca między nami było.
-Naprawdę? - W jego oczach zapaliły się ciepłe iskierki, a ja nie mogłam powstrzymać chichotu.
-Tak, oboje cierpieliśmy, ale teraz już jest dobrze.
Wraz z wypowiedzeniem tych słów, zaczęłam zastanawiać się co teraz będzie między nami. Czy znów będziemy po prostu przyjaciółmi, czy teraz już nawet tego nie będziemy w stanie utrzymać.
-To.. Co teraz? - Zaczął Harry, ale przerwałam mu.
-Może powiesz mi to, czego wcześniej nie zdążyłeś?
-Ja.. um, może potem? - Zdawało mi się, że chłopak zdenerwował się. Przyglądałam mu się czujnym okiem, gdy nie za bardzo wiedział co powiedzieć.
-Nie, chcę wiedzieć teraz - Podeszłam krok bliżej. Teraz dzieliła nas odległość dosłownie trzydziestu centymetrów.
-Ale jesteś pewna, że odpowiesz szczerze? - Przekrzywił lekko głowę, na co zaśmiałam się cicho, ale przytaknęłam w odpowiedzi na jego pytanie. Byłam bardzo ciekawa co powiedziałam zupełnie nieświadoma swoich czynów. Chciałabym to pamiętać.
-Wiesz, gdy już do Ciebie dojechałem i ty leżałaś tam na tym chodniku - Na jego wyznanie wzdrygnęłam się, ale nie dałam po sobie nic poznać - To od razu odpłynęłaś, ale przed tym powiedziałaś jeszcze coś istotnego.
-No, powiedz wreszcie - Zaczęłam się denerwować tym, że chłopak nie chciał powiedzieć mi tego wprost. To chyba będzie straszne.. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Harry'ego. Ten, widząc moją minę zaśmiał się i złapał moje biodra, przyciągając do siebie jednym, szybkim ruchem. Nie spodziewałam się tego z jego strony, ale zdążyłam ułożyć ręce na jego torsie, aby całkowicie na niego nie wpaść. To, że nie miał koszulki było dziwne i gdy tylko dotknęłam jego skóry, zaczerwieniłam się.
-Wszystko okej? - Głośno się zaśmiał i oplótł swoje ręce wokół mojej talii. Cholera, nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego Harry nagle potrzebował takiego bliskiego kontaktu. A może on chciał mnie zagadać i zmienić temat? O niee..
-Powiesz mi wreszcie co takiego ciekawego się wczoraj dowiedziałeś? - Spojrzałam na niego odważnie, chociaż wcale się tak nie czułam. Chętnie zabrałabym dłonie z jego torsu, ale wtedy straciłabym równowagę i wpadła prost w jego ramiona. Huh, nie miałam wyjścia i musiałam trzymać tam dłonie. Szczerze, nie przeszkadzało mi to w ogóle, ale tak bliski kontakt już nieźle mnie zawstydzał, a do tego dochodziło jeszcze to, że Harry nie miał na sobie bluzki.
-Nie wiem czy jestem gotowy usłyszeć prawdę - Westchnął i dłonią przeczesał moje włosy. Przekrzywiłam głowę i spojrzałam na niego zmieszana.
-Ty nie jesteś gotowy? Nie rozumiem kompletnie - Zabrał rękę i znów splótł ją z drugą na moich plecach. Byliśmy tak blisko siebie, że wystarczyłby jeden ruch i nasze usta spotkałyby się. Czułam jego zapach, widziałam jego tęczówki tak blisko moich, zdawałam sobie sprawę, że trzymam dłonie na jego torsie i wcale mi to nie przeszkadzało. Patrzyłam w jego oczy i coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że cholernie mocno mnie pociąga, ale nie tylko. Kochałam go.
-Nie jestem, bo jeżeli byłaby to odpowiedź zaprzeczająca.. Nie przyjąłbym tego dobrze - Posłał mi mały uśmiech i niespodziewanie przyciągnął do siebie. Nie próbował mnie pocałować, jedynie wtulił twarz w moje włosy i jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął. Zamknęłam oczy, gdy trzymałam go w swoich ramionach, to było tak bardzo cudowne uczucie. Oparłam głowę na jego ramieniu i mocniej go objęłam. Ten uścisk był idealny, a ja w duchu modliłam się, aby Harry myślał to samo. Jego loki delikatnie łaskotał mnie w policzek i było to niesamowite doznanie. Zaśmiałam się lekko, gdy włosami połaskotał moje ucho.
-Z czego się śmiejesz? - Mruknął do mojego ucha.
-Twoje włosy mnie łaskotają.
-Przepraszam - Zaśmiał się.
Żadne z nas nie chciało przerywać tego uścisku, ale nie dawało mi spokoju to, co wczoraj powiedziałam i czego Harry nie przyjąłby najlepiej, gdyby była to odpowiedź przecząca. Zachodziłam w głowę co to może być i przychodziły mi na myśl różne dziwne rzeczy, więc wolałam już o niczym nie myśleć, po prostu o to zapytać.
-Powiesz mi wreszcie? - Głęboko westchnął i kciukami przejechał po moich biodrach.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz, Em - Gdy powiedział to, co właśnie powiedział, zesztywniałam. Wyczuł to, odsunął mnie od siebie na odległość ramion i uporczywie wpatrywał się w moją twarz. Nie mogłam na niego patrzeć, nie chciałam, żeby wyczytał odpowiedź z moich oczu. Nie chciałam go kochać, kiedy on tego nie odwzajemniał.
-Ja.. um, Harry.. Powinnam iść, myślę, że powinnam posprzątać pokój - Zażenowana spuściłam głowę, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że nic takiego nie ma miejsca, Harry też to wiedział. Już nie próbowałam się wyrwać z jego uścisku.
-Już się uspokoiłaś? - Szepnął.
-Um, tak sądzę - Potarł dłonią o moje ramię. Cholera jasna, naprawdę powiedziałam coś takiego?! Co ja sobie wyobrażałam do jasnej cholery.. Gdy powiem mu prawdę wszystko się między nami popsuje, a ja nie zniosłabym, gdybym musiała trzymać się od niego z daleka.
-Czyli rozumiem, że to nie jest prawda tak? - Momentalnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich mieszankę różnych uczuć i nie potrafiłam zidentyfikować co tak naprawdę czuł. Czy mam mu powiedzieć prawdę i zaryzykować naszą przyjaźń, czy powinnam skłamać i trzymać to w sobie?! Toczyłam w głowie bitwę. Serce kazało mi się przyznać do tego, że go kocham, jednak rozum mówił co innego. Zamknęłam oczy i wypuściłam drżący oddech.
-Nie kocham Cię, Harry - Gdy tylko te słowa opuściły moje usta chłopak opuścił ramiona i już mnie nie dotykał. Czułam się okropnie okłamując go. Spojrzałam na niego i widok kompletnie mnie rozwalił. Chłopak przygryzł wargę i miał zamknięte oczy, a dłonie tak mocno zaciskały się na blacie, że pobielały mu knykcie. Po chwili ciszy Harry wreszcie otworzył oczy, a ja mogłam dostrzec łzy zbierające się w kącikach.
-Szkoda - Podziwiałam go za to, że potrafił się uśmiechnąć do mnie w takim momencie - Bo ja Cię kocham.


Przepraszam... Czekaliście taaak długo, a ja nie popisałam się zbyt długim rozdziałem, ale cholera.. Chciałam coś dodać. 
Niestety, posty będą pojawiały się co tydzień, w sobotę lub niedzielę.
Po pierwszym tygodniu w szkole zrozumiałam, że kompletnie nie będę miała czasu pisać i niestety zostanie mi na to tylko weekend. Eh, mi też jest przykro z tego powodu, bo nie lubię tak długo was trzymać w niepewności :c
Nic nie obiecuję, ale jeżeli się okaże, że jutro (a w zasadzie dzisiaj, bo już po 1) nie będę miała za dużo nauki, to moooże jeszcze uda mi się coś napisać!:)
Do zobaczenia.

CZYTASZ - KOMENTUJESZ

niedziela, 2 marca 2014

Dwadzieścia trzy.

*Harry's POV*

Naprawdę nie miałem siły do tej dziewczyny. Odkąd pojawiła się w moim życiu wszystko wygląda zupełnie inaczej. Jak ja mogę skupić się na czymkolwiek, gdy ona jest w pobliżu? Taa, dlaczego ja oszukuję samego siebie? Przecież nawet jak jej nie ma nie mogę myśleć o niczym innym, tylko o niej. Tak było i tym razem. Cały wieczór zachodziłem w głowę, gdzie do cholery podziali się Emily i Niall. Nie mogłem usiedzieć na miejscu, co pół godziny przechodziłem się po domu, z idiotyczną nadzieją, że uda mi się i w końcu ich znajdę. Nie myślałem logicznie, przecież doskonale wiedziałem, że ich tu nie ma. Dopiero telefon od Em rozjaśnił mi sytuację. Najnormalniej w świecie poszli na imprezę. Cholera, naprawdę zaniepokoiło mnie to w jakim była stanie. Zrezygnowałem z wypominania jej tego, że nazwała mnie dupkiem, bo jej stan niepokoił mnie dużo bardziej. Musiałem ją znaleźć i bezpiecznie przywieźć do domu. Miałem ochotę nakopać Niallowi za to, że jej nie pilnował. Ona była kompletnie zalana, nie chciałem nawet myśleć czy spożywała jedynie alkohol. Odgoniłem od siebie te myśli i skupiłem się na wypowiadanych przez nią słowach. Impreza na odludziu w dużym domu? No tak, mogłem się tego spodziewać. Za każdym razem, gdy tamtędy przejeżdżałem, czy to dzień czy noc, tam zawsze jest impreza. Nie wiem jak można tak żyć, ale najwidoczniej Ci ludzie nie robili niczego innego oprócz imprezowania. Fakt, że Emily wyszła z domu i jest gdzieś poza nim przyprawiał mnie o jeszcze gorszy ból głowy. Cholera, starałem się dotrzeć tam jak najszybciej. Założę się, że kilka razy przejechałem na czerwonym świetle, ale uratowało mnie to, że było bardzo późno i jedynie pojedyncze samochody pojawiały się na ulicy. Gdyby złapała mnie policja, mógłbym bezsprzecznie pożegnać się z prawem jazdy. No nic, na całe szczęście nic takiego się nie stało, a ja szczęśliwie dojechałem na miejsce. Najwyraźniej stan Emily był jeszcze gorszy niż myślałem, bo przygotowałem się na szukanie jej dalej od domu, ale ona znajdowała się dosłownie kilka metrów od bramy wjazdowej. Gdy jechałem jej na ratunek nie spodziewałem się jak to wszystko będzie wyglądać. Em zasnęła zaraz, gdy znalazłem się obok niej, ale zdążyła wypowiedzieć te dwa słowa, których nie potrafię wyrzucić z głowy do tej pory. 'Kocham Cię' Czy ona naprawdę żywiła do mnie te uczucia? Cholera jasna. Byłbym szczęśliwy, gdyby powiedziała mi to całkowicie świadoma swoich czynów i słów, ale nie zamierzałem narzekać. Trzymałem ją wtedy w ramionach, zmarzniętą, zalaną w trupa i kompletnie nieświadomą.. Ale czułem, że moje uczucia względem niej są takie same. Właśnie wtedy, gdy zupełnie nieświadomie powiedziała mi co czuje, ja zrozumiałem, że też ją kocham.
Gdy położyłem ją na tylnym siedzeniu w moim samochodzie, chwilę zastanawiałem się czy wchodzić do domu i szukać Nialla, czy jechać prosto do domu. Popatrzyłem jeszcze raz na śpiącą dziewczynę i widząc jej gęsią skórkę wsiadłem do samochodu i odjechałem z tamtego miejsca. Teraz już przestrzegałem przepisów, mimo, że ulice były puste. Nie daj Boże mielibyśmy wypadek, a ja naraziłbym na coś Emily, nie czułbym się z tym dobrze. Co jakiś czas zerkałem do tyłu, ale dziewczyna nie zmieniła swojej pozycji ani razu. Kilka razy mruknęła coś pod nosem, jednak nie byłem w stanie zrozumieć co. Moje uczucia w tym momencie były mieszane. Z jednej strony cieszyłem się jak idiota z tego co powiedziała, ale z drugiej, gdy przypomniałem sobie o naszej ostatniej rozmowie i to, co mi wygarnęła byłem na siebie zły. Oczywiste było to, że chciałem ją dla siebie, chciałem móc nazywać ją moją, ale po prostu wtedy nie potrafiłem jej zaufać. Ciągle siedziało mi w głowie to, że nie powiedziała mi o Ianie. Ta akcja z Zayn'em w sklepie podziałała na mnie orzeźwiająco. Co z tego, skoro taki chwilowy układ bolał i mnie i ją. Dlaczego wcześniej tego nie zrozumiałem i dopiero gdy nakrzyczała na mnie, uświadomiłem sobie, że ją zraniłem? Byłem idiotą i zdawałem sobie z tego sprawę, ale aktualnie nic nie mogło powstrzymać mnie od trzymania się blisko niej.
Po niecałych piętnastu minutach byliśmy pod domem. Zaparkowałem samochód i cicho zamknąłem drzwi od strony kierowcy. Wydaje mi się, że nawet gdybym zatrzasnął je najgłośniej jak można, Em by się nie obudziła. To, że leżała totalnie bez ruchu wcale nie sprawiało, że byłem spokojny o jej stan. Zazwyczaj, gdy człowiek jest pijany odwala jakieś akcje i nie potrafi wyspać w jednym miejscu. Bałem się, że ktoś mógł jej coś zrobić, albo wsypać do drinka. Przeszły mnie ciarki na samą myśl o tym, że Emily zagrażało poważne niebezpieczeństwo, a Nialla przy niej nie było. Na pewno tak tego nie zostawię i blondyn usłyszy jutro kilka słów ode mnie. Otworzyłem drzwi i kompletnie nie wiedziałem jak wyciągnąć Em z tego samochodu. Kombinowałem na kilka sposobów, ale była tak bezwładna, że nie byłem w stanie sobie z nią poradzić. Przekląłem pod nosem i ostatni raz starałem się ją wyciągnąć. Nie miałem wyjścia, złapałem ją za talię i przeciągnąłem jej nogi, żeby siedziała. Oczywiście, zaraz zaczęła się przechylać, ale udało mi się ją złapać. Pomału przesunąłem ją na krawędź siedzenia i spokojnie mogłem wziąć ją na ręce. Odetchnąłem z ulgą i biodrem zamknąłem drzwi od samochodu. W kluczach, na oślep znalazłem przycisk od zamykania auta i po chwili już byłem pewny, że nikt mi go nie zabierze. Ułożyłem głowę Emily na moim ramieniu, żeby było jej wygodniej. Dziewczyna była bardzo lekka, dlatego nie miałem żadnego problemu z noszeniem jej na rękach.
-Kiedyś będę Cię tak nosił, gdy będziesz przytomna i będzie Ci się to podobało - Uśmiechnąłem się do siebie i wszedłem do budynku. Nikogo nie było na dole, co prawdopodobnie spowodowane było późną godziną. Na dużym zegarku zobaczyłem, że jest 00:55. Skierowałem się do windy i przywołałem ją przyciskiem. Całe szczęście otwarła się od razu, bo nikt z niej nie korzystał w tym momencie. Całą drogę na górę przyglądałem się dziewczynie śpiącej w moich ramionach. Była tak niesamowicie delikatna i piękna. Nie mogłem się powstrzymać od pocałowania jej w policzek. Przyłożyłem usta do jej zimnej skóry i chwile je tam zatrzymałem. Mimowolnie, będąc blisko niej głośno wciągnąłem powietrze, aby poczuć jej zapach. Była to dziwna mieszanka jej perfum z alkoholem i papierosami, ale w tym momencie był to najpiękniejszy zapach na świecie. Pokręciłem delikatnie głową i odsunąłem usta od jej policzka. Chyba wariuję.. Co ta dziewczyna ze mną robi. Winda stanęła na naszym piętrze. Wyszedłem z niej i skierowałem się w stronę drzwi do naszego mieszkania. Po telefonie od dziewczyny tak szybko z niego wybiegłem, że nie zdążyłem go zamknąć. Nie bardzo się tym przejąłem, bo mieszkali tu sami porządni ludzie. Otworzyłem drzwi i wszedłem na górę, do pokoju Em. Oczywiście, chciałem, żeby została w moim pokoju, ale nie mogłem oczekiwać, że byłaby zadowolona rano. Położyłem ją na łóżku i stanąłem obok. Gdy tak patrzyłem na jej ubranie, nie sądziłem, że będzie jej wygodnie spać w sukience i szpilkach... Chwila, dlaczego ona nie ma butów na nogach? Dopiero teraz zorientowałem się, że siedziała na tym chodniku bez butów. Nie chciałem zajmować tym swoich myśli. Nie myśląc na tym długo, szybkim krokiem poszedłem do swojego pokoju i znalazłem jakąś bluzkę. Po chwili z powrotem byłem przy dziewczynie. Może to nie było zbyt odpowiednie, ale chciałem jedynie, żeby było jej wygodnie. Miałem trochę problemów ze ściągnięciem z niej tej sukienki, ale udało mi się. Cholera, była taka idealna, to aż nierealne. Nie powinienem tego robić, ale nie byłbym facetem, gdybym w takim momencie nie popatrzył na nią chociaż przez chwilę. Szybko, dopóki jeszcze miałem trochę samokontroli naciągnąłem jej przez głowę moją koszulkę. Przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło. Byłem bardzo zmęczony, dlatego chciałem wyjść z pokoju i odpocząć od tego wszystkiego co działo się dzisiaj.
-Harry
Spojrzałem na nią, zaniepokojony tym, że zachowywałem się za głośno i Emily obudziła się, ale nic takiego się nie stało. Popatrzyłem na nią szczerze zdziwiony, bo po prostu powiedziała moje imię przez sen. Ciekawiło mnie, co jeszcze może mi powiedzieć, dlatego podszedłem do łóżka i usiadłem na brzegu koło dziewczyny.
-Jestem tu - Szepnąłem, żeby ją uspokoić. Wymacała moją dłoń i ścisnęła ją. Teraz zacząłem zastanawiać się, czy jeszcze śpi, czy po prostu się obudziła i nie ma siły zrobić nic więcej.
-Harry.. Nie zostawiaj mnie - Wymamrotała i dłoń, która mnie trzymała opadła bezwiednie na pościel. Pogładziłem ją po włosach.
-Nie zamierzam - Szepnąłem prosto do jej ucha. Cóż, skoro chciała, żebym został. Zrzuciłem z siebie zbędne rzeczy i zostałem jedynie w spodniach. Dobrze, że były dresowe, mogłem w nich swobodnie spać. Wszedłem pod kołdrę i położyłem obok Emily. Od razu odwróciła się do mnie i oplotła swoją dłoń wokół mojej talii. Uśmiechnąłem się do siebie i przycisnąłem ją do siebie mocniej.
-Dobranoc, skarbie.

*Niall's POV*

Obudziłem się i gdy tylko otworzyłem oczy poczułem ból głowy. Mimowolnie chciałem podnieść rękę i złapać się za nią, ale coś mi to uniemożliwiło. Przekręciłem głowę na bok i z szokiem na twarzy popatrzyłem na dziewczynę, która leżała obok mnie. Była dosyć ładna, blondynka. Kolejnym szokiem dla mnie było to, że ja leżałem jedynie w bokserkach, a ona miała na sobie bieliznę. Cholera, co my robiliśmy?! Wyswobodziłem rękę z pod jej głowy i poczekałem chwilę, aż odrętwienie minie. Wstałem z łóżka i rozejrzałem się po pokoju za moimi ciuchami. Interesujące było to, że spodnie znalazłem pod krzesłem, a bluzkę i buty gdzieś koło drzwi. Szybko narzuciłem na siebie ciuchy i ostatni raz obrzuciłem dziewczynę spojrzeniem. Była ładna, ale to na pewno nie było nic więcej. Jedynie jedna noc. Wyszedłem z pokoju i naprawdę współczułem gospodarzowi. Wszędzie walały się butelki po piwach, kilka razy prawie przewróciłem się o szklaną butelkę po jakimś winie, czy innym mocniejszym alkoholu. Ból głowy dawał o sobie nieźle znać, więc jak najszybciej chciałem znaleźć się w domu. Po schodach udało mi się zejść na dół i skierowałem się do salonu, tak mi się wydawało. Tam panował totalny chaos. Wszędzie, gdzie tylko się dało spali ludzie. Między nimi leżało pełno butelek, pudełek i dziwnych paczek, które nie wiem po czym były. Skierowałem swoje spojrzenie na kanapę pod oknem i otworzyłem usta w kompletnym szoku. Liam i Zayn leżeli obok siebie w ciasnym uścisku. Dobra, to tylko alkohol, tylko alkohol.. Cholera jasna, skoro oni tutaj są, gdzie jest Emily?! Przeleciałem jeszcze wzrokiem po tych ludziach, którzy spali w salonie, ale nie było jej tu. Szybkim krokiem obszedłem cały dom, po Emily ani śladu. Panika, tak można nazwać to co teraz czułem. Kompletnie nigdzie nie mogłem jej znaleźć, a jak coś jej się stało?! Sięgnąłem do kieszeni i odetchnąłem z ulgą, że telefon znajduje się na miejscu. Wybrałem jej numer, ale włączała się sekretarka. Przeczesałem włosy palcami i zadzwoniłem do Harry'ego. Modliłem się, żeby była w domu, bo inaczej to wszystko byłaby moja wina. Chłopak również nie odebrał, pewnie jeszcze spał. Była młoda godzina, coś koło 8 dopiero. Dlaczego ja tak wcześnie wstałem? Jęknąłem cicho i skierowałem się do drzwi wyjściowych. Po chwili zastanowienia rozejrzałem się dookoła domu, ale nigdzie nie było ani śladu dziewczyny. Nie miałem nawet czym wrócić do domu, bo Liam i Zayn nas tu przywieźli. Z całej siły kopnąłem jakąś puszkę, aby trochę wyładować swoją złość. Super, czekał mnie dwugodzinny spacer do domu, na kacu.

*Emily's POV*

 Obudziłam się w swoim łóżku. Czekaj, czy ja przypadkiem nie byłam wczoraj na imprezie? Zastanowiłam się nad tym chwilę.. Na pewno byłam, więc co ja robię tu? Rozejrzałam się po pokoju, ale nic nie zwróciło mojej uwagi, wszystko było tak jak zawsze. Głowa mnie trochę bolała, ale nie było tragedii. Odrzuciłam z siebie kołdrę i usiadłam na brzegu łóżka. Cholera, dlaczego ja mam na sobie męską koszulkę? Zszokowana patrzyłam na nią, nie bardzo wiedząc co myśleć. Skrzywiłam się lekko, bo zdałam sobie sprawę, że należy ona do Harry'ego. Jezu, co ja wyrabiałam w nocy? Nie pamiętałam kompletnie nic, od momentu picia tego drinka, którego sama sobie przygotowałam. Skierowałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic. Czułam się niekomfortowo i nieświeżo. Położyłam koszulkę chłopaka na szafeczce i weszłam pod prysznic. Nie przejmowałam się makijażem, który mi spłynie, zaraz go zmyję. Umyłam głowę i chwilę postałam pod ciepłym strumieniem wody. Przeanalizowałam wszystko co działo się wczoraj, a raczej co pamiętałam i nie było w sumie źle. Muszę zapytać Harry'ego, skąd się wzięłam w domu i dlaczego mam na sobie jego koszulkę. Wyszłam spod prysznica i zarzuciłam na sobie ciuch chłopaka. Co poradzę, że zawsze miałam słabość do męskich rzeczy? Zmyłam makijaż, którego mało co zostało na mojej twarzy i trochę wysuszyłam włosy. Teraz, gdy trochę tu mieszkałam okazało się, że w każdej łazience jest mała suszarka do włosów. Nie chciało mi się stać tu tak długo, dlatego zostawiłam włosy lekko mokre i weszłam do pokoju. Założyłam na siebie jakieś spodenki, pościeliłam łóżko i wyszłam z pomieszczenia, aby dowiedzieć się czegoś o dzisiejszej nocy.

Harry stał do mnie tyłem, opierał się o blat i czekał, aż woda się zagotuje. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o futrynę. Nie mogłam oderwać wzroku od jego umięśnionych pleców. Przy każdym ruchu widziałam jak jego mięśnie pracują i było to niesamowicie seksowne. Skarciłam się w myślach za takie słowa i delikatnie chrząknęłam, żeby dać mu znać o swojej obecności. Chłopak odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. Spojrzał w dół, na koszulkę, którą mam na sobie i cicho się zaśmiał. Przygryzłam wargę, gdy poczułam, że czerwień zalewa moje policzki.
-Jak się spało? - Harry postanowił skrócić chwilę moje cierpienie i w końcu się odezwać.
-Dobrze, dzięki - Mruknęłam cicho. Na chwilę obecną była zbyt zawstydzona jego obecnością i tym, że nie ma na sobie koszulki, więc nie pytałam o nic, co działo się wczoraj. Usiadłam przy stole i patrzyłam na swoje dłonie. Chłopak chwilę pokrzątał się po kuchni, jednak zaraz postawił przede mną kubek herbaty i sam usiadł naprzeciwko.
-Dziękuje - Powiedziałam, lekko zdziwiona i na chwilę podniosłam na niego wzrok.
Wpatrywał się we mnie intensywnie, nawet na sekundę nie odrywając wzroku.
-Mam coś na twarzy? - Wypaliłam bez zastanowienia i odgarnęłam dłonią już prawie suche włosy.
-Nie - Zaśmiał się i w końcu skupił swój wzrok na czymś innym. Odetchnęłam z ulgą, gdy mogłam zacząć swobodnie pić, bez jego natarczywego spojrzenia na mnie.
-Um.. Powiesz mi co się działo zeszłej nocy? - Wypiłam łyk herbaty i spojrzałam na niego kątem oka.
-Nie pamiętasz? - Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne wrażenie, że nagle posmutniał. Pokręciłam przecząco głową, na co chłopak cicho westchnął.
-Tak myślałem - Przeczesał palcami włosy, z czego powstał jeszcze większy nieład - Byłaś z Niallem na imprezie, a ja siedziałem w domu - Gdy to powiedział poczułam lekkie wyrzuty sumienia, ale potem przypomniałam sobie naszą rozmowę i to jak mnie traktuje, więc od razu mi przeszło i nie czułam nic - Wiesz, zadzwoniłaś do mnie późno w nocy - Na te słowa przełknęłam gulę tworzącą się w moim gardle i przygryzłam wargę. Miałam dziwne uczucie, że zrobiłam coś głupiego - Dobrze, że to zrobiłaś. Wyszłaś z domu i gdybym po Ciebie nie przyjechał, spałabyś na chodniku, niedaleko - Spojrzał na mnie ostrym wzrokiem, dlatego od razu spojrzałam w inną stronę. Cholera, nieźle musiało się dziać na tej imprezie, szkoda, że niczego nie pamiętam.
-Dziękuje - Wymusiłam lekki uśmiech i znów skupiłam się na wypiciu napoju.
-Spoko - Wzruszył ramionami.
-A.. dlaczego mam na sobie twoją koszulkę? - Zapytałam cicho. Naprawdę byłam ciekawa co teraz powie.
-No wiesz.. Byłoby Ci niewygodnie w sukience, więc Cię przebrałem - Wymamrotał i teraz już nie patrzył tak pewnie w moją stronę. Jeżeli on mnie przebrał, to znaczy, że widział mnie w bieliźnie. Momentalnie jęknęłam i ukryłam twarz w dłoniach, chcąc ukryć zażenowanie.
-Nie martw się, jesteś piękna - Powiedział pewnie. Uniosłam swoją głowę, chcąc spojrzeć na chłopaka i zobaczyć czy sobie ze mnie nie żartuje, ale miał całkiem poważną minę.
-Dzięki - Szepnęłam.
-Słuchaj, chciałem Ci coś powiedzieć.. Bo wczoraj usłyszałem od Ciebie pewne słowa i nie wiem czy to prawda.. więc.. - Zaczął się wahać na końcu, ale totalnie mnie zaciekawił tym, co mogłam powiedzieć, gdy nie byłam świadoma swoich słów i czynów.
-Co takiego powiedziałam? - Skupiłam swój wzrok na chłopaku.
-Ja..
-WRÓCIŁEM! - Ktoś krzyknął tak głośno, że podskoczyłam na krześle. Westchnęłam, gdy zobaczyłam Nialla w drzwiach. Nie wyglądał za dobrze, ale nie dziwiłam mu się. Najwyraźniej będę musiała poczekać, aż Harry mi wszystko dokładnie wytłumaczy.

_______________________________

Całkowicie zmieniłam zakładkę bohaterowie, więc możecie zajrzeć i zobaczyć jak to teraz wygląda:)
Mam nadzieję, że nowy szablon się podoba, bo mi osobiście na razie pasuje i nie zamierzam go zmieniać.. Może kiedyś xd. Postarałam się dzisiaj napisać cały ten rozdział, bo czułam się źle, że tak długo nie było nic nowego.. Przepraszam. Mam nadzieję, że mimo szkoły i ogromu nauki będę miała czas na pisanie:)